Akira stał sam na środku mieszkania jakiegoś bogatego gościa, u którego teraz będzie sprzątał. Z jednej strony miał wykonać prostą pracę jako sprzątacz, a z drugiej strony czuł jakby to było coś abstrakcyjnego. Po pierwsze sam nie wiedział czy w ogóle dostanie tą pracę biorąc pod uwagę jego spóźnienie, ale jak na razie był zadowolony i aż chciało mu się skakać, ale to zostawi na później, kiedy powie już dzieciom. Wolał nie ryzykować już więcej. Po drugie chyba w całym swoim życiu nie był w tak ładnym i eleganckim mieszkaniu i po trzecie. Co on tak właściwie miał posprzątać? Tu było nieskazitelnie czysto. Na pewno gdyby spojrzał na kafelki w łazience to ujrzał by tam swoje odbicie. No, ale musiał się za coś wziąć. Najpierw przeszedł się po całym mieszkaniu, aby zapoznać się z pomieszczeniami. Obecnie znajdował się w salonie, który mógłby pomieścić jego salon i sypialnie może udałoby się wcisnąć jeszcze łazienkę. Całe pomieszczenie było eleganckie i nowoczesne. Domyślał się, że wszystkie takie będą. Najbardziej w oczy rzuciła mu się wielką czarna kanapa, na której już miał przyjemność usiąść i nie zawiódł się. Była strasznie wygodna, a gdyby okazała się niewygodna to chyba byłby to jego drugi największy zawód w życiu, bo pierwszego nic nie przybije, ale o tym kiedy indziej. Na pewno na niej później odpocznie. Drugą rzeczą był wielgaśny telewizor. Potem była kuchnia i pełno wolnych blatów. Gdyby on miał tyle miejsca w kuchni to zostałby najwybitniejszym szefem kuchni, ale domyślał się że Nanami-san zbyt dużo tu nie gotuje. Następnie łazienka, w której była wielka wanna i prysznic. Na końcu sypialnia Nanamiego. Było w niej wielkie łóżko z granatową pościelą i wielka... nie, ogromną szafa, w której Akira spokojnie mógłby schować swoje rzeczy, rzeczy chłopców i ich zabawki. Wyszedł z pomieszczenia i zobaczył dwoje drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do jakiś dodatkowych pokoi lub gabinetu, ale tam zajrzy później. Udał się do łazienki, w które podobno znajdowały się detergenty. Zaczął przeszukiwać szafki w łazience i w ostatniej na samym dole znalazł wszystkie płyny. Zataszczył je wszystkie na wyspę w kuchni i musiał przyznać, że nawet on tyle ich nie ma, a mieszka z dwójką dzieci, które na dodatek bardzo lubiły malować.
-No dobra czas zacząć. Maże najpierw kurze?- zapytał sam siebie i skinął głową zgadzając się na własną propozycje. Z nowym entuzjazmem zakasał rękawy i zaczął przygotowywać płyn do wytarcia kurzu, którego była znikoma ilość, ale jednak jakaś była. Potem przyszła kolej na odkurzanie i mycie podług. Potem chwilę poczekał aż podłogi wyschną rozkoszując się wygodą kanapy, na której ponownie się nie zawiódł. Następnie wymienił pościel Nanamiego-sana i wstawił ją do prania razem z innymi rzeczami. W trakcie czekania na pranie wytarł szafki w kuchni, umył dwa kubki i talerz, które leżały w zlewie, wytarł też lustro w korytarzu, łazience, sypialni i gościnnym. Pozbierał jakieś papiery z podłogi w gabinecie, które musiały tam spaść przez przeciąg w pomieszczeniu. Rozwiesił pranie, które w tym czasie się wyparło, wstawił następne tym razem białe i... i tyle. Niemiał pojęcia co jeszcze zrobić. Wszystko inne było czyste, a była dopiero godzina czternasta Nanami-san mówił, że wraca po szesnastej. Jedyne co mu zostało to cierpliwe czekanie. Postanowił że włączy sobie telewizje, bo blondyn mu tego nie zabronił. Oglądał może piętnaście minut, kiedy zaczęło mu burczeć w brzuchu i to wcale nie cicho. Obejrzał się dokoła jakby martwiąc się, że Kento gdzieś tu jednak jest i zaraz znów pośle mu spojrzenie pełne pogardy.
-Hehe. Chyba czas coś zjeść- powiedział sam do siebie śmiejąc się dość niezręcznie.
Wstał ze swojego wygodnego miejsca na kanapie i poszedł do szarej kuchni. Odtworzył lodówkę z nadzieją zrobienia sobie jakiejś kanapki. Niechciał się napychać. Wolał zjeść razem z dziećmi, a zresztą Nanami-san prosił, żeby nie nadużywał jego rzeczy i nie urządzał sobie uczt w jego domu, ALE w tym domu nie było nic nawet na jedną kanapkę. Westchnął ciężko i spojrzał przez wielkie okna na zewnątrz. Pogoda dopisywała, więc może przejdzie się do sklepu? Zabrał swoją torbę i klucze, które blondyn zostawił mu na szafce w korytarzu. Kiedy był już na zewnątrz minął szerokim łukiem swój samochód i poszedł do najbliższego supermarketu.
Chodził pomiędzy wysokimi regałami i miał w planach kupić sobie coś na kanapki, ale czym dłużej stał w sklepie tym bardziej jego żołądek dawał o sobie znać głośnym buczeniem co strasznie go zawstydzało. Ostatecznie organizm wygrał z uczuciami. Stwierdził, że trudno dziś wyjątkowo zje sam bez chłopców. Po zapłaceniu kierował się z powrotem do mieszkania. Kiedy był już w domu i wszystkie zakupy leżały na blacie w kuchni spojrzał na zegar. Była piętnastą. Czyli Nanami-san powinien wrócić za około godzinę, więc mógłby przygotować dla niego porcję. Na pewno będzie głodny skoro jego lodówka jest pusta, więc przyda mu się porządny posiłek. Będzie to mała rekompensata za jego dzisiejsze spóźnienie. Na pewno będzie zadowolony. Uradowany wspaniałym pomysłem zabrał do roboty. Zajęło mu to niecałą godzinę. Zdarzył zjeść swoją porcję, pozmywać i jeszcze zdążył rozwiesić drugie pranie i idealnie w monecie, kiedy nakładał porcję dla blondyna usłyszał szczękot zamka i odgłosy ciężkich kroków. Postawił talerza na kuchennej wyspie i wyczekiwał przybycia mężczyzny. Tym czasem Nanami od razu, kiedy otworzył drzwi poczuł zapach smażonego ryżu i zmarszczył brzmi miejącą złe przeczucia co do tego skąd pochodzi zapach. Zdjął buty i zauważył trampki żółtookiego, które przypomniały blondynowi o jego obecności co jeszcze bardziej wzbudziło w nim złe przeczucia. Zostawił jeszcze marynarkę i ruszył w stronę salonu połączonego z kuchnią. Przechodząc przez korytarz jeszcze miał nadzieję, że to po prostu problemy z wentylacją i zapach pochodzi od mieszkania sąsiadów, ale wszelkie nadzieje utonęły wraz z wejściem Kento do kuchni. Stanął naprzeciwko Akiry, który z głupim uśmiechem wpatrywał się w niego.-Dzień dobry Nanami-san. Jak tam w pracy?-przywitał się uradowany rozkładając ręce dla lepszego efektu wizualnego, ale Nanami tylko groźnie zmarszczył brwi.
-Możesz mi powiedzieć co wyprawiasz- zapytał lekko podnosząc głos co zdarzało mu się naprawdę rzadko. Akira nie zwracająca na to uwagi odpowiedział równie szczęśliwy co przy przywitaniu.
-Jak to co? Nanami-san przygotowałam dla nas obiad. Ja niestety już zjadłem swoją porcję, bo będę musiał niedługo iść, ale dla ciebie na pewno wystarczy Nanami-san- wyjaśnił z lekkim chichotem na to jego zdaniem banalne pytanie.
Blondyna tylko bardziej to zdenerwowało.
-A możesz mi powiesz Yata-san skąd ten pomysł?- zapytał ponownie, tracąc powoli cierpliwość.-No bo pomyślałem, że na pewno będziesz głodny po całym dniu Nanam-san- powiedział już mniej pewnie, ale nadal starał się uśmiechać.
- A czy ja kazałem ci przygotować dla mnie obiad, albo urządzać sobie u mnie uczty- prawie krzyknął tracąc do reszty cierpliwość.-No nie, ale...- całe jego szczęście odpłynęło i spuścił głowę patrząc na swoje skarpety. Cały się rumienił zawstydzony.
-Ale? Niema żadnego ale- powiedział zły.
Blondyn odetchnął starając się uspokoić, bo i tak go poniosło -Ehh, masz szczęście, że nie zjadłem w drodze do domu- powiedział już uspokojony i trzymał się za nasadę nosa lekko kręcąc głową.-Przepraszam- powiedział cicho Akira podnosząc wzrok na Nanamiego. Kiedy Kento zobaczył wyraz twarzy czarnowłosego lekko się zakłopotał i nie wiedział co powiedzieć. Wziął się w garść i odetchnął głęboko.
- Już nieważne. Yata-san po prostu idź do domu i... do zobaczenia w środę- powiedział starając się jakkolwiek złagodzić atmosferę.
Akire ta wypowiedź lekko podniosła na duchu, bo jedyne co podczas tej rozmowy przelatywało przez jego głowę to to, że teraz straci pracę, ale po usłyszeniu „ do zobaczenia w środę" to zmartwienie opuściło go. Przeszedł obok blondyna zerkając na niego i poszedł do korytarza gdzie się ubrał.
- Dobrze. Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia Nanami-sam.Słowa: 1255
CZYTASZ
Zostaniesz Naszą Rodziną? (Nanami Kento x male OC)
FanfictionW wielkim mieście Tokio żyje pewna niewielka rodzina. Akira wesoły i towarzyski samotny ojciec dwójki chłopców. Pilnie potrzebuje pracy, a tak się składa, że pewien poważny szef wydziału w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz potrzebuje kogoś...