Rozdział 13

53 7 1
                                    

Była już szesnasta, a Akirze dzisiejsza praca niewyobrażalnie się przedłużała. Jakoś  wydawało mu się, że kurzu i brudu jest dwa razy więcej, a przecież był tu dwa dni temu. Ale możliwe, że to przez jego męczący poranek dlatego szło mu tak mozolnie i ciężko. Ostatecznie zakończył to wszystko na dzisiaj. No prawie zakończył bo został gabinet Nanamiego-sana. Tylko problem polegał na tym, że bał się do niego pójść. Widać po nim było, że nie był w dobrym nastroju tego dnia z resztą nie tylko tego. Wytarł ostatnią szafkę w salonie i ciężko westchnął. Nie chciał się narażać i przeszkadzać, ale chyba wolał zostać teraz krótko pouczonym, że przecież Nanami mówił, żeby mu nie przeszkadzać niż ryzykować, że wścieknie się i jutro da mu to do zrozumienia po przez długi wykład i docinki przez cały dzień. Taaak zdecydowanie pierwsza opcja jest bardziej atrakcyjna i mniej upokarzająca. Przechodząc obok kuchni rzucił ścierkę do zlewu i podszedł do dużych ciemnych drzwi do gabinetu blondyna. Zapukał raz, ale nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Zapukał ponownie, bo wolał dostać jasną i klarowną odpowiedź, że ma nie przeszkadzać niż ryzykować, że mężczyzna go porostu nie usłyszał. Po zapukanie drugi raz usłyszał po drugiej stronie niewiarygodnie głośne westchnienie i głośne, wredne "Proszę!". Akira otworzył po mały drzwi i wystawił tylko głowę, żeby w razie czego muc szybko uciec przed lecącą książką albo czymś gorszym. Zobaczył Nanamiego wpatrzonego w jakieś papiery, z których tylko na sekundę podniósł wzrok i spojrzał na niego gniewnie.

-Przepraszam Nanami-san. Nie chcę  przeszkadzam, ale już wszystko posprzątałem i zrobiłem obiad. Zostało mi tylko to pomieszczenie iii...no chciałem cię zapytać czy dziś mam tu sprzątać? Czy jednak nie?- z każdym jego wypowiedzianym słowem blondyn podnosił głowę do góry, a jego głos był coraz cichszy.
Blondyn chciał szybko odpowiedzieć, żeby żółtooki natychmiast wyszedł, ale wtedy rozejrzał się dookoła. I rzeczywiście było dość brudno. Głównie przez po zgniatane w kulki, nieudane notatki, niepotrzebne stare dokumenty i kurz na szafkach.

-Dobrze posprzątaj, ale proszę bądź cicho Yata-san. Mam na prawdę dużo pracy- uległ i powiedział z westchnieniem.

-Oczywiście!- powiedział uśmiechnięty i skinął głową, podwijając rękawy bluzy do łokci.

___________________________________________

Obszerny gabinet Kento był na pewno dużym i dość ciemnym pomieszczeniem. Nie odstawało ono od reszty mieszkania. Było tu dużo bieli czerni i szarości, co jak reszcie domu dodawało elegancji i nowoczesności, było parę niebieskich lub granatowych akcentów. Dzięki czemu Akira domyślał się, że to muszą być ulubione kolory mężczyzn. Po lewej stronie stała komoda i sporych rozmiarów, właściwie jedyny roślina w całym mieszkaniu. Na środku stało czarne biurko i krzesło, cała prawa ścianą była zapełniona szawkami i półkami z duża ilością książek, teczek i segregatorów. Wszystkie ponumerowane lub ułożone datami, a nawet na paru półkach były one ułożone kolorystycznie. Zdiwiło to czarnowłosego, ale jednocześnie zaimponowało. Żółtooki dalej podziwiając pokuj, któremu nigdy tak dokładnie się nie przyjrzał powoli w nim sprzątał. Zbierał porozrzucane dokumenty i pozgniatane kartki, ścierał kurze i zamiótł podłogę oszczędzając Nanamiego i nie używając odkurzacza. Od czasu do czasu zerkał na blondyna, który siedział pochylony nad stosem dokumentów i pocierał swoją skroni jedną dłonią, a drugą przewracam kartki i co chwilę wzdychał. Żółtooki uwinął się dość szybko, bo w około pól godziny. Właśnie miał wychodzić z pokoju trzymając w dłoniach worek z makulaturą, ale przy drzwiach zatrzymał się i zerknął na mężczyznę przy biurku, który ponownie westchnął przerzucając następną kartkę. Akira widząc ten zmęczony wyraz twarzy, na której widać było delikatne ciemne wory pod oczami i całą personę Nanamiego, która wyglądała na dość niechlujną przez roztrzepane włosy od zbyt częstego przeczesywania ich poczuł współczucie. Dobrze wiedział, że czułby się źle przez resztę dnia jeśli nie zapyta. Odwrócił się gwałtownie i przez chwilę wpatrywał się w blondyna. Ten tylko podniósł na niego wzrok, ale nic nie powiedział i nawet nie zmarszczył na niego brwi, a robił to zawsze nawet jeśli nie był zły. To jedynie uświadomiło Akire jak wymęczony był Nanami.

-Nanami-san-powiedział cicho. Mężczyzna zareagował cichym pomrukiem i znów spojrzał w papiery- Nie wyglądasz najlepiej. Może coś zjesz? Boli cię głowa? Chcesz może tabletka? Jeśli tak to gdzie są, bo martwię się o ciebie- mówił coraz szybciej i głośniej.

-Yata-san bądź cicho- przerwał mu i spojrzał na niego- Nie musisz się martwić...Możesz przynieść mi przeciwbólowy jest w górnej szafce w kuchni obok suszarki nad zlewem-powiedział. Czarnowłosy kiwnął głową i bez słowa poszedł do kuchni. Kiedy wrócił podał mężczyźnie tabletkę i szklankę z wodą.

- A może coś zjesz?- zapytał drapiąc się po karku.

-Nie dzięki. Zjem później wolę się nie rozpraszać - odpowiedział.

Akira czuł jak coraz bardziej robi mu się żal Nanamiego-sana. Nie chciał go tak zostawić. Czuł, że to co zrobił było niewystarczające. Dobrze wiedział, że nawet jeśli poprosi, żeby odpoczął, zdrzemnął się i dokończył później to i tak tego nie zrobi, a na dodatek jutro z rana pójdzie do pracy.

-Yata-san dziękuje, że chcesz pomóc, ale idź już do domu- zerknął na niego wymownie z pod okularów blond włosy.

-Nie. Nie pójdę ja...- przerwał nagle. Chciał zaproponować pomóc, ale przecież musiał iść po chłopców. Przedszkole było czynne do 17:30, a sam dojazd stąd tam autobusem zajmie mu około pół godziny. Przez to poczuł się jeszcze gorzej, że w ogóle zaczął temat.

-Już nie ważne Nanami-san. Przepraszam chciałem pomóc, ale muszę odebrać dzieci, a samochód jest zepsuty i...-nie dokończył, bo tym razem przerwał mu blondyn.

-Mogę cię później odwieść- powiedział lekko entuzjastycznie. Akira ze zdziwionym wyrazem twarzy patrzył na niego bez słowa

-Na...na prawdę?-zrobił podejrzliwa minę. Czarnowłosy zaczynał coraz bardziej się martwić, bo...bo z jakiej racji maiłby go odwozić do domu...przecież to w ogóle nie w jego stylu.

-Tak?-odpowiedział co z lekka brzmiało jak pytanie zadane samemu sobie. Kento sam do końca nie był pewien dlaczego to zrobił. To była pierwsza myśl jaka przyszła mu do głowy, a że jego mózg nie działa świeżo powiedział zanim pomyślał, ale...on chyba naprawdę jest skłonny to zrobić w zamian za pomoc.

Akira na dał bez ruchu stał na przeciwko biurka i wpatrywał się w niego niczym przestraszone pisklę.

-Yata-san nie patrz się tak na mnie. Po prostu potrzebuje trochę pomocy, a w zamian odwiozę cię do domu- wyjaśnił mało przekonująco i oparł swoje czoło o dłoń.

-No jasne. Mogę...mogę- momentalnie uśmiechnął się - skoro tak to chętnie pomogę- przekręcił delikatnie głowę w prawo.

Blondyn chwilę mu się przyglądał zmęczonym wzrokiem. Chociaż tyle. Zerknął kątem oka na stertę dokumentów, a później z powrotem na Akire. Rozdzielił stertę na dwie części i podał żółtookiemu

- Ty zajmij się tą częścią- powiedział pod nosem i wrócił do przeglądania dokumentów nie zwracając już uwagi na niższego.

Akira westchnął cicho i przysiadł się do biurka wyższego uprzednio przysuwam sobie do niego krzesło stojące pod ścianą. No cóż może niebyła to jego ulubioną forma spędzania wolnego czasu, ale przynajmniej był w stanie jakkolwiek pomóc Nanamiemu-sanie.

Słowa: 1142

Zostaniesz Naszą Rodziną? (Nanami Kento x male OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz