Rozdział 15

53 5 0
                                    

Nanami wolnym krokiem podszedł do kucającego przed Taigą Akiry, który próbował ubrać mu buty.

-Proszę cię Taiga współpracuj. Co cię tak nagle ugryzło?- pytał próbując złapać nogę syna, który siedział na ławeczce obok swojej półki i kopał nogami prawie uderzając żółtookiego - Taiga!- powiedział podnosząc delikatnie głos, żeby pokazać, że to nie pora na żarty.

Rozumiał, że miał ciężki dzień i jak najbardziej starał się zwrócić na siebie uwagę. Na prawdę to rozumiał, ale on sam też był zmęczony i nie miał ochoty użerać się z nim przez parę butów.

-Musimy iść odebrać Akiego - starał się racjonalnie wytłumaczyć.

-Nie, nie musimy- powiedział naburmuszony brunecik krzyżując ręce na klatce piersiowej i odwracając głowę w bok.

Czarnowłosy chwilę się mu przyglądał miejąc nadzieję, że może się podda i wygrana tym razem wpadnie na jego konto, ale czego on się spodziewał. Westchnął i kątem oka zerknął na blondyna, który uparcie stał obok z papierami w dłoni rozglądając się po ścianach, na których wisiały kolorowe prace dzieci.

-Nanami-san- zawołał. Mężczyzna odwrócił do niego głowę - Czy mógłbyś chwilę posiedzieć tu z Taigą, a ja pójdę po Akiego- spojrzał na niego.

- No nie wiem Yata-san- wychylił się za Akiry i spojrzał na obrażonego chłopczyka, a później na mężczyznę przed nim. Patrzył na niego kilka sekund i wydawało mu się, że jego oczy świeca co raz to bardziej i bardziej z nadzieją i prośbą. Z kolei on z jakiegoś powodu nie mógł od nich oderwać wzroku.

-Więc Nanami-san?- upomniał się Akira patrząc z na niego coraz bardziej jak smutny szczeniak. Nanami tylko westchnął i zrezygnowany spojrzał na papiery w jedno dłoni.

- Niech będzie...nigdzie specjalnie mi się nie spie...

-Dziękuje! To ja już idę!- niemal, że krzyknął powstrzymując się jedynie dlatego, że przebywał w przedszkolu. Szybko odłożył zbędną mu w tym momęcie torbę obok Taigi lekko schylając się w jego stronę

- Kochanie zostaniesz chwilkę z Nanami-sanem- powiedział miejąc nadzieję, że miły, uprzejmy uśmiech pomoże na fochy syna.

Ten jednak nijak na to zareagował, więc Akira wyprostował się i ruszył w stronę schodów rzucając jeszcze w stronę syna, że porozmawiają o tym w domu.

Kento nadal lekko rozkojarzony tym jak łatwo udało się żółtookiemu go przekonać patrzył na miejsce gdzie jeszcze dwie sekundy temu stał. Kurwa w co on znów dał się wpakować? Przetarł twarz dłońmi i jaki miał w zwyczaju przeczesał swoje błąd włosy. Spojrzał na chłopca, który nadal wytrwale siedział w jednej pozycji z odwróconą głową. Sam pokręcił na to głową zrezygnowany. Następnie rozejrzał się po korytarzu doszukując się w nim jakiś osób, ale że pora była już dość późna jak na razie nikogo tu niebyło, więc postanowił usiąść obok dziecka. I cóż nie był zaskoczony tym, że brakowało dosłownie paru centymetrów, a jego kolana wbijały by mu się w oczodoły, a jego głowa już znajdowała się na wysokości pułeczek nad ławką. Przez co jego postura był pochyloną i zgarbiona. Skarcił w myślach samego siebie na to co właściwie robi. Jeszcze chciał się wycofać, ale chyba niebyło już z czego. W końcu już siedział na tej ławeczce w przedszkolu obok obrażonego dziecka swojego pracownika. Jeny, kiedy tak to powiedział brzmiało jeszcze gorzej, ale raczej niemiał już wyjścia.

-Wiesz mógłbyś nie utrudniać swojemu tacie- przemówił w stronę bruneta. Ten jedynie lekko podskoczył w miejscu i zerknął na Kento zdziwiony.

-No co się tak patrzysz?- zapytał podnosząc jedną brew do góry podejrzliwie- Czemu się tak zachowujesz?- zadał kolejne pytanie.

Zostaniesz Naszą Rodziną? (Nanami Kento x male OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz