Rozdział 8

70 8 0
                                    

Akira przyglądał się tej nietypowej sytuacji i nie mógł z śmiechu. Bawiło go zaskoczenie jakie z sekundy na sekundę pojawiało się na twarzy Nanamiego-sana. Naprawdę był zadowolony że chociaż jeden jego synek szybko oswoił się z osobą jaką był blondyn. Kiedy Taiga odbiegł spojrzał na mężczyznę. Wyglądał naprawdę na zaskoczonego. Wymamrotał coś pod nosem na co Akira parsknął śmiechem. Może nie usłyszał tego co powiedział, ale brzmiał na wręcz przerażonego oświadczeniem jakie przekazał mu brunet. Blondyn kiedy tylko usłyszał ten uroczy, melodyjny śmiech zrozumiał, że żółtooki to wszystko widział. Od razu odchrząknął lekko pochylając swoje ciało w przód i poprawił swoje okulary, a do tego wszystkiego na jego policzki wkradł się niezauważalny rumieniec i to dosłownie na parę sekund, którego nikt nie zauważył i którego sam Kento nie był świadomy. Wziął głęboki dech i wydech, a na końcu gwałtownie się wyprostować i spojrzał na Akire wzrokiem jakby mógł go nim zabić w ułamku sekundy. Czarnowłosy po spotkaniu swoim wzrokiem oczy blondyna odrazy zaprzestał śmiechu i odwrócił się na pięcie w stronę kuchni. Zrobił mu się trochę głupio. Teraz Nanami-san na pewno ma go za jeszcze większego idiotę. Kento za to sam w myślach określał się niezliczonymi obelgami, które miały określić jego zachowanie, które jego zdaniem było głupie i nieprofesjonalne. Po raz kolejny westchnął cicho i oparł swoje czoło o dłoń i pokręcił głową. Zerknął na Akire z pomiędzy palców. Miał już dość. Dość tych dzieci. Dość Yata-sana. Dość tego miejsca i najważniejsze dość tego bezczynnego siedzenia i czekania. Musiał się odprężyć. Pod wpływem tego wszystkiego wstał ze swojego miejsca pod ścianą i wolnym już spokojniejszy krokiem zaczął podchodzić do Akiry. Czarnowłosy nie mógł udawać, że tego nie wie. Czuł zbliżającego się blondyna i to jak wlepia wzrok w jego plecy oraz te ciężkie powolne kroki. Teraz to na pewno go zwolni. Nie chce już czekać i porostu z tąd wyjdzie bez słowa. Chociaż nie na pewno zdąży jeszcze powiedzieć "JESTEŚ ZWOLNIONY!" i oskarżycielsko wskaże na niego palcem z płomieniami w oczach i ostrymi jak brzytwa, spiczastymi zębami. Na pewno tak będzie. Już miał paść przed nim na kolana i rozpłakać się, ale nie, nie tym razem. Musi...musi stawić temu czoła. Wziął głęboki wdech, żeby wydawać się większym i odwrócił się za siebie. Złapał rękoma blat za sobą i spojrzał na blondyna z dołu i wyczekiwał aż do niego podejdzie. Jak na razie z jego perspektywy Nanami miał wyjątkowo łagodny wyraz twarzy co nieco go zdziwiło. Wyobrażał go sobie bardziej wściekłego, ale to mogła być jedynie cisza przed burzą. Uniósł wskazujący palec w górę by zwrócić na siebie uwagę, wziął kolejny wdech bo czuł, że jeszcze chwilę, a zemdlałby z niedotlenienia. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, a raczej zacząć błagać i przepraszać, bo jego tchórzostwo wzięło górę, ale przerwało mu zadane przez blondyna niespodziewane pytanie.

- Yata-san czy mogę jakoś ci pomóc? Nie mogę już tam usiedzieć to na pewno z całego stresu z pracy- zapytał nie mogąc się przyznać, że ten stres pojawił się dopiero tutaj i w głównej mierze zaczął się przez tego małego guw... dzieciaka.
Akira kompletnie zaskoczony tylko pokiwał głową na zgodę i opuścił palec, który wcześniej podniósł.

- Jasne... Zaraz będę nakładać, więc możesz nalać nam coś do picia- powiedział bezmyślnie - Są w szafce na górze- dodał i wskazał na szafkę.
Kento dziwnie na niego spojrzał i tylko kiwnął głową i otworzył szafkę.

Akira szybko odwrócił się z powrotem i czuł jak rumieni się ze wstydu. Poczuł się źle z tym, że mógł pomyśleć, że Nanami-san powiedziałby coś takiego, a on po prostu zaproponował mu pomóc. Czuł się z tym okropnie źle i ze smutkiem zaczął mieszać w patelni.

- Co mam nalać?- zapytał Nanami bez zbędnych ceregieli i zerknoł na Akire.

- Co?- zapytał żółtooki lekko podskakując w miejscu.

-Pytałem co mam nalać do picia i jeśli chodzi o mnie piję wodę- powtórzył blondyn gdy zamykał szafkę, z której przed chwilą wyją cztery szklanki.

-Och, o to chodzi. Emm, mi też możesz wlać wody, a chłopcom herbatę- powiedział i wskazał na butelkę cytrynowej herbaty, która stała obok ręcznika papierowego- oo i jeszcze dla Taigi wlej ją do tego kubka- dodał i podał Kento niebieski kubek niekapek, a na końcu nieśmiało się uśmiechnął.

-Jasne- wymruczał jedynie w odpowiedzi i odebrał kubek i zaczął wlewać odpowiednie napoje do odpowiednich miejsc. Po tym odstawił je na stół. Podszedł z powrotem do Akiry i chciał zapytać ponownie czy może jeszcze coś zrobić, ale kiedy zobaczył, że ten już wyłącza kuchenkę, idzie po talerze i zaczyna na nie nakładać jedzenie. Nastała między nimi niezręczna cisza. Nanami chciał ją przerwać, ale niestety nie było mu dane, bo zrobił to wpadający pędem do pomieszczenia Taiga.

- Nana-san to dla ciebie- wykrzyknął wesoło chłopczyk wystawiając rysunek w stronę blondyna jak uczynił to wcześniej z obrazkiem dla swojego taty.

Blondyn powoli spojrzał w dół gdzie zobaczył rysunek, a raczej bazgroły na kartce.

-Co...to?- zapytał patrząc na to z uniesioną jedną brwią.

- Jak to co? To ty Nana-san. Zobacz to twoja koszula- powiedział i wskazał palcem niebieskiego gryzmoła na środku kartki- a to twój emm... krawat? - powiedział mniej pewnie nie wiedząc czy dobrze nazwał to co ci poważni panowie zawsze nosili pod szyją.

Spojrzał ukradkiem na swojego tatę, który z uśmiechem skinął głową na znak, że to co powiedział nie było żadną głupotą z jego strony.

- Tak krawat- powtórzył z ponownym wielkim uśmiechem i wskazał tym razem żółto-zieloną plamę bardziej z prawej strony- i twoje okulary-powiedział tym razem dumnie- ale trochę pomógł mi braciszek- przyznał z chichotem.

Nanami nie wiedział co na to powiedzieć. Co powiedzieć na temat tego "dzieła" i...tych okularków, które rzeczywiście je przypominały, ale i tak składały się z dwóch krzywych kółek i trzech kresek, a do tego jego uwagę przykuł napis na samej górze zrobiony niebieską i czarowna kredką na zmianę.

- Na...na - powiedział na głos.

-Och zapomniałem- powiedział chłopiec i jedna rączka uderzył się w czoło - to napis "Nana" żebyś wiedział, że to dla ciebie Nana-san. W tym też pomógł mi Aki- poinformował.

Kento zmarszczył na to delikatnie brwi. Rzeczywiście wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale ten mały mówił na niego "Nana-san".

- Nazywam się Nanami- poprawia chłopca.

- No tak- odpowiedział, ale i tak nie zrobił sobie z tego za wiele i już myślami był gdzie indziej- Proszę to dla ciebie- ustał na palcach, żeby kartka zbliżyła się bardziej do mężczyzny.

Blondyn dla świętego spokoju odebrał od dziecka obrazek i podziękował za niego. Kiedy Taiga miał już odbiec Akira powiedział mu, żeby razem z Akim poszli umyć ręce i przyszli na obiad. Żółtooki zaśmiał się cicho i kończył nakładać porcję na ostatni talerz.

- Ładny- szepnął sam do siebie kiedy zobaczył rysunek synka.

- Naprawdę?- Kento na ten komplement w stosunku do obrazka aż chciało się śmiać. Nigdy nie rozumiał rodziców i ich podejścia do dziecięcej "sztuki".

- No co- czarnowłosy lekko się speszył i już miał poprosić blondyn o pomoc w zaniesiemy talerzy, żeby odwrócił uwagę od tego głupstwa jakie palnoł kiedy zobaczył, że otwiera on szafkę pod zlewem gdzie znajdował się śmietnik.

-Lepiej tego nie rób- ostrzegł.

-Dlaczego?- do pytał z uniesioną jedną brwiom.

- Ech, no wiesz dzieci potrawą znaleźć wiele- poinformował opierając się na własnych doświadczeniach.

- Jasne- odpowiedział krótko i złożył kartkę w mały kwadracik, żeby bez przeszkód włożyć ją do kieszeni.

-Jeśli chcesz już ją wyrzucić to zrób to w domu- powiedział lekko smutnym głosem i uśmiechem.

Nie mówiąc nic więcej podniósł dwa talerze i udał się do stołu. Nanami wiódł za nim wzrokiem, a później skierował go na dwa pozostałe talerze i chwycił je zanosząc do jadalni.

Słowa: 1260

Zostaniesz Naszą Rodziną? (Nanami Kento x male OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz