Rozdział 4

82 7 0
                                    

- Dodrze. Jeszcze raz przepraszam i od zobacz nią Nanami-san- zdążył się jeszcze szybko ukłonić i wyszedł z mieszkania Kento.
Po tym nastała kompletna cisza. Nanami stał na środku korytarza zły, ale jednocześnie zaskoczony tym wszystkim. Nawet gdzieś głęboko poczuł niezrozumiałe dla niego poczucie winy i to wszystko przez jakiegoś dzieciaka. Pierwszym dźwiękiem jaki przerwał tą dłużącą się ciszę było głośne i ciężkie westchnienie blondyna. Zdjął swojej okulary i przetarł oczy odwracając się tyłem do drzwi, w których jeszcze nie dawno stał niski brunet.

-To był ciężki dzień, a jeszcze się nie skończył- przeczesał swoje blond włosy i poszedł do swojej sypialni.

Przebrał się w luźnie dresy i opinającą się na nim czarną koszulkę. Zerknął w stronę łóżka gdzie przed chwilą położył swoje spodnie i koszule. Musiał przyznacie, że ten kurdupel się postarał. Wyszedł z pokoju i po rozejrzeniu się śmiało mógł powiedzieć że całe mieszkanie było czyste. Nie żeby wcześniej było bardzo brudne, ale i tak dał radę. Drapiąc się po karku wszedł do kuchni.

- No tak to jedzenie- westchnął po raz kolejny patrząc na stojące na blacie danie. Przysiadł się obok i wpatrywał się w talerz. Wyglądało dobrze i zaczynał naprawdę być głodny.

-Dobra. Szkoda żeby się zmarnowało. Naprawdę miał szczęście, że nie zjadłem nic po drodze- powiedział pod nosem jakby bał się, że ktoś usłyszy to jak uległ temu apetycznie wyglądającemu daniu i nabrał na widelec trochę smażonego ryżu z sosem. Zbliżył widelec do swojej twarzy i to pachniało całkiem nieźle. Woził kęs do buzi i... i to było naprawdę dobre, trochę zimne, ale dobre. Pod jakimś względem nie umywało się do jedzenia, które jadł w restauracjach, ale nie do końca wiedział pod jakim. A z drugiej strony wydawało mu się najlepsze jakie kiedykolwiek jadł. Jedząc następne kawałki na myśl przychodziła mu jego mama i jej domowe dania, których nie jadł od wieków. Pogrążony myślami na temat tego pysznego dania jadł dalej, aż jego widelec nie napotkał kolejnego kawałka. Spojrzał w dół i okazało się, że zjadł całą porcję i to wyrwało go z zamyślani. Właśnie wtedy uświadomił sobie, że rozmarzył się nad jedzeniem tego chłopaka, lekko się zakłopotał nawet nie wiedząc czemu. Spojrzał szybko na garnek stojący na płycie indukcyjnej z małą nadzieją, do której próbował się odwieść, że jest tam jeszcze jedna porcja, ale niestety. Nie tym razem. Garnek był pusty. Noo oprócz sosu i pojedynczych ziaren ryżu, które gdzieniegdzie  przylegał do ścianek. Nawet przez myśl przeszło mu, że może uda mu się coś z tego wyskrobać.

- Co?! Nie, nie. Nie przesadzajmy- skarcił się na tą myśl i usiadł na kanapę wzdychając.

Strzeże to dużo by dał, żeby taki obiat na niego czekał kiedy wraca do domu. Po drodze z pracy do jego mieszkania są może cztery dobre restauracje, ale i one przejadły mu się przez sześć lat mieszkania tutaj. Kiedyś rozważał zatrudnienie kucharza, ale ostatecznie nie zrobił tego. Nawet pierwotnie w ogłoszeniu było napisane, że potrzebuje kogoś kto zajmie się jego domem i będzie dla niego gotował, ale usunął drugi fragment. Wiedział, że te wymaganie odstraszy potencjalne osoby do zatrudnienia Głowienie dlatego, że większość dobrych kucharzy ceniła się niewiarygodnie wysoko, a z kolei ci którzy nie brali ze dużo byli podejrzani. Nanami nie chciał im ufać. Kiedy tak nad tym myślał to wpadł mu do głowy pewien pomysł, który rozważał przez kolejne dwadzieścia minut. Znając jego perfekcyjność i małe zaufanie do innych rozwarzał by to przez kolejne trzy dni, ale ostatecznie przekonały go dwa argumenty. Po pierwsze to zakończyłoby wszystkie problemy nad którymi przed chwilą się tak użalał. A po drugie i ważniejsze rozwiązało by to kolejny zmartwienie, które zbliżało się do niego wielkimi krokami i nie pozwalało mu przygotować się do niego racjonalnie. Z westchnieniem sięgnął po telefon ze stolika i spojrzał na wyświetlacz.

-Nie jest jeszcze tak późno. Mogę zadzwonić- powiedział patrząc na wielką niebieską liczbę ośemnasicie na ekranie. Wybrał numer i przyłożył do ucha.

___________________________________________

-No chłopcy wchodzić- powiedział podekscytowany Akira otwierając drzwi.
Aki zdziwiony zachowaniem taty i Taiga nic nie świadomy weszli do mieszkania i zaczęli zdejmować buty i bluzy. Akira zamknął drzwi i przez chwilę stał odwrócony w ich stronę.

-Chłopcy-zawołał dzieci i powoli odwrócił się do wpatrujących się w niego dwóch par żółtych oczu. Aki zaczął się lekko stresować bojąc się, że jego tacie znów się nieudało.

- Dostałem pracę!- krzyknął szczęśliwy i podniósł ręce do góry- udało mi się. Rozumiecie to- zaczął lekko potrząsać ciałem. Odgrywając coś na wzór tańca zwycięstwa. Od kiedy Nanami-san zostawił go samego w domu cieszył się niewyobrażalnie, a później kiedy po całej tej sytuacji w jego mieszkaniu powiedział, że to nieważne i do zobaczenia w środę tym spokojnym niskim głosem myślał, że go rozerwie od środka. Przez cały czas chciał to powiedzieć dzieciom, ale wolał sobie oszczędzić wstydu i wyczekał tego wspaniałego momentu.
Taiga zaczął ochoczo klaskać w dłonie i śmiać się na te dziwną rzecz jaką robił jego tatuś, a Aki śmiał się razem z nim.

- Tata dostał prace- powtórzył Taiga śmiąc się. Choć nie wiedział jak ważna była to dla nich informacja. Czarnowłosy podniósł go nad głowę i uśmiechał się niczym anioł.

-Tak kochanie tata ma prace- uśmiechnął się jeszcze szerzej o ile to było jeszcze możliwe i stuknął się z brunetem nosami. Odstawił go na ziemię, a ten odrazy pobiegł do łazienki, żeby umyć ręce nie patrząc na to czy pozostali za nimi idą. Żółtooki przykucnął przy starszym synu i poczochrał jego włosy.

-I widzisz nie potrzebnie martwiłeś się takimi rzeczami. Tata dostał pracę i już nikt nie musi się o to martwić, a w szczególności ty- powiedział uspokajająco z miękkim uśmiechem. Aki zawstydzony skinął głową z małym uśmiechem dumy.

-Idziecie- dobiegł ich głos Taigi z łazienki.
Akira zaśmiał się i złapał blondyna za rękę i pociągnął w stronę pomieszczenia.
-Idziemy, idziemy- powiedział chichocząc.

___________________________________________

-Proszę to dla was- powiedział Akira stawiając przed dziećmi talerze z ryżem, kawałkiem ryby i gotowanymi warzywami.

-Smacznego- życzył dzieciom i lekko zamknął oczy. Po chwili je otworzył, kiedy nie usłyszał odpowiedzi. Chłopcy siedzieli w ciszy i się w niego wręcz wgapiali.

-O...o co chodzi?- zapytał zmartwiony.

-Czemu tata z nami nie je?-Taiga przekrzywił zdziwiony głowę w prawo.

-Och o to chodzi- uspokoił się i zaśmiał lekko niezręcznie- zjadłem u Nanamiego-sana to pan, u którego pracuje-wytłumaczył i machnął rękom na tą mało istotną informację, ale nie taką błahą dla jego synów.

-Teraz nie będziesz jadł z nami tylko z emm... Tym panem Nana- zapytał ponownie Taiga.
Czarnowłosy sam przekręcił głowę zdziwiony. Jak bardzo się tym przejęli. Ciszę przerwało kolejne pytanie.

-To znaczy, że wolisz jeść z tym panem- zapytał tym razem Aki także przekręcając głowę w stronę brata.

Żółtooki zrozumiał w tym monecie, że nie odpowiadając na poprzednie pytanie tylko bardziej ich pogłębił ich wątpliwości i pośpiesznie odpowiedział.

- Co?! Oczywiście, że nie. Nie będę jadał z Nanami-sanem. To był wyjątek. Będę jeść z wami. Z wami czuje się najlepiej przy posiłku- powiedział pośpiesznie.

Nastała chwila ciszy kiedy Aki i Taiga spojrzeli na siebie potem z powrotem na tatę. Potrzebowali chwili, żeby zastanowić się nad wypowiedzianymi przez Akire słowami i mimowolnie na ich twarzach pomału wkradały się małe uśmiechy i bez słowa zaczęli jeść. Akira westchnął i rozluźnił wszystkie mięśnie, ale nie na długo. Po chwili, nagle usłyszał głośną energiczną melodyjką i spiął się ponownie. Zrozumiał, że to tylko telefon i wyciągnął go z kieszeni. Spojrzał na ekran i jakie było jego zdziwienie kiedy zobaczył na nim napis "Nanami-san" z emotką pary okularów.

-Przepraszam nie powinienem odbierać przy jedzeniu, ale musze- powiedział do wpatrzonych w niego chłopców i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z ich strony wstał od stołu. Poszedł do korytarza gdzie odebrał telefon.

-Nanami-san to ty?

Słowa: 1273

Zostaniesz Naszą Rodziną? (Nanami Kento x male OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz