Rozdział 14

1.1K 68 5
                                    

Następnego ranka, po jedynie kilku godzinach snu Harry czuł się wykończony fizycznie. Jego umysł jednak pracował wciąż na wysokich obrotach, a to, czego się wczoraj dowiedział mogło stanowić klucz do sukcesu w ich dochodzeniu. Ogarnął się więc czym prędzej i udał się do pracy, zapominając o śniadaniu czy kawie. Musiał spotkać się z Ronem i Malfoyem, aby przekazać im to, co odkrył w nocy. Jeżeli się nie mylił, byliby coraz bliżej schwytania pozostałych na wolności śmierciożerców. Na całe jego szczęście godzina była już na tyle późna, że wszyscy powinni być już w biurze. Był spóźniony i to dobry kwadrans, ale rewelacje, jakimi uraczy Malfoya zapewne pomogą mu zapomnieć o tym mało ważnym incydencie. Szedł więc pewnym krokiem przez korytarze Ministerstwa, a jego ciało wręcz drżało z ekscytacji.

Był pewien, że początkowo Ślizgon wkurzy się na niego przez to, że tak długo zwlekał z przyłożeniem się do pracy bardziej, jednak dopiero w momencie, kiedy pracował nad sprawą sam, był w stanie zauważyć swoje błędy. Nie było to oczywiście żadne usprawiedliwienie, chociaż Harry niezbyt się tym przejmował, był zbyt podekscytowany swoim nowym odkryciem. Będąc już na odpowiednim piętrze odszukał wśród ludzi swojego przyjaciela i odciągnął go nieco na bok, aby powiedzieć mu wszystko. Ron nie krył zdziwienia takim zachowaniem Pottera, ale nie komentował tego.

– Musimy pogadać z Malfoyem. W nocy odkryłem coś istotnego, co może nam pomóc odnaleźć Lucjusza. – mówił cicho, patrząc w błękitne tęczówki rudzielca.

– Co? Jak to? – spytał zaskoczony, a Harry pokręcił głową.

– Wyjaśnię wam to wszystko za chwilę. Chodź, nie mamy czasu do stracenia. – pociągnął przyjaciela w stronę ciemnych drzwi gabinetu ich szefa.

– No nie wiem, stary. Malfoy od kilku dni chodzi wkurzony jak diabli. Jak do niego tak nagle wpadniemy to nam głowy pourywa. – mówił nieprzekonany przyjaciel.

– Uwierz mi, że gdyby to nie było takie ważne nie narażałbym mu się. – westchnął pod nosem, puszczając ramię Weasleya, który szedł za nim.

– Mam nadzieję. – prychnął pod nosem, a Harry posłał mu zdenerwowane spojrzenie.

Brunet zapukał głośno w ciemne drzwi, a słysząc zirytowany głos Ślizgona wszedł do środka razem z Ronem, zamykając za sobą drzwi, aby nikt ich nie podsłuchał.

– Potter, Weasley, mogę wiedzieć z jakiego powodu przeszkadzacie mi w pracy? – warknął nieprzyjaźnie. Harry nic sobie nie robiąc ze złości swojego szefa zajął jeden z foteli naprzeciw jego biurka.

– Przeglądałem wczoraj nasze notatki i wydaje mi się, że to, co zdołałem odkryć pomoże nam w odnalezieniu Lucjusza. – zaczął bez owijania w bawełnę. Musiał najpierw zainteresować blondyna, aby ten w ogóle go wysłuchał.

– Weasley, siadaj. – nakazał Malfoy, po czym spojrzał znów na Pottera. – Czego takiego mogłeś się dowiedzieć, co twoim zdaniem pominęliśmy? – uniósł wysoko brew. Harry'emu przewróciło się coś w żołądku na ten widok, ale kontynuował.

– Chodzi o sam Rytuał Feniksa. Z tego, co mówił nam Riddle, musiał on trwać trzy doby i trzy noce, włączając w to wszystkie elementy, które się na niego składały. Wydało mi się to dziwne, aby jeden czarodziej, nieważne jak potężny, mógł dokonać tego samemu. Dlatego więc zasięgnąłem do księgi, która miała w sobie szczegółowe informacje nad ten temat.

– A niby skąd ty ją wziąłeś, Potter?

– Rodzina Blacków od wieków interesowała się czarną magią. W zbiorach ich biblioteki mogłem więc wyszukać czegoś, co pomogłoby mi zrozumieć cały ten rytuał. Wiem, że nie powinienem tego trzymać we własnym domu, jednak jak widać przydało nam się. – wzruszył jedynie ramionami, a blondyn warknął. Zanim zdążył się odezwać i powiedzieć kilka nieprzyjemnych słów w stronę bruneta, Ron zrobił to pierwszy.

Tak, szefie. || Drarry +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz