Rozdział 35

824 59 29
                                    

z racji tego, że mnie długo nie było, a rozdziały są krótkie dodaję następny :)

jak zwykle mam nadzieję, że wam się spodoba

____

Tydzień przed swoimi urodzinami Harry w końcu został wypisany ze szpitala. Dostał oczywiście listę eliksirów, które wciąż musi brać przed każdym posiłkiem, oraz zalecenie, aby się nie przeciążać i na razie używać jak najmniej magii. Wziął to głęboko do siebie, chcąc jak najszybciej odzyskać dawną formę i wrócić do pracy. Taka bezczynność wychodziła mu już bokiem, z nudów zaczął nawet czytać książki, które przynosiła mu Hermiona na temat więzi. On! Książki!

Nie, żeby robił to z wielką chęcią, czasami nawet przysypiał nad pożółkłymi kartkami, a litery zaczęły mu się mieszać przed oczami, ale przynajmniej dowiedział się z tego wiele potrzebnych mu rzeczy, dzięki którymi bardziej rozumiał tą więź między nim a Draco.

Wiedział już, że niekiedy ciężko mu będzie rozróżnić emocje, które czuje przez więź, szczególnie na samym początku, ale to z czasem się zmieni, kiedy oboje będą ze sobą przebywać na tyle długo, aby to wszystko się ustabilizowało. Był też świadom również faktu, że będąc blisko siebie, ich wzajemne emocje mogą ich przytłaczać, albo powodować nieokiełznane napięcie seksualne. Co w różnych sytuacjach może być bardzo problematyczne.

Zastanawiał się dlaczego od razu po wybudzeniu niczego nie potrafił poczuć, ale Hermiona szybko wyjaśniła mu, że to pewnie dlatego, że Harry był po prostu jeszcze zbyt zagubiony całą sytuacją wokoło, a możliwym było też, że Malfoy w chwili spotkania czuł się podobnie. Oboje w głowach mieli zbytni chaos, aby w ogóle zorientować się, że cokolwiek było nie tak, chociaż przyjaciółka uważała, że Draco już wcześniej wystarczająco się doinformował na ten temat.

Dowiedział się również, co było nawet pocieszające, że więź nie wpływa na postrzeganie rzeczywistości, więc nawet, jeśli zdecyduje się wybaczyć Draco, to będzie jego decyzja, a nie wymuszona przez magię. Nie mógł nawet powiedzieć w słowach jak bardzo mu ulżyło, kiedy to przeczytał. Nie chciał być manipulowany przez jakąś głupią więź.

Wychodząc z kominka w swoim salonie w końcu był w stanie szczerze szeroko się uśmiechnąć, czując niewyobrażalne szczęście. Naprawdę cieszył się na powrót do domu, chociaż to wiązało się z lawiną wspomnień, w których razem z Draco siedzieli na kanapie, omawiając sprawy związane z pracą, albo chociażby po prostu pijąc herbatę. Poczuł jednocześnie ciepło oraz ból w okolicach klatki piersiowej, ale nie pokazywał tego po sobie. Przyjaciele wiernie towarzyszyli mu, niosąc ze sobą jego rzeczy osobiste. Hermiona nie pozwala mu się zbytnio przemęczać.

Wciąż mieszkali na Grimmauld Place razem z nim, ale z tego, co mówił mu Ron, a co na razie chciał trzymać w tajemnicy przed żoną, zajmował się już kupnem jakiegoś dużego mieszkania w Londynie, chociaż niezbyt dobrze mu to szło, gdyż właściciel nie chciał opuścić ceny. Weasley uparł się jednak na to mieszkanie, gdyż nie dość, że było w pięknej dzielnicy, blisko parku, to było na tyle duże, że spokojnie pomieści ich trójkę bez konieczności ciśnięcia się w jednym pokoju sypialnianym. No i był tam dość spory balkon, na którym Hermiona będzie mogła hodować wszystkie potrzebne jej do eliksirów rośliny. Jeżeli właściciel wciąż będzie uparty, będzie zmuszony kupić je za taką cenę, jaką proponował. Wolał jednak grać na czas i sposobem wybłagać niższą cenę.

Harry cieszył się, że przyjaciele jeszcze się nie wyprowadzili, nie zniósłby teraz samotności. Poza tym bardzo zależało mu na tym, aby nadrobić trochę czasu z chrześniakiem, który na jego widok wręcz rozpromieniał, od razu chcąc, aby Harry wziął go na ręce. Nie mógł mu tego odmówić, a Hermiona może sobie gadać, że nie powinien się teraz przemęczać i nie dźwigać. No bo ile takie dziecko może przecież ważyć? Dla Harry'ego nie to było teraz ważne.

Tak, szefie. || Drarry +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz