– Potter, wyjaśnij mi, dlaczego, do cholery, pozwoliliście mu umrzeć w trakcie przesłuchania? – Ślizgon był wściekły. W jego biurze siedzieli wszyscy obecni podczas zdarzenia aurorzy.
– Robiliśmy co mogliśmy. Nie dało się zatamować krwawienia, nie został potraktowany żadną klątwą. – brunet mówił spokojnie, mimo bladości swojej skóry, ze śladami krwi na szacie. Każdy z nich wyglądał podobnie.
– Panie Malfoy. – odezwał się jeden z aurorów. – Możemy przypuszczać, że było to celowe działanie. Obserwowałem Robertsa całe przesłuchanie, wyglądał, jak dla mnie, jakby wiedział co ma nadejść. Cały czas był z siebie zadowolony. – reszta pokiwała głową.
– Przypuszczania? – spytał, chłodnym spojrzeniem obserwując mężczyznę.
– Wszystko zaczęło się po podaniu veritaserum, już wtedy widziałem, że przesłuchiwanego zaczął ogarniać ból, jednak, jak to się często zdarza, myślałem że to skutki uboczne serum prawdy. Jednakże biorąc pod uwagę okoliczności, myślę, że został on napojony eliksirem, który po zmieszaniu z veritaserum powoduje takie właśnie objawy. Chciałbym, aby dał mi pan zezwolenie na pracę z zespołem medycznym, aby to zbadać. Czym prędzej, tym szybciej dowiemy się prawdy. Veritaserum na całe szczęście wydalane jest z organizmu w ciągu dwunastu godzin, ale nie mogę dać gwarancji, że to, co spowodowało krwotok również tak długo w nim zostanie.
Malfoy jedynie kiwnął głową i wyjął czysty pergamin, zapisując coś na nim szybko. Po złożeniu podpisu podał mężczyźnie zwitek papieru, a ten podniósł się do góry.
– Gdyby mieli wątpliwości, wyślij ich prosto do mnie. A teraz idź. Nie mamy czasu do stracenia.
Auror pokiwał głową i szybko opuścił gabinet szefa. Malfoy spojrzał na pozostałych, przyglądając się im uważnie.
– Co wiemy poza tym, że mają skłonności samobójcze?
– Kontaktują się między sobą za pomocą tego. – Harry wyjął ze swojej kieszeni szkatułę z przezroczystego szkła, która była obłożona klątwami dezaktywującymi. Po ostatnim razie byli ostrożniejsi, aby ponownie nie wpaść w pułapkę. Położył przedmiot na biurku. – Mroczny Znak pozostaje wciąż nieaktywny, talizman przypuszczalnie działa w ten sam sposób, ale nie możemy być pewni. Działa on na sygnaturę magii danego czarodzieja, tak więc bez tego jest zwykłą ozdobą. Nie jestem pewien, czy damy radę wykryć w nim cokolwiek, jeżeli tak, jak poprzednio, działa na zasadzie magii krwi.
Malfoy przyjrzał się przedmiotowi uważnie, stwierdzając, że to takie ślizgońskie ze strony jego ojca, aby używać wizerunku węża jako swojego znaku. Był jednak rad, że nie użył do tego rodowego godła. Jego nazwisko ponownie zostałoby splamione.
– Nie zdążyliśmy wyciągnąć z niego kto z nimi współpracuje i gdzie się ukrywają. Wtedy właśnie zaczął się krwotok, przez który już nic nie powiedział. – kontynuował Harry.
– Cholerny Lucjusz. – warknął pod nosem Draco. – Potrzebuje raportu jeszcze dzisiaj, trzeba to przedstawić przed Wizengamotem. Jak mniemam o wszystko oskarżą nas, ale na całe szczęście i dla nich sprawa ma status tajnej, prasa ma się od tego trzymać z daleka. Was również ustrzegam, abyście siedzieli cicho, chyba że chcecie się pożegnać z pracą. – posłał im ostrzegawcze spojrzenie. – Doprowadźcie się do porządku i wracajcie do pracy.
Wszyscy wstali ze swoich miejsc i skierowali się do wyjścia z jego gabinetu. Malfoy w ostatniej chwili podjął decyzję, patrząc na swoich podwładnych, szczególnie na jednego z nich.

CZYTASZ
Tak, szefie. || Drarry +18
ActionDziewięć lat po wojnie, czarodziejska społeczność mogła odetchnąć i w końcu żyć bez strachu o pragnących zemsty, wciąż żyjących na wolności śmierciożerców. Ale czy taki spokój może trwać długo? Jak poradzić sobie z nowym zagrożeniem, które ciężko je...