Rozdział 19

1.4K 73 30
                                    

Gotowy już raport zaniósł do biura Malfoya. Godzina ponownie była późna, ale tym razem uda mu się wrócić do domu przed północą. Zapukał w ciemne drzwi, a słysząc zaproszenie nacisnął klamkę. Od wczorajszego zdarzenia Draco nie odzywał się do niego inaczej, niż złośliwie, ale Harry starał się to ignorować. Nie mógł być na niego zły, skoro Ślizgon miał po prostu rację co do jego błędu. Zamknął za sobą drzwi i napotkał srebrne spojrzenie, nie ruszając się z miejsca. Nie chciał, żeby Malfoy wciąż okazywał jedynie gniew.

– Będziesz tak sterczeć do jutra, Potter? – warknął w jego stronę. Widocznie nic się nie zmieniło, a Harry miał ochotę westchnąć.

– Przyniosłem raport. – wydusił z siebie tylko, po czym podszedł do ciemnego biurka i przekazał zwinięty pergamin w blade ręce.

– Tego zdążyłem się sam domyślić. – prychnął i wyrwał pergamin Potterowi, otwierając go i czytając. Harry jednak westchnął pod nosem i pokonał swoją chęć ucieczki.

– Dalej jesteś zły? – spytał, zanim zdążył pomyśleć czy chce to zrobić.

– Potter, jestem cholernie wkurwiony. – jego oczy nie odrywały się od czytanego raportu. – Sam się sobie dziwię, że nie odsunąłem cię jeszcze od tej sprawy.

Gryfon przełknął ślinę.

– Dlaczego miałbyś to zrobić?

– To chyba jasne. – wzrok Malfoya spoczął na nim. – Jesteś ich celem numer jeden. Wysyłanie cię tam to jak skazywanie cię na wyrok. Widocznie mój ojciec ubzdurał sobie, że gdy cię wykończy pokaże światu, że jest potężniejszy niż sam Czarny Pan. Jestem twoim przełożonym i za ciebie odpowiadam. Od jutra siedzisz w biurze, Weasley będzie twoim zastępcą. – Harry poczuł, jak złość w nim buzuje.

– A co z Ronem? Na niego też będą polować! Dobrze wiesz, co tam dzisiaj zastaliśmy, on i Hermiona również są w niebezpieczeństwie! – nie potrafił pohamować swojego wybuchu.

– To raczej oczywiste. Ale wciąż dla Lucjusza jesteś priorytetem. Jego działania mają na celu sprowadzić ciebie w jego łapy. Straszenie cię groźbą ataku na twoich gryfońskich przyjaciół to część jego taktyki.

– Nie możesz mnie odsunąć! Nie tylko ja jestem narażony, cały mój zespół może być w niebezpieczeństwie, mogę im pomóc w razie ataku! – cały aż drżał ze złości. Malfoy wstał gwałtownie.

– Nie ma dyskusji, Potter. – syknął wściekle. – Nie dam mojemu ojcu tej chorej satysfakcji z wygranej, rozumiesz? Nie pozwolę na to.

– To nie jest jakaś głupia gra! – Harry trzasnął dłonią o jego biurko.

– Nigdy nie traktowałem tego jako gry. – jego głos był cichy, ale bardzo przypominał ten, z którego znany był ich dawny nauczyciel eliksirów, kiedy był wkurzony. – Nie rozumiesz? Tutaj zawsze chodziło o ciebie, zarówno Czarnemu Panu, jak i teraz Lucjuszowi. To ty zawsze jesteś ich głównym celem, od lat pozostaje to bez zmian. Za to ty egoistycznie patrzysz tylko i wyłącznie na swoje głupie postanowienie, że musisz być Wybawcą Narodów, Chłopiec, Który Przeżyje Znowu. Myślisz, że i tym razem będziesz mieć tyle szczęścia? Czarny Pan był zaślepiony nienawiścią i przegraną sprzed kilkunastu lat, nie potrafił myśleć logicznie, jeżeli chodziło o ciebie, po prostu chciał cię zabić. A uwierz mi, że mój ojciec nie ma aż tak spaczonego umysłu, on zrobi wszystko, żebyś umierał w cierpieniach, nie potraktuje cię tylko zwykłą Avadą. – Harry cofnął się o krok na te słowa, wypowiedziane z taką pogardą, oczami błyszczącymi złością.

Tak, szefie. || Drarry +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz