Po zakończeniu raportu z przesłuchania oraz otrzymaniu drugiego z przesłuchania Macnaira, Draco przeanalizował wszystko, o czym już wiedzieli. Mieli nazwiska większości z nich, a także dwie lokalizacje, w których najczęściej się spotykali, chociaż nie przebywali nigdzie na stałe. Młody śmierciożerca oczywiście nie mógł wiedzieć wszystkiego, nie znał lokalizacji kryjówki Lucjusza i reszty, a Macnair nie powiedział im zbyt dużo. Póki jednak nie uda im się złapać wszystkich, nie będą mogli przetransportować ich do Azkabanu, aby nie dopuścić do sytuacji, gdzie kolejny raz uda im się uciec. Proces nie ominie ich obu, lecz o ile młodszy z nich mógł się jeszcze jakoś zrehabilitować, gdyż nie mieli na niego zbitych dowodów, o tyle Macnair skończy w celi, czekając na pocałunek Dementora.
Zebrał wszystkie dokumenty do teczki, kopie zostawiając w chronionej zaklęciami szufladzie jego biurka, a następnie wstał i udał się szybkim krokiem w stronę gabinetu ministra. Musiał skonsultować z nim dalsze działania i plan ujęcia śmierciożerców, włączając w to oczywiście jego tajną brygadę, która od dłuższego czasu towarzyszyła ich misjom. Gdy był na odpowiednim piętrze, przeszedł długi korytarz i zapukał pewnie w ogromne drzwi. Nie czekał długo, zanim drzwi otworzyły się, a przed nim stanął postawny, wysoki mężczyzna.
– Dzień dobry, panie ministrze. – pokiwał głową. Shacklebolt odsunął się, wpuszczając go do środka, a następnie zamknął za nim drzwi. Usiedli przy niewielkim stoliku na wygodnych fotelach, a Draco przekazał zaraz teczkę w ręce ministra.
– Widzę, że wam się udało. – powiedział, odbierając teczkę, nie tracąc kontaktu wzrokowego z Malfoyem.
– Oczywiście. Muszę jednak pana ostrzec, że użyłem dość niekonwencjonalnych sposobów. Nie łamiąc prawa, rzecz jasna. – na jego twarzy pojawił się psotliwy uśmieszek.
– Nie powiem, że mnie to zaskoczyło. – zaśmiał się cicho Kingsley, po czym otworzył teczkę i zaczął czytać zawartość pergaminów w środku. Draco dał mu czas, nie chcąc przeszkadzać, ale nie odrywał wzroku od mężczyzny. – Dobrze, takie informacje powinny być na ten moment wystarczające. – odłożył dokumenty na stolik. – Zanim zaczniemy planować, trzeba będzie zbadać te miejsca dokładnie. Dam wytyczne moim ludziom, pozostaną w ukryciu. Nie neguję oczywiście kompetencji twoich ludzi, sam większość szkoliłem, jednak nie możemy sobie pozwolić na chociażby jeden błąd.
– Co z tymi, których nazwiska znamy? Czy wysłać do ich domów patrole? – spytał, unosząc brew, chociaż znał odpowiedź.
– Nie. Na ten moment nie możemy ujawniać się z informacjami, jakie mamy. Jak zaczniemy ich szukać, zorientują się, że ich kryjówki mogą być odkryte. Póki co działamy w ukryciu.
– Rozumiem. – blondyn pokiwał głową. – Jakie wytyczne mam przekazać brygadzie Pottera?
– Działania pozostają bez zmian. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do ataków, Lucjusz z pewnością po ostatnim nieudanym będzie bardziej ostrożny, co daje nam czas na planowanie. Nie daję na to żadnej gwarancji oczywiście, dlatego miejcie oczy szeroko otwarte.
– Co z Potterem? Śmiem twierdzić, że mój ojciec musiał być w szoku. – na jego ustach pojawił się uśmiech satysfakcji. – Nie spodziewał się po nim takiej mocy, jednakże wciąż uważam, że najlepiej byłoby go odsunąć. Biorąc pod uwagę fakt, że nie panuje nad emocjami, może spowodować wiele szkód, poza tym mogę być pewien, że następnym razem Lucjusz to wykorzysta.
– Tak, masz rację. Na razie Harry musi pozostać w biurze. Domyślam się, że nie będzie z tego powodu zadowolony. – westchnął i przetarł twarz dłonią.

CZYTASZ
Tak, szefie. || Drarry +18
ActionDziewięć lat po wojnie, czarodziejska społeczność mogła odetchnąć i w końcu żyć bez strachu o pragnących zemsty, wciąż żyjących na wolności śmierciożerców. Ale czy taki spokój może trwać długo? Jak poradzić sobie z nowym zagrożeniem, które ciężko je...