Kiedy kończyłam właśnie śniadanie, wszedł mój kochany braciszek w pełni ubrany. Przechodząc obok mnie niby przypadkiem kopnął moje krzesło. Uśmiechnęłam się tylko znad kubka z kakao, które piłam do naleśników. On natomiast posłał mi wzrok pod tytułem „zemszczę się".
- O której kończysz zajęcia na uczelni Max? - spytała go mama
- Nie wiem koło piętnastej
- A ty Ashley?
- Wpół do trzeciej. A czemu pytasz?
- Bo z tatą na będzie nas do osiemnastej i nie odbierzemy cię ze szkoły
- Ja ją mogę odebrać - zaproponował Max
Prawie się zaksztusiłam piciem. Spojrzałam na szatyna. Uśmiechnął się szeroko, a w oczach zobaczyłam błysk. Przełknęłam ślinę
- Przecież mogę wrócić sama... Nie jestem już małym dzieckiem, które trzeba odwozić czy przywozić ze szkoły. Mogę albo autobusem wrócić albo pieszo - wywróciłam oczami
- Ale po co masz się tłuc jakimś autobusem jak mam po drodze z uczelni i mogę odebrać swoją kochaną siostrę - uśmiechnął się czule - Chyba się nie boisz ze mną jechać siostrzyczko, hm?
Spiorunowałam go wzrokiem
- Wiem, ale wolę się przejść póki jest ładna pogoda. Jak będzie deszcz czy śnieg wtedy może będę jeździć z kimś autem. Na razie podziękuję
- Dziś możesz sobie odpuścić spacer. Jutro jak będzie ładnie będziesz mogła sobie wrócić sama, a dziś pozwól bratu cię odebrać, zgoda? Zwłaszcza, że nas nie będzie
Westchnęłam
- Zgoda... Dziś możesz mnie odebrać, ale tylko dziś
Wiem, że daje mu satysfakcję, ale nie mogłam inaczej... Wstawiłam naczynia do zlewu, wzięłam torbę, rzuciłam szybkie pa im i wyszłam z domu. Jak na początek września jest ciepło i przyjemnie. Wyciągnęłam do płuc chłodne, rześkie powietrze. Uśmiechnęłam się do siebie. Pełna dobrego nastawienia, ruszyłam w kierunku szkoły włączając swoją ulubioną playlistę w telefonie na słuchawkach. Szłam powoli ciesząc się tym słonecznym dniem i muzyką lecącej z telefonu
Ta muzyka zawsze powoduje przyjemne ciarki jak i rozbudza mnie tak jak tym razem. Z oddali zauważyłam dach szkoły. Przyspieszyłam krok. W chwili, kiedy piosenka dobiegła końca weszłam na dziedziniec szkolny. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i schowałam do kieszeni. Wkoło pełno było osób, które witały się ze sobą po wakacjach albo dopiero się zapoznawali. Przeleciałam wzrokiem po nich. Było kilka nowych twarzy, których nie rozpoznawałam co świadczy, że są nowymi uczniami. Sama byłam ciekawa czy ktoś nowy dojdzie do naszej klasy
- Ashleeey! - dobiegł mnie głos przyjaciółki. Rozejrzałam się. Przy wejściu do budynku stała brunetka i energicznie do mnie machając
- Dalia! - podbiegłam do niej mocno przytulając
- Jak ja cię długo nie widziałam - odwzajemniła przytulasJeden rozdział już jest. Udało mi się połączyć rozdział 3 i 4 =^°^=. Idę pisać kolejny. Nie wiem czy będziecie mieć w mediach piosenkę. Jak coś to Evanescence- Bring me to life
CZYTASZ
Wilczy Zew
WerewolfOpowieść o zwyczajnej dziewczynie i niezwykłym chłopaku, który nagle pojawia się w jej życiu i wywróci świat nastolatce do góry nogami. Co z tego wyniknie? Czy będzie bezpieczna? Chcesz się przekonać? To chodź i wciągnij się w tą niesamowitą powieść...