Rozdział 21

3 2 0
                                    

Z prędkością błyskawicy obok zjawił się Zack i złapał ją nim ta we mnie trafiła. Otworzyłam oczy. Brunet stał obok trzymając piłkę w rękach. Popatrzyłam na niego. W jego oczach dostrzegłam ulgę pomieszaną ze strachem. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wszyscy doskoczyli do mnie
- Nic ci nie jest Ash...? - spytała Dalia
- Nie... Zack mnie uratował...
Wszyscy spojrzeli na bruneta

- To było niesamowite... Gdzie się nauczyłeś tak szybko biegać...?
- Jesteś bohaterem!
Zacisnąłem zęby. Mentalnie rwałem sobie włosy z głowy i przeklinałem własną głupotę. Kiedy zauważyłem lecącą piłkę w kierunku Ashley, nie panowałem nad sobą i nim zdążyłem zarejestrować co się dzieje, moje ciało samo ruszyło do przodu. Nie użyłem co prawda maximum szybkości, ale i tak ta prędkość nie była naturalna dla człowieka. Jeśli ktoś zacznie się domyślać, będę skończony...
- Zack możemy porozmawiać? - spytał nauczyciel
Przełknąłem ślinę. Odszedłem z nim na bok. Bałem się, że nauczyciel zaprowadzi mnie do gabinetu dyrektora i powie, żeby zadzwonił po odpowiednie służby by przyjechali mnie zabrać
- Gdzie się nauczyłeś tak szybko biegać?
- Trochę ćwiczyłem przez dwa lata. Nic takiego...
- Nie chciał byś dołączyć do drużyny koszykówki? Masz szybkość, zwinność i determinacje. Jesteś idealny
Szczerze byłem zdziwiony tym pytaniem. Wygląda na to jakby ta szybkość była naturalna dla człowieka
- Nie wiem...
- Spokojnie. Nie spiesz się. Masz czas do końca miesiąca
Kiwnąłem głową. Wróciłem do reszty. Przy blondynce dalej siedzieli jej przyjaciele dopytując pewnie czy na pewno nic jej nie jest. Nasze spojrzenie się spotkały. W jej oczach zauważyłem nieme pytanie. Zacisnąłem ręce w pięści. Tego właśnie się najbardziej obawiałem...

- Na pewno wszystko ok? - dopytywała Dalia
- Tak, wszystko ok. Nie pytaj o to ciągle - wywróciłam oczami. Rozumiem, że się martwi, ale bez przesady...
Cały czas patrzyłam na bruneta. Widziałam jak rozmawia z wuefistą. Odległość od środka sali, a ławkami jest duża i normalny człowiek by aż w tak krótkim czasie nie zdążył podbiec by mnie uchronić przed uderzeniem piłką... Musiałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi...

*Po lekcjach*

Na przerwach usiłowałam go złapać, ale jak tylko się zbliżałam, on uciekał przede mną jakbym zarażała groźną chorobą. Stałam na zewnątrz pod daszkiem i czekałam na tatę, kiedy ze szkoły wyszedł Zack przechodząc obok mnie jakby nigdy nic
- Dzięki
Zatrzymał się
- Dzięki za uratowanie mnie przed guzem na głowie - powtórzyłam
Postał chwilę, po czym bez słowa ruszył w kierunku bramy i poboczem poszedł w prawo zapewne w kierunku swojego domu. Patrzyłam za nim jak się oddala. W głowie miałam obraz jak zwolnionym tempie piłka leci w moją stronę i jego łapiącego ją

Jest i nr 3 ^^. Udało mi się napisać aż trzy. Jestem z siebie dumna. Napisała bym czwarty, ale jestem wykończona i nie myślę już. Dobranoc wilczki

Wilczy ZewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz