Cały czas czułem na sobie jej wzrok. Słyszałem też jak jej serce szybko bije. Uśmiechnąłem się w duchu. Wiedziałem, że sprawką tego byłem ja. Kiedy ją zobaczyłem jak siedzi z przymkniętymi oczami, nie mogłem się powstrzymać przed przestraszeniem. Zastanawiam się co ją pokusiło by zaprosić mnie na ten wyjazd. Niby mówiła, że żadnego haczyka nie ma, ale ja czułem, że coś jednak jest. Wziąłem oddech i postanowiłem znowu się zapytać jej
- Ashley? - odwróciłem głowę patrząc na blondynkę
Spojrzała na mnie z podniesioną brwią
- Czemu, jak zaproponowali wyjazd wam nad jezioro, pomyślałaś o mnie?
- Chciałam... chciałam ci podziękować za te dni, w których ratowałeś mi cztery litery... - przegryzła wargę i odwróciła speszona wzrok
Widząc jak przegryza usta, nagle miałem ochotę przysunąć się do niej i ją pocałować. Zacisnąłem ręce odwracając wzrok w drugą stronę. Zapadło między nami znów milczenie
- Ja chyba będę się zbierać... - w końcu przerwała tą ciszę - Obiecałam mamie, że będę przed zmrokiem - wstała
- Ta też będę szedł - poszedłem w jej ślady - Odprowadzę cię by mieć pewność, że dotarłaś bezpiecznie do domu
- Jakoś sama tu przyszłam w jednym kawałku i nic mi nie jest - wywróciła oczami i założyła ręce na piersi
- No tak, ale teraz ktoś może się kręcić. Nigdy nic nie wiadomo - wzruszyłem ramionami
Prychnęła. Odwróciła się i bez słowa poszła przed siebie. Ruszyłem za nią uśmiechając się pod nosem. Szliśmy w kompletnej ciszy. Słychać było tylko nasze oddechy i w dalszym ciągu szybko bijące serce dziewczyny. Szła zamyślona. Zastanowiłem się co się nad czym tak myśli
- O czym myślisz? - zapytałem
Drgnęła jakby całkiem zapominała o mojej obecności
- O niczym ważnym
W końcu w oddali pojawił się dom blondynki. Nie wiem czemu, ale nie chciałem się jeszcze z nią rozstawać. Już pierwszego dnia poczułem coś, co ciężko mi określić. Kiedy nie jestem z Ashley martwię się o nią, a jak jestem mam ochotę zostać przy niej i ją chronić przed złem tego świata. Jak pomyślę o tym, że sam jestem jednym ze zła na planecie, dostaje dreszczy
- To... Dobranoc... - moje rozmyślanie przerwała dziewczyna. Ruszyła kilka kroków przed siebie i się odwróciła. W jej oczach widziałem, że ona, tak samo jak ja, nie chce się jeszcze rozstawać. Uśmiechnąłem się w duchu wiedząc, że nie tylko ja mam ochotę spadać razem czas. Podszedłem kilka kroków i założyłem jej zbłąkany kosmyk włosów za ucho
- Dobranoc - szepnąłem patrząc jej głęboko w oczy
Jej serce szybko zabiło a oczy rozszerzyły. Przełknęła ślinę. Nie wiem czemu, ale cieszy mnie to jak działam na nią i jak wytrącam z równowagi
- Do zobaczenia jutro w szkole Ashley
Odwróciłem się i odszedłem zostawiając ją z bijącem sercem i zarumienioną twarząHej wam. Powoli bo powoli, ale jakoś idzie. Ciężko mi jest przetworzyć obrazy na słowa zwłaszcza z perspektywy Zack'a. Zauważyłam w ogóle, że coraz rzadziej pisze cokolwiek i gdziekolwiek... I, że coraz trudniej mi pisać... Nie wiem czemu tak jest... Muszę chyba szukać inspiracji we wszystkim. Idę pisać kolejny rozdział póki mam jako taką wenę i siły
CZYTASZ
Wilczy Zew
WerewolfOpowieść o zwyczajnej dziewczynie i niezwykłym chłopaku, który nagle pojawia się w jej życiu i wywróci świat nastolatce do góry nogami. Co z tego wyniknie? Czy będzie bezpieczna? Chcesz się przekonać? To chodź i wciągnij się w tą niesamowitą powieść...