Rozdział 2

16 2 0
                                    

Kiedy się ogarnęłam, zeszłam na dół na śniadanie. Już ze schodów czuć było zapach zapewne naleśników. Uśmiechnęłam się
- Dzień dobry mamo - przywitałam rodzicielke wchodząc do kuchni
- Dzień dobry córuś. Jak spałaś?
- Dobrze - skłamałam - A ty?
- Też
- A gdzie tata i Max? - spytałam wyciągając talerz
- Tata pojechał do pracy bo dzwonili by był wcześniej, a Max... jak to Max pewnie jeszcze śpi
- Obudze go - do głowy wpadł pewien pomysł
- Zrobiłabyś to?
- Tak
- Dobra z ciebie siostra
Żebyś wiedziała mamo, pomyślałam. Wzięłam z szafki szklankę i nalałam zimnej wody. Z tak napełnionym naczyniem udałam się do pokoju brata. Max jest starszy ode mnie o cztery lata. Jest szatynem z niebieskimi oczami. Ja jestem blondynką z zielonymi oczami z orzechowymi plamkami. Wszyscy wkoło nam mówią, że jesteśmy kopiami rodziców. Ja może tak, ale Max? Nie sądzę... Tata dba o porządek w garażu czy aucie w przeciwieństwie do mojego brata. On ma bałagan i swoim aucie, a o pokoju nie wspomnę... Jeden, wielki chlew... Nie wiem jak to się stało, że jesteśmy rodzeństwem... Ja bym chyba umarła jakbym miała taki bajzel w pokoju jak on... Stanęłam przed drzwiami jego sypialni. Cicho je otworzyłam. Szatyn spał rozwalony na całym łóżku. Wywróciłam oczami. On jest mistrzem spania w dziwnych pozach i miejscach. Podeszłam cicho i ostrożnie do łóżka
- Pora wstawać Maxi - najpierw spokojne budzenie. Nic. Zero reakcji
- Wstawaj Maxiu - wymamrotał tylko kilka słów i dalej spał w najlepsze - Ok. Sam tego chciałeś - wzięłam zamach i wylałam całą wodę na niego
- Aaa...!! Co do... ASHLEY!!
Wybuchłam śmiechem i rzuciłam się do ucieczki. Max błyskawicznie się pozbierał i ruszył za mną w pogoń
- Wracaj tu!!!
- Ha ha!! Nieee - śmiałam się w najlepsze
- Jak cię dorwę to mnie popamiętasz!! Zobaczysz!!
Nagle usłyszałam za sobą huk. Zatrzymałam się i odwróciłam w tył. Max leżał na ziemi i burczał coś pod nosem. Wybuchłam głośniejszym śmiechem i złapałam się za brzuch. Upadłam na ziemie zanosząc się ze śmiechu. Szatyn wykorzystał to, podniósł się, a następnie siadł mi na plecy
- Złaź Max!! Jesteś ciężki!! - próbowałam się wydostać spod niego, ale moje wysiłki były na marne
- Nie trzeba było mnie oblewać wodą małpo
- Co tu się dzieje?! - jak spod ziemi pojawiła się mama - Max co ty robisz? Zejdź z siostry!
- Ale ona mnie oblała wodą!! Nie dość, że ja jestem mokry to jeszcze łóżko mam mokre!
- Max!
- No dobra! Już schodzę z tej małej...
- Max!!
W końcu zszedł ze mnie. Wstałam
- Jeszcze się zemszcze - szepnął i wrócił do swojego pokoju

W końcu... Udało się... Dwa napisane... Jest wyrobiona norma. Jutro może dam radę trzy napisać. Jak siły oczywiście pozwolą. Dobra zmykam. Dobranoc wilczki

Wilczy ZewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz