Rozdział 27

3 2 0
                                    

- Ash jak myślisz powinnam się przefarbować?
- Na jaki kolor?
Stałyśmy w ubikacji przed lustrem i poprawiałyśmy włosy po w-fie
- Nie wiem. Może rozjaśnie je?
- Zrób sobie ombre
- Ale jaki kolor?
- Z brązowym pasuje albo rudy albo blond
- Delikatny rudy.. Tak to będzie dobre. Ty sobie dodaj pudrowego różu na końce włosów
- Wiesz, że nie lubię różowego...
- To zielony albo niebieski. Będziesz wyglądać zajebiście - cmoknęła
- Ja w zielonym?
- Noo. Ale wiesz nie taki zielony, że zielony tylko może ciemno-zielony
- Już wolę niebieski
- W niebieskim będzie ci lepiej nawet
Wyszłyśmy i wracałyśmy do Colina. Kiedy byłyśmy na prostej drodze, zobaczyłam, że z kimś rozmawia. Widząc Zack'a zdziwiona patrzyłam na Dalię, a ona na mnie. Rozmawiali jak starzy dobrzy kumple. Podeszłyśmy
- O już się ogarnęłyście?
- Jak widać - spojrzałam na bruneta. Ten wyglądał jakbym go przyłapała na robieniu czegoś nie dozwolonego
- Rozmawialiśmy o pasjach. Mówiłem mu też by się zastanowił nad propozycją trenera to znaczy wuefisty
- Jaką propozycją? - zapytałam z Dalią równocześnie. Chłopcy się zaśmiali
- Trener chce bym należał do drużyny koszykówki. Ponoć mam zwinność, szybkość i determinacje, której potrzeba do tego by dobrze grać
- Skoro nauczyciel tak twierdzi znaczy, że tak jest. Prawda Ash?
Kiwnęłam głową czyli jednak to nie moje wymysły z tą szybkością..., pomyślałam
- Ej chłopaki mam pytanie... No bo... obie z Ash myślimy nad zmianą
- Poprawka. Ty myślisz, ja nie
- Ale przystałaś na to więc sie nie wypieraj!
- To nie znaczy, że zrealizuje to - wywróciłam oczami
- Ej ej. Jaka zmiana? - Colin przerwał naszą wymianę zdań
- Ja zrobię sobie ombre i zrobię z lekkim rudym odcieniem, a Ash na końce włosów da sobie niebieski
- Do blondu pasuje pudrowy róż - oznajmił Colin
- Ha! Widzisz?! - Dalia dumnie wypięła pierś
- Ludzie co waam jeeest... Nie. Lubię. Różowego. Ani pudrowego ani pastelowego.
- Niebieski może być ciekawy - odezwał się Zack
- Dla mnie też - podniosłam rękę do góry
- Jest dwa na dwa
- Albo niebieski albo żaden - postawiłam ultimatum
- Dobra... Już rób ten niebieski
Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie, że udało mi się postawić na swoim. Jestem z tych osób co są uparte i chociaż by nie wiem musi być tak jak oni chcą. I tak rozmowa zeszła nam do rozpoczęcia lekcji. Byłam zdziwiona taką nagłą zmianą Zack'a z gbura warczącego na wszystko i wszystkich dookoła, w wesołego i rozgadanego chłopaka takiego, jak każdy w naszym wieku

***

Wyszliśmy we czwórkę wraz z ostatnim dzwonkiem ze szkoły
- Do jutraaaa - dwójka przyjaciół pomachała nam i poszli powoli do swoich domów wykorzystując piękną pogodę
I zostaliśmy sami z Zack'iem na parkingu
- To gdzie idziemy? Kawiarnia? Park? - zapytał, kiedy tamta dwójka zniknęła
- Może chodź kupimy sobie po lodzie w sklepie i chodźmy do parku
- Ok

Jest i drugi rozdział. Aż się dziwię, że się mi udało napisać kolejny... Trzeciego chyba mi się nie uda napisać i opublikować więc... Dobranoc wilczki

Wilczy ZewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz