Rozdział 4

13 2 0
                                    

Siedziałyśmy na murku i gadałyśmy z Dalią. Brunetka opowiadała mi o wakacjach w Hiszpanii. Razem z rodzicami wyjechała na dwa tygodnie w połowie sierpnia. Mimo, że prawie codziennie z nią rozmawiałam przez telefon, ale rozmowa na żywo jest lepsza. Co chwilę śmiałam się z jej zabawnych opowieści. W pewnej chwili ktoś zakrył mi oczy
- Zgadnij ktooo
- Pfff nie muszę zgadywać by wiedzieć, że to ty Colin - zaśmiałam się
- I zepsułaś zabawę - zabrał ręce z moich oczu. Wstałam i go przytuliłam
- Ktoś tu przypakował przez wakacje - dźgnęłam go palcem w pierś
- Kilka razy byłem na siłowni, grałem z kuzynami w koszykówkę i kosiłem trawę czy to w domu czy u sąsiadów
- Widać, że się opaliłeś - zaśmiałam się
- Ja tam nie widzę różnicy - brunetka się uśmiechnęła się słodko
Z Dalią i Colinem znam się od pierwszej klasy podstawówki. Od zawsze sobie dokuczali i przekomarzali. Kiedy poszliśmy do gimnazjum Colin zaczął interesować się Dalią, a nawet podkochiwać w niej. Wiele razy mówiłam mu by wyznał jej co czuje, ale on się boi, że ta go odrzuci i wyśmieje. Myśli też, że brunetka nie czuje tego samego. Biedny nie wie jak się myli. Muszę im uświadomić to, pomyślałam. Siedzieliśmy na zewnątrz i gadaliśmy prawie do lekcji

***

Szliśmy korytarzem śmiejąc się w najlepsze, kiedy ktoś na mnie wpadł powodując, że upadłam na ziemie
- Uważaj jak chodzisz - usłyszałam warknięcie
- Ja?! Raczej ty uważaj jak łazisz debilu! - podniosłam się i odwróciłam patrząc na winowajce. Przede mną stał brunet z piwnymi oczami. Nie powiem był przystojny. W innych okolicznościach może i bym się w nim zakochała, ale teraz miałam ochotę go zabić
- Nie trzeba było mi stać na drodze mała - założył ręce na piersi i uśmachnął kpiąco
- Nie jestem mała kretynie. I sorry bardzo, że stałam ci na drodze jaśnie panie. Będę pamiętać by schodzić z drogi jak idziesz - też założyłam ręce na piersi i odwzajemniałam uśmiech. Toczyliśmy jeszcze chwilę walkę na spojrzenie. Naszą batalie przerwał dzwonek
- To ja już będę się zbierać. Nara mała i jej obstawo - włożył ręce do kieszeni spodni, wyminął nas i się oddalił. Cały czas ciskałam w niego pioruny
- Gbur - burknęłam pod nosem. Odwróciłam się do reszty. Patrzyli na mnie z dziwnym błyskiem w oczach
- No co?
- Nic. Zabawnie to wyglądało - zaśmiała się Dalia, a Colin do niej dołączył
- No. Razem byście ładnie wyglądali
- Co?! Ja z nim?! Was do reszty powaliło?! Nigdy w życiu!
Prychnęłam. Odwróciłam się napięcie i poszłam pod salę. Z tyłu dobiegły mnie śmiechy i wołania z ich strony. Miałam to gdzieś po prostu szłam przed siebie. Ja z nim? Prędzej byśmy się pozabijali niż razem byli

Jezu... Długo mi to zajęło... Miało być 3 rozdziały, a tu jak zwykle nic nie wyszło... Oby jutro było inaczej... Dobranoc moje wilczki

Wilczy ZewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz