Po powrocie ze szkoły siedziałam na balkonie i czytałam książkę. Musiałam się oderwać trochę od nauki. Żadna definicja nie wchodziła mi już do głowy. Na chwilę oderwałam się od książki i spojrzałam przed siebie zastanawiając się nad tym, co mnie podkusiło by zaproponować, żebyśmy wzięli ze sobą bruneta. Padło mi chyba na mózg... Z trzaskiem zamknęłam książkę, wstałam i podeszłam do barierki. Swój wzrok zatrzymałam na lesie. W mojej głowie zrodził się pomysł. Zabrałam książke, a następnie weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi. Rzuciłam na łóżko wcześniej czytaną powieść, wzięłam z oparcia krzesła bluzę, telefon z biurka i wyszłam na korytarz. Zeszłam na dół
- Idziesz gdzieś? - rozległo się za mną pytanie mamy
- Idę się przejść i pomyśleć trochę
- Ok, ale wróć nim się ściemni
- Dobrze
Wyszłam z domu i poszłam powoli w kierunku lasu. Mimo tego wszystkiego co się wydarzyło, strachu jakim napawało mnie to miejsce i tak przyciągało mnie tam jak niewidzialny magnes. Kiedy byłam blisko, nagle dopadły mnie wątliwości. A co jeśli ktoś tam będzie jak wtedy i zrobi mi krzywdę...? Albo zaatakuje jakieś zwierzę...? Zacisnęłam ręce w kieszeniach i pokręciłam głową Nie... Nie wolno mi tak myśleć... Wzięłam głęboki wdech i powoli ruszyłam w stronę lasu. Mimo, że był jeszcze dzień, to w lesie panował mrok. Drzewa w tym lesie były wysokie i miały gęstą koronę, która zasłaniała dostęp promieni słonecznych nadając temu miejscu mrocznego oraz złowrogiego klimatu niczym z horroru. Szłam wolno ścieżką rozglądając się wkoło. Las przypominał ten z moich snów. Na samą myśl ciarki mi przeszły po plecach. Nie chciałabym spotkać ani bestii ze swoich koszmarów ani tamtych chłopaków co kiedyś. Podeszłam do zwalonego drzewa i przerzuciłam nogi na drugą stronę, siadając i wciągając do płuc powietrze. Przymknęłam oczy. Lekki wiatr owiał moją twarz. Wzdychnęłam.
- Nie spodziewałem się ciebie spotkać tutaj po tym wszystkim
Pisnęłam i spadłam do tyłu z pnia słysząc głos tuż obok mnie. Zaśmiał się
- Możesz tak nie straszyć ludzi?! - poniosłam się i spojrzałam na bruneta ciskając pioruny w niego. Zaśmiał się bardziej
- Nie moja wina, że jesteś strachliwa - uśmiechnął się szyderczo
Wywróciłam oczami
- Nie jestem. To ty się zakradasz jak duch - założyłam ręce na piersi i zmrużyłam oczy
- No cóż bywa - wzruszył ramionami - Co tu robisz?
- O to samo mogę spytać ciebie
Usiadłam na pniu siedząc tym razem lekkim okrakiem na nim i patrzyłam na Zack'a
- Byłem się przejść
- To ja też jak widać. Miałam dość nauki i musiałam przewietrzyć umysł
Rozciągnęłam się. Siadł na przeciwko z jedną nogą pod sobą. Odwrócił głowę w bok i spojrzał gdzieś w dal. Spomiędzy liści, niczym wiązki laserów przebiły się promienie słońca i padły na jego profil. Przegryzłam wargę a serce dziwnie mi zabiło szybciej. Miałam ochotę wyciągać rękę i położyć mu na policzku głaszcząc kciukiem delikatnie. Przełknęłam ślinę. Odwróciłam wzrok patrząc przeciwną stronę niż on. Cieszyłam się, że nie słyszy mojego szybko bijącego sercaJezu ile mnie tu nie było... Nie ma słów by wyrazić jak bardzo, ale to bardzo zaniedbałam zew... Przez większość czasu jak nie pisałam tu to pisałam w notatnikach na tabie, układałam obrazki w hafcie diamentowym, czy po prostu czytałam książki papierowe, a nawet pisałam w zeszytach. Nie wiem jeszcze czy wrócę do pisania zewu, ale postaram się w wolnych chwilach pisać. Może uda się jeszcze napisać drugi rozdział, ale wątpię, że się uda opublikować dziś także... Dobranoc wilczki (jakbym nie opublikowała rozdziału)
CZYTASZ
Wilczy Zew
WerewolfOpowieść o zwyczajnej dziewczynie i niezwykłym chłopaku, który nagle pojawia się w jej życiu i wywróci świat nastolatce do góry nogami. Co z tego wyniknie? Czy będzie bezpieczna? Chcesz się przekonać? To chodź i wciągnij się w tą niesamowitą powieść...