Całą noc koszmary się powtarzały. Jak nie atakująca mnie bestia, to tych trzech gości, a nawet czasem i bestia i ci goście razem... Rano wstałam jak zombie. Nie chciało mi się ukrywać cieni pod oczami toną fluidu i pudru więc poszłam tak do szkoły. Miałam gdzieś, że zauważą cienie i moją bladą cerę. Dziś nawet pogoda się na mnie chyba uwzięła... Zamiast pięknej i słonecznej pogody, leje deszcz i jest zimno jak nie wiem...
- Mam po ciebie przyjechać? - spytał tata w drodze do szkoły
- A będziesz już w domu wtedy?
- Zależy, o której kończysz
- Chyba o trzeciej
- To dobrze. Przyjadę po ciebie wracając z pracy
- Okkk. Paaa - dałam mu całusa w policzek i wysiadłam z auta rozkładając wcześniej parasolkę
Szłam pustym dziedzińcem. Deszcz cicho bębnił o daszek nad wejściem. Nie lubiłam deszczowych dni. Weszłam do środka, otrzepałam parasolkę z wody i postawiłam w stojaku przy drzwiach wejściowych. Kiedy byłam już względnie sucha, poszłam pod klasę. Zdziwiłam się widząc Zack'a siedzącego na ławce pod salą. Podniósł głowę znad telefonu i wstał
- Em... Hej... - przywitał się jakby lekko zakłopotany
- Cześć...
- Pewnie się dziwisz, czemu jestem tu, a nie tam gdzie zawsze... Chciałem tylko się zapytać jak się czujesz... no wiesz... wczoraj nie był za fajny dzień... Ale widzę, że nie za bardzo jest ok...
- Nie wyspałam się... Miałam koszmary przez całą noc...
- Widzę właśnie - przyjrzał mi się
- Mogło być gorzej, nie? - uśmiechnęłam się lekko
- Ta... Szczęście, że akurat tamtędy przechodziłem
- Właśnie miałam pytać czemu tam byłeś
Siadłam obok niego
- Zack...?
- No?
- Czemu mi pomogłeś...? Wiesz jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie... Nie pałaliśmy do siebie wzajemną sympatią... A mimo to pomogłeś mi... Dlaczego...?
- To, że cię źle potraktowałem pierwszego dnia i kazałem ci odejść jak chciałaś się zaprzyjaźnić, nie znaczy, że byłbym takim dupkiem i cię zostawił na pastwę tamtych... Nie jestem nim
Spojrzał mi w oczy i ze zdziwieniem stwierdziłam, że mówi prawdę
- Dziękuję...
- Mówiłem byś nie dziękowała
- A ja, że będę dziękować zawsze i wszędzie... Gdyby nie ty to ci napaleńcy by mnie wykorzystali, a potem albo zabili albo zostawili bym się wykrwawiła lub do czasu rozszarpania przez dzikie zwierzęta...Na samą myśl, że mogli by ją tam zostawić ranną i wykrwawiającą się zacisnąłem ręce w pięści tak mocno, że na dłoniach zaczęły mi się pojawiać żyły spokojnie bo jeszcze zobaczy żyły... Od wczoraj zacząłem ją inaczej widzieć i traktować... Pierwszego dnia najchętniej bym ją wystrzelił w kosmos by mi nie wchodziła w parade, a teraz...? Mam ochotę ją bronić przed złem tego świata, ale nie mogę... Bo sam nim jestem...
Jest już dwudziesta pierwsza, a ja dopiero wstawiam rozdział... Szczerze nic mi się dziś nie chciało... Miałam leniwy dzień... Może jeszcze coś napiszę, ale nie jestem pewna czy wstawię przed północą... Także... Dobranoc wilczki (jak nie wstawię)
CZYTASZ
Wilczy Zew
WerewolfOpowieść o zwyczajnej dziewczynie i niezwykłym chłopaku, który nagle pojawia się w jej życiu i wywróci świat nastolatce do góry nogami. Co z tego wyniknie? Czy będzie bezpieczna? Chcesz się przekonać? To chodź i wciągnij się w tą niesamowitą powieść...