Co potem?

138 13 20
                                    

Akutagawa zawsze był rozsądnym człowiekiem. Na pierwszym miejscu stawiał własną karierę, nie ulegał chwilowym zachciankom. Był obowiązkowy, wywiązywał się ze swoich zadań. Nigdy nie stresował się przed jakimkolwiek egzaminem, bo uczył się na nie z tygodniowym wyprzedzeniem. Nigdy się nie spóźniał, na każdą ważną okazję był doskonale przygotowany. Radził sobie sam, nie potrzebował pomocy praktycznie w ogóle od kiedy skończył dziesięć lat.

Teraz siedział zestresowany, bo nie mógł nigdzie znaleźć tych idealnie pasujących do marynarki spodni. Nawet nie potrafił szukać, bo bał się, że zapomni wyjść z domu o czasie. Pogrążyłby się w otchłani nerwów, gdyby nie zadzwonił telefon. Niechętnie spojrzał na wyświetlacz, a potem odebrał.

— Jak się czuje nowy absolwent? — usłyszał.

— Nie mogę znaleźć spodni — jęknął żałośnie. — Tych do kompletu z marynarką.

— Trzecia półka po lewej — odpowiedział spokojnie. — Nie denerwuj się, ty tylko odbierasz dyplom. Bądź dumny z siebie, zasłużyłeś. Weź się w garść i wychodź z domu, spotkamy się pod uczelnią.

Teraz mieli trochę dalej do uczelni, co było jednym z nielicznych minusów mieszkania we własnym mieszkaniu zamiast w akademiku. Mieli za to niezaprzeczalnie więcej miejsca, prywatności i swobody. Akutagawa bardzo lubił swoje obecne życie, chociaż obrona pracy magisterskiej była koszmarem, przez który nie chciałby przechodzić jeszcze raz. Atsushi musiał mu robić herbaty ziołowe na uspokojenie, kiedy Akutagawa wyklinał swój temat pracy, opiekuna naukowego, historię jako dziedzinę nauki i przede wszystkim swoje ambicje, które zapędziły go tak daleko, że nie mógł się wycofać. Obiecał sobie, że nie chce tego powtórzyć, ale zamierzał robić doktorat.

Spodnie rzeczywiście były tam, gdzie powiedział Atsushi. Znał go już zbyt dobrze. Mieszkanie razem ułatwiało wiele rzeczy, ale nie znali życia z dala od siebie. Zawsze mieszkali razem. W ten sposób nauczyli się swoich nawyków, dobrych i złych, poznali się z różnych stron i perspektyw, a teraz, trzy lata później, znali się już na tyle dobrze, że Atsushi potrafił przywołać z pamięci miejsce, gdzie leży dana część ubioru Akutagawy. Znał go lepiej niż samego siebie.

Akutagawa przywlókł się pod uczelnię, gdzie jeszcze nie było Atsushiego. Pojawi się parę minut później, będzie czekał, aż Akutagawa wreszcie załatwi ostatnie formalności. Sama procedura była teraz prosta, dużo trudniejsze było przygotowanie się na obronę pracy magisterskiej. Aktualnie musiał tylko odebrać dyplom.

Niedługo później wyszedł po raz ostatni w tym roku akademickim z budynku uczelni. W dłoni ściskał teczkę z dokumentami, ściskało go w żołądku. Zamknął jakiś etap w swoim życiu, taki, z którym niekoniecznie chciałby się żegnać. Lubił studiować, mógł wtedy zdobywać ciągle to nowszą wiedzę i wiedział, że wciąż będzie coś, czego jeszcze nie odkrył. Teraz czekała go praca i wykorzystywanie tych informacji w praktyce. Chciałby podjąć działalność naukową, sprawdzić się na tym polu, móc kontynuować swoją potrzebę odkrywania. Spróbuje, na pewno nie porzuci swoich marzeń tak łatwo. Ciężko jest utrzymać się wyłącznie z prowadzenia badań w danej dziedzinie, więc prawdopodobnie będzie musiał zrobić doktorat, może nawet habilitację, żeby wykładać na jakiejś uczelni, co otworzy mu drzwi do nieco większej swobody w działalności naukowej. Póki co czekały go różne prace dorywcze, kształtowanie swojej ścieżki kariery, którą wytyczył już dawno temu. Miał ambitne cele, ale dążył do nich konsekwentnie przez wiele lat. Z dumą ściskał w dłoni swój dyplom, dowód na to, że ciężko pracował na swój sukces.

Zobaczył Atsushiego, który uśmiechał się nieco szerzej niż zazwyczaj, machał do niego rękami, chociaż i bez tego Akutagawa zauważyłby go bez najmniejszego problemu.

Anafora || shin soukoku ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz