Akutagawa pociągnął nosem, następnie kaszlnął, kichnął i ponownie kaszlnął. Jesień nie była dla niego łaskawa. Atsushi podał mu chusteczkę, zbyt zmęczony wcześniejszym pouczaniem go, co robił już tysiąc razy. Przed chwilą przyniósł do sypialni ciepłą herbatę, siedział teraz na niewielkim dywaniku z boku łóżka, a Akutagawa starał się nie wypluć płuc, gdy leżał pod kołdrą oparty o dwie poduszki. Nudził się cały dzień, przez gorączkę nie mógł czytać ani oglądać, bo skupienie się na czymś dłużej niż pięć minut wykraczało poza jego możliwości. Niezwykle go to irytowało. To karygodne, by ktoś z magistrem historii nie umiał niczego przeczytać ani obejrzeć.
— Opowiedz mi coś — poprosił. — Kolejną starą historię o nas z kiedy indziej.
Atsushi zastanowił się chwilę.
— W tej są piraci. Spodoba ci się.
***
Biegł szaleńczo, skakał po murkach, beczkach, ludziach, nie oglądał się za siebie. Usłyszał krzyki, swoje imię, groźby przekazane w imieniu króla. Przyspieszył.
Zobaczył zrzucane do wody cumy i wiedział już, co musi zrobić. Albo skoczy, albo utonie. Wziął rozbieg, odbił się od ziemi i zamknął oczy z cichą modlitwą w sercu. Jeśli skończy w czarnej toni, trudno, ale przy odrobinie szczęścia jego życie się odmieni.
Wylądował na pokładzie, przeturlał się, uderzył głową o czyjeś twarde kolana. Usłyszał przekleństwa z lądu wymieszane z tymi z pokładu. Podniósł wzrok, wciąż siedział na deskach, podpierał się dłońmi z tyłu. Uderzył o chłopaka mniej więcej w jego wieku, z włosami jasnymi jak żagle, oczami mieniącymi się jak ocean, ustami zaciśniętymi w twardą linię, w ciemnozielonym mundurze ze złotymi guzikami gwardii królewskiej, który wyglądał na fałszywy. Akutagawa doskonale potrafił rozpoznać oryginał.
Spodziewał się, że kapitan statku go bez ceregieli wyrzuci za burtę, by stamtąd pozbierali do goniący go żandarmowie, ale on zamiast tego wyciągnął w jego stronę rękę.
— Witaj na pokładzie.
W ten sposób Akutagawa piątego kwietnia gdzieś w osiemnastym wieku własnoręcznie odmienił swoje życie.
***
Przez pierwsze dni był traktowany przez wszystkich jak ucieleśnienie utrapienia. Musiał bezustannie być gotowy do walki o swoje życie, bo był przekonany, że zostałby wyrzucony za burtę przy najbliższej okazji. W ciągu dwóch dni kazano mu myć pokład pięć razy. Nauczyli go łatać żagle, więc robił to, co chwilę kłując się igłą.
Ponownie wbił ją sobie w palec, więc wsadził go do ust jak dziecko, żeby nie pobrudzić białego materiału. Prawdopodobnie musiałby po raz kolejny myć pokład, gdyby do tego doszło.
Cała załoga była wybitnie rozwrzeszczana. Notorycznie się kłócili, hałasowali, biegali dookoła bez celu, dopóki kapitan nie wychodził ze swojej kajuty albo pomieszczenia nawigacyjnego, gdzie zazwyczaj przesiadywał, i nie kazał im być cicho. Akutagawa spodziewał się, że załoga będzie się składać głównie z mężczyzn, ale były też dwie kobiety, które były najgorsze z nich wszystkich, bo na pierwszy rzut oka wyglądały przyjaźnie. Co gorsza, jedna z nich miała wykształcenie medyczne i doskonale wiedziała, gdzie uderzyć, by bolało.
Musiał wytrzymać tu tylko przez jakiś czas, przypominał sobie. Parę miesięcy wystarczy, by jego ojciec przestał go szukać. Akutagawa nie przedstawiał sobą wysokiej wartości, równie dobrze cenny koń mógł uciec ze stajni, szukano by go równie długo. Akutagawa był bardziej przedmiotem, kartą przetargową, niż synem.
Wbił igłę po raz ostatni, zawiązał solidny supeł. Aż dziwne, że umiał takie rzeczy. Gdy był mały, ojciec czasami zabierał go na swoje wycieczkowe rejsy i uczył wiązać liny na wypadek, gdyby ta wiedza miała mu uratować życie. Teraz nikt nie powierzał mu tak odpowiedzialnych zadań jak wiązanie cumy, bo nikt mu na tyle nie ufał. Zamknął oczy, odchylił głowę do tyłu. Zaczynało go to nudzić. Był nowy, więc trzeba go sprawdzić, przetestować, poddać paru próbom – rozumiał to, ale jego okres próbny trwał już tydzień. Robił wszystko najlepiej, jak tylko umiał, czasami tylko trzeba było mu coś pokazać, a już na pewno nie prosił o tłumaczenie po raz drugi.
CZYTASZ
Anafora || shin soukoku ||
FanfictionAkutagawa za jako jedyny cel w życiu postawił sobie utrzymanie pirwszego miejsca w rankingu studentów na swojej uczelni. Życie towarzyskie jest dla niego sprawą drugorzędną, miłość zaś nie istnieje. Kiedy ktoś zajmuje należące do niego pierwsze miej...