Rozdział 15

25 5 0
                                    

Wyraz twarzy Reihausda wyglądał inaczej niż zwykle.

O ile wcześniej charakteryzował się nieco męską urodą, dziś miał chwiejne i mętne oczy niczym dorastający chłopiec.

Może się mylę, ale wyglądał na lekko pijanego.

"Nie czuję jednak żadnego alkoholu".

"Nie mogę tego zrobić." Zawahałam się i powiedziałam mu.

"Jak mogę nieformalnie rozmawiać z Najwyższym Kapłanem?"

To nonsens, nie ma mowy, żebym rozmawiała nieformalnie z tym człowiekiem.

Reihausd oblizał wargi.

"Więc mów mi po imieniu.

Zatrzymałam się na jego nieco strapionym wyrazie twarzy i skinęłam głową.

"Rozumiem. Sir Reihausd.

"Pozbądź się 'sir'."

"Pardon?

Byłam zdumiona jego słowami.

Mówić do niego po imieniu jak do przyjaciela?

Dlaczego prosi o coś takiego, skoro wie lepiej niż ktokolwiek inny, że Ariel jest fałszywą świętą, którą ustanowił?

W oryginalnej historii Ariel zawsze nazywała go "Najwyższym Kapłanem" i oczywiście używała tego z honorami.

Ale ta sytuacja teraz...

"Bez względu na to, jak bardzo o tym myślę, to trochęㅡ"

Na moje słowa, przez chwilę widziałam, jak jego czoło się zwęża. Potem jego wyraz twarzy drastycznie się zmienił i znów stał się twardy.

"Nie, to nic takiego." Nagle dotknął ręką swojego czoła. Z jego ust wydobył się cichy głos.

"Nagle popełniłem błąd. Uff."

Jego policzki wciąż były zaczerwienione, a z lekko rozchylonych ust słychać było nierówny oddech.

Zapytałam go ze zmartwionym spojrzeniem.

"Źle się czujesz?"

Zdejmując dłoń z czoła, powiedział z dziwnym zmarszczeniem brwi. Rozczochrana blond grzywka sprawiała, że jego zmartwione oczy wyglądały dziwnie dekadencko.

"To nie tak. Dzisiaj jest po prostu dziwnie... Nie mogę tego znieść, kiedy cię widzę..."

Jego złote oczy zadrżały, gdy spojrzał mi w oczy. Po chwili patrzenia mi w oczy, nagle odwrócił wzrok.

"..."

Nie mogłam się powstrzymać od zdenerwowania, ponieważ jego twarz wyglądała na bardzo zmartwioną.

Czy on musi zabijać kogoś co kilka dni?

Zadrżał niekontrolowanie i przemówił do mnie, jakby cierpiał z błyszczącymi oczami.

"Ponieważ tęsknię za tobą... Nie, jestem tu tylko po to, by cię powitać. Jak tylko cię dzisiaj zobaczę... Nie, to uczucie dyskomfortu w mojej głowie."

W moich uszach rozległ się głos, który stał się bardziej ochrypły niż zwykle. W jego zaciśniętych pięściach była siła.

Po ponownym dotknięciu jego czoła, był człowiekiem, który wydawał się być w agonii, ale dzisiaj czułam, że powód, który go mocno wiązał, rozluźnił się w poważnym stopniu.

Wydaje się mało prawdopodobne, by jako Najwyższy Kapłan wypił aż tyle alkoholu.

"Jestem pewna, że czuje się chory."

"I'm a fake saintess but gods are obsessed with me"NOVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz