Rozdział 51

11 2 0
                                    


Przez chwilę, jakby słyszał krzyk w moim sercu, coś niebieskiego pozostało na ostrzu Kyle'a.

A kiedy troll zbliżył się na kilka metrów i podniósł kamienny topór, nagle zniknął.

"...!"

Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam przed siebie.

Troll stał nieruchomo ze swoim toporem. I, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Kyle wrócił na swoje miejsce.

Nie mogłam zrozumieć, co się stało.

Ale kilka sekund później troll upadł na ziemie.

Zakryłam usta ze zdziwienia.

To było dziwaczne, widzieć go upadającego na ziemie, jakby całe jego ciało zostało pocięte na kawałki, a nie upadającego z powodu odciętej szyi.

Z ostrza trzymanego przez Kyle'a unosiła się para.

Tylko jego koń przyglądał się tej scenie.

"..."

Dostałam raczej gęsiej skórki z obrzydzenia.

[Bóg sztuki, Mond, marszczy brwi].

[Bóg zniszczenia, Ciel, biega radośnie].

Nagle poruszył mnie status jego bycia Mistrzem Miecza.

Ten troll, zamieniony w kawałki mielonego mięsa i szlamu, prawdopodobnie nie będzie wiedział, co się stało, aż do chwili swojej śmierci.

Jego czerwone oczy wciąż błyszczały przerażającym światłem.

" ...Boisz się mnie?"

Nagle usłyszałam jego głos.

Spojrzałam mu w oczy.

W jego czerwonych oczach malowało się monotonne zmęczenie, gdy patrzył na miejsce, w którym zginął troll.

Osoba, która uważa, że zabicie czegoś jest banalne. Jakie życie prowadził, dopóki to się nie stało?

"Porucznicy mi doradzili. Zachować uśmiech na twarzy podczas zabójstw. Dziwne plotki krążą o mnie wśród żołnierzy".

"..."

"Po tym mój wyraz twarzy całkowicie stwardniał. Czasami nie wiem, jaką mam twarz".

Z piskliwym dźwiękiem Kyle powoli schował miecz do pochwy.

"...Nie boję się Waszej Wysokości."

Po chwili zastanowienia otworzyłam do niego usta. Wtedy zobaczyłam, jak zmarszczył brwi.

"Wygląda na to, że masz więcej odwagi niż myślałem."

Jego głos był spokojny, ale jego oczy wydawały się samotne.

Czy jest ktoś, kto odważy się podejść do Kyle'a z wyciągniętym mieczem?

Nie mogłam zrozumieć jego samotności i odpowiedzialności, ale nagle przypomniałam sobie, co chciałam powiedzieć.

"Gdybyśmy byli wrogami, nigdy nie chciałbym cię spotkać, ale jeśli jesteś sojusznikiem, jesteś jedną z najbardziej godnych zaufania osób".

Zebrałam się na odwagę, by powiedzieć coś więcej.

Powoli odwrócił wzrok w moją stronę.

"Sprzymierzeńcem."

"Właśnie mnie ochroniłeś. Tym przerażającym mieczem".

"I'm a fake saintess but gods are obsessed with me"NOVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz