Rozdział 17

24 4 0
                                    

Ogromny ogród kwiatowy, w którym rosły róże, był dumą świątyni.

Ponad tysiąc rodzajów róż szczyciło się swoim pięknem, a fontanna życzliwości prowadząca do pawilonu i pokładu była jedną z ogromnych specjalności Elium.

Za 3 tygodnie odbędzie się Festiwal Róż Elium i bramy świątyni zostaną otwarte, a świątynia będzie zatłoczona ludźmi.

W marmurowym pawilonie unoszącym się elegancko nad pawilonem, dwóch mężczyzn prowadziło rozmowę przy stoliku pomiędzy nimi.

W jasny dzień blond włosy Reihausda wyglądały jaśniej, podobnie jak jego złote oczy.

Ubrany był w czystą, białą szatę arcykapłana, a w jednej ręce trzymał filiżankę czarnej herbaty.

Naprzeciwko niego siedział mężczyzna o ciemnych czarnych włosach i niebieskich oczach.

Cass Lloyd, następca i prawdziwy właściciel Lloyd's Merchant.

Był przystojnym młodym mężczyzną o gładkiej i męskiej linii szczęki.

Cass siedział odchylony do tyłu w wygodnej pozycji, jakby dobrze znał to miejsce.

Jego ospały wyraz twarzy skierował się ku trzem czarnym psom myśliwskim przywiązanym do marmurowej kolumny. Wszystkie były dzikimi psami.

"Sprowadziłem je za niemałe pieniądze, a szkoda.

Usta mężczyzny zagrzechotały, a z jego głosu popłynął znudzony ton.

"Nie spodziewałem się, że uznają Błękitne Skrzydło za swoją zdobycz i rzucą się na mnie w ten sposób."

Był to sprytny ptak, którego trudno było złapać i oswoić, więc każdy z nich kosztował ponad tysiąc franków.

Reihausd, który popijał herbatę, dopóki nie zawiał kolejny wiatr, odstawił filiżankę na stół.

"Muszą być wyszkolone, by nie gryźć swojego pana.

Na słowa Reihausda mężczyzna lekko wykrzywił usta.

"Czy jest jakieś takie szkolenie?

"Nie robiłem tego psom, ale robiłem to wiele razy. Uśmiechnął się delikatnie.

"I co, udało się?"

"Nie jestem pewien... Czy się udało...?"

Reihausd przypomniał sobie twarz Anne, która właśnie umarła z jego rąk.

"W każdym razie, już nigdy nie ugryzą."

Postawił ją, by dobrze pomogła Ariel, a ta odważyła się na nią wspiąć.

"Rozumiem."

Cass skinął głową.

Z grubsza wiedział, jaki jest koniec psa, którego wyszkolił Najwyższy Kapłan.

Ponieważ Cass był jednym z ludzi, którzy znali Najwyższego Kapłana najlepiej w kraju.

Cass szybko wyciągnął rękę po filiżankę i od razu wypił zimną herbatę. Jej subtelny, ale delikatny smak pozostał na podniebieniu.

Wpatrujący się w niego Reihausd po chwili otworzył usta.

"Dziękuję za zdobycie Białej Rotunii. Elium nigdy nie zapomni wkładu kupca Lloyda".

Biała Rotunia była rzadką białą różą.

"Chciałem tylko okazać trochę szczerości jako właściciel Lloyd's Merchant i wierzący".

"I'm a fake saintess but gods are obsessed with me"NOVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz