Cora
W końcu nastał ten wyczekiwany przeze mnie dzień. Mogłam wyjść z szpitala. Po dwóch tygodniach. Po jebanych czternastu dniach. Mam nadzieję, że za ten zmarnowany czas oddźwięczy mi się impreza Halloweenowa, która miała się odbyć za cztery dni. Każdy chciał odwieść mnie od pomysłu, żeby tam iść po wypadku, ale ja musiałam oczyścić głowę. Czułam się brudna, skarżona i potrzebowałam oderwać się na chwilę od rzeczywistości.
Zdziwiłam się, bo przez te czternaście dni nie siedzieli ze mną tylko Charlie z Jasmin, ale też Luke. Ale mimo to on nadal był tym samym Lukiem. Był chamski, sarkastyczny i wkurwiający. Kilka razy zapytałam się go, czy mnie lubi skoro tu siedzi, na co ten dupek odpowiedział mi chamskim prychnięciem i słowami ,, Nie licz na to. Nadal cię nienawidzę. " Ach ten Luke. Za to go właśnie polubiłam. Mimo iż szedł w zaparte, że mnie nienawidzi i tak dalej to i tak wiedziałam, że podświadomie mnie lubi. I raczej się nie myliłam.
- Za co w końcu się przebieramy? - Zapytałam Jasmin.
- No jak za co?! Oczywiście, że za diabła i anioła! - Krzyknęła oburzona dziewczyna. Odkąd pamiętam chciała się za to przebrać, ale obiecałyśmy sobie, że przebierzemy się za to dopiero jak obie skończymy osiemnaście lat.
Obie kochałyśmy Halloween, ale ja chyba bardziej. Tylko, że ja kochałam bardziej noc przed tym dniem. Wszystko było bardziej mroczne niż w noc duchów. Kochałam wtedy iść do lasu w nocy i podziwiać piękną pełnie, która wyłania się zza drzew. Kochałam ten niepokój gdy słyszałam jakiś niepokojący szelest w krzakach. Kochałam te odgłosy natury. Kochałam te kruki, które co jakiś czas przelatywały mi nad głową i pięknie kruczały, dając o sobie znać. Kochałam ten wiatr, który przesuwał liście i który dawał wspaniałe ukojenie. Kochałam ten mrok i ciszę, którą nie zakłócali ludzie. Kochałam to, że mogłam być w tedy sama. Ta samotność była chyba najlepsza. Ta jedna noc była moim wszystkim. To była jedyna chwila kiedy nie myślałam o tych złych rzeczach. To była jedyna chwila kiedy umiałam się wyciszyć i tak na prawdę cieszyć. Mimo, że ten dzień przypominał mi o moim pojawieniu się na świecie. Nienawidziłam dnia swojego urodzenia, ale kochałam sam dzień, w którym byłam wolna.
- Ja mam być aniołem czy diabłem? - Zapytałam niepewnie.
- Aniołem. Mimo, iż masz duszę diabła to do twojego wyglądu pasuje anioł.
- Trochę szkoda, ale okej. A kim będzie Charlie?
- Mówił coś, że albo morderca albo teletubiś... - odparła załamana, a ja jak gdyby nigdy nic się roześmiałam. Moje myśli się potwierdziły. Mój brat będzie teletubisiem. Koniecznie muszę to nagrać.
- Będzie to w cholerę zabawne.
- Ta, na pewno.
***
Szykowałam się właśnie do wyjścia do lasu. Jak ja nie mogłam się doczekać. Niestety musiałam iść tam na piechotę, bo mojego nowego Dodge miałam dostać dopiero na urodziny. Na moje szczęście rodzice byli w miarę bogaci, przez co miałam co chciałam. Przynajmniej teraz. To chyba miała być rekompensata za dzieciństwo albo chuj wie. Zadośćuczynienie?
Na szybko poprawiłam makijaż i związałam włosy w luźny kok. Byłam ubrana jak zwykle na czarno. Miałam na sobie golf, spodnie, które były rozkloszowane od bioder do ziemi, długi płaszcz do kostek i moje nieśmiertelne kozaki za kolano.
Szłam właśnie sobie spokojnie przez las w akompaniamencie dźwięków deptanych liści, ćwierkania ptaków i wiatru. Jak ja to lubiłam. Jutro prawdopodobnie skończę w takim lesie najebana.
CZYTASZ
Together we will even burn hell - Fire #1
RomanceOsiemnastoletnia Cora Evans przeprowadza się do Anglii na studia, gdzie nie ma nikogo bliskiego, jednak nie przeszkadza jej to aż tak bardzo jak powinno. Nienawidzi swoich rodziców, ponieważ odkąd pamięta, znęcano się nad nią, więc nie narzekam na t...