†Rozdział 14. Chęć zemsty†

94 4 0
                                    

Luke

Po tym jak dowiedziałem się co ten skurwysyn zrobił Corze, zapragnąłem zrobić mu z życia piekło. Żadna dziewczyna nie powinna przez to przechodzić i nie ważne jak złym człowiekiem jestem i jak dużo grzechów mam na swoim dwudziestojednoletnim koncie, nic nie zmieni mojego zdania. Absolutnie nic.

Po chwili wpadła mi do głowy pewna myśl, która wywołała we mnie istną furię. A co jeśli on zrobił jej coś jeszcze? Przysięgam, że jeszcze nigdy nie przeżyłem takiego wkurwienia i jednocześnie wielkiej potrzeby dowiedzenia się co ta biedna dziewiętnastoletnia dziewczyna przeszła. Musiałem się tego dowiedzieć, nie ważne za jaką cenę. A jeśli ten chuj, zrobił jej coś jeszcze, przysięgam na wszystko, że przeżyje gorsze tortury od kogo ktokolwiek, kiedykolwiek, chodzącego po tej pierdolonej planecie i osobiście mu to zafunduję. I każdej innej osobie, która brała udział w tworzeniu Corze piekła. 

Sobie też muszę zafundować tortury po tym co zrobię jej...

***

Chwilę później stałem pod drzwiami dziewczyny, bijąc się z myślami. Chciałem się już wszystkiego dowiedzieć, ale zdawałem sobie sprawę, że dziewczyna nie ufa mi na tyle, żeby pisnąć choćby słówkiem. Swoją drogą ubolewałem trochę nad tym, że nie postarałem się o jej zaufanie. Mogło by mi teraz pomóc, ale też w przyszłości do mojego planu się to przyda.

Delikatnie zapukałem do drzwi, czekając aż dziewczyna mi otworzy. Już po chwili słyszałem powolne kroki w stronę wejścia do mieszkania. Tuż po chwili Cora we własnej osobie, stała przede mną. Jej włosy były porozrzucane we wszystkie strony. Pod oczami miała wielkie sińce, które nie wyglądały zbyt atrakcyjnie, ale mnie to nie obchodziło. To przecież ja zapukałem do jej domu, w którym ona może wyglądać jak chce. 

Same jej oczy nie miały w sobie blasku ani żadnej emocji, wyglądały jakby były martwe, co wyglądało dziwnie, patrząc na to, że dziewczyna zazwyczaj tętni życiem.

Miała luźne krótkie spodenki w kolorze szarym, sięgające jej do połowy ud. Do tego, tego samego koloru luźną bluzę z kapturem. Sama stylizacja miała potencjał i wyglądała by fenomenalnie, gdyby nie upiorny wygląd właścicielki.

Po zobaczeniu kto stoi przed jej drzwiami, przez twarz dziewczyny przemknęło zdziwienie, ale zniknęło tak szybko jak się pojawiło. 

-Luke? Co tu robisz? Chłopie, mamy dopiero jedenastą. Mógłbyś mnie oszczędzić następnym razem i nie budzić z tak zajebistego snu?- Zapytała, a ja parsknąłem cichym śmiechem.

-Przyszedłem pogadać. Mogę?- Zapytałem wskazując głową na przestrzeń za nią.

-Am...- Zamyśliła się- Tak, jasne. Wchodź.- Powiedziała, a po chwili odsunęła się robiąc mi przejście. Szybko wszedłem do środka po czym zdjąłem buty aby jej nie nabłocić. Po dwóch minutach razem skierowaliśmy się do salonu. Usiadłem na kanapę, a dziewczyna szybkim ruchem zgarnęła książkę z stolika i odłożyła ją na wielki regał.

Wnętrze choć bardzo małe było w chuj przytulne. Aż chciało się tu mieszkać.

Dziewczyna po chwili usiadła na podłodze, na przeciwko kanapy. Nie rozumiałem czemu nie usiadła obok mnie. Bez przesady, aż tak gruby nie jestem, żeby się nie zmieściła. A może...?

-Jestem gruby?- Zapytałem śmiertelnie poważnie. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę, a po chwili podniosła pytająco brew.- No... Czy jestem gruby skoro nie możesz obok mnie usiąść?- Wytłumaczyłem. Dziewczyna cicho zachichotała, a życie znów powoli w niej zaczynało tętnić. Właśnie w tym cichym chichocie się zakochałem. To był najpiękniejszy śmiech jaki kiedykolwiek usłyszałem.

Together we will even burn hell -  Fire #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz