Luke
Gdy tam podjechałem myślałem, że zaraz umrę na zawał. Widziałem jak gość chował swojego fiuta do spodni, a zaraz później moja kochana Cora położyła swoje bezwładne ciało na beton. Nie wiedziałem, co tam się stało, ale wiedziałem, że byłem kurewsko przerażony. Na dodatek nie wiem, co gość planuje, a byłem sam, bo moi przyjaciele znowu siedzieli w barze i chlali, a na pomoc mojego ojca nie miałem co liczyć, więc wziąłem jedynie nóż i pistolet, po czym wsiadłem w auto i przyjechałem najszybciej jak mogłem.
Wysiadłem w popłochu z samochodu, po czym zacząłem się zbliżać, do pozostałej dwójki.
- Odsuń się od niej! - Wrzasnąłem, a gdy nic sobie z tego nie zrobił, spróbowałem ponownie. - Słyszysz?!
Nic. Zero reakcji.
Wyciągnąłem broń, po czym ją odbezpieczyłem i wycelowałem w mężczyznę. On nie pozostał mi dłużny, tyle że nie wycelował we mnie...
Wycelował w Corę. Wycelował w mojego skorpionka.
Spojrzałem szybko na dziewczynę i zauważyłem, że dalej leży bezwładnie na ziemi, a jej oczy tylko na chwilę zwróciły się w stronę lufy. Nic z tym faktem nie zrobiła, zachowywała się jakby była pogodzona ze śmiercią, a ja nie chciałem dopuścić tej myśli do siebie. Nie mogła, kurwa, umrzeć.
- Spróbuj gówniarzu, a twoja zabaweczka dostanie kulkę w łeb.
Znów na nią spojrzałem. Patrzał w niebo i wyglądała na zamyśloną, ale po paru sekundach jej twarz przyozdobił delikatny uśmiech, tuż przed tym jak znikł jej z ust.
Przeniosłem spojrzenie na faceta, który wciąż w nią celował, tyle że się uśmiechał.
- Jaka miłość jest paskudna, prawda? Ona ciebie kocha, dlatego tak długo walczyła, choć nie jeden człowiek by się poddał. Walczyła, bo chciała znów cię zobaczyć i schować się w twoich ramionach, pragnęła tego tak bardzo jak dziecko tego, żeby dostać na gwiazdkę wymarzony prezent, ale zabrakło jej sił. Wiesz czemu? - Zatrzymał na chwilę swoją wypowiedź, a ja wziąłem ogromny haust powietrza. - Bo życie to nie jebana bajka, gdzie miłość przezwycięży wszystko. Miłość, miłość i miłość, mówi się, że jest taka potężna, a tak naprawdę jest najsłabsza. Robi ci sieczkę z mózgu. Codziennie wmawiasz sobie, że kogoś kochasz i że to uczucie przezwycięży wszystko, a gdy miłość zastępuje przyzwyczajenie, a potem obojętność, robimy się słabi, bo ktoś nas zranił. Straszne, co nie? No cóż, mówi się bywa i idzie się dalej, ale spójrz na nią... Ona już dostała w dupę od życia, od miłości. Pragnęła ponad życie odrobiny tego uczucia, najpierw od rodziców, później od brata, od przyjaciół, od głupiego motyla, którego uratowała w dzieciństwie, a na koniec od ciebie. I co? Co dostała? Okrągłe, chujowe, zero. Nie dostała miłości od nikogo. Rodzice traktowali ją jak najgorszego kundla, brat był zbyt słaby by spróbować postawić się rodzicom i ją pokochać, motyl nie rozumiał, że za ratunek ona nie wymagała niczego innego niż pięciu sekund miłości, a ty... Ty jesteś sadystą i chujem, który lubi patrzeć jak inni mają gorzej od niego, bo w końcu, tak pozbywasz się własnego bólu i kompleksów.
Stałem tam jak wmurowany i czułem się jakby wszystko przelatywało mi przez palce, dokładnie tak jak piasek.
Czułem się jak jeszcze większy chuj, bo nie zamierzałem zrezygnować z planu. Nadal chciałem zabawić się jej kosztem, mimo iż wiedziałem, że wszystko to, co powiedział było cholerną prawdą.
Poczułem się jak potwór, a przecież to nie było moją winą, że zabawka sama wpadła mi w ręce.
Mężczyzna wycelował pocisk jakieś dwa metry w lewo od głowy Cory, po czym zaczął się cofać w ciemną otchłań.
CZYTASZ
Together we will even burn hell - Fire #1
RomansaOsiemnastoletnia Cora Evans przeprowadza się do Anglii na studia, gdzie nie ma nikogo bliskiego, jednak nie przeszkadza jej to aż tak bardzo jak powinno. Nienawidzi swoich rodziców, ponieważ odkąd pamięta, znęcano się nad nią, więc nie narzekam na t...