Cora
Stałam z tyłu i wpatrywałam się w tłum ludzi odzianych w czerń. Jedni płakali, inni stali ze spuszczoną głową, wtulali się w osobę towarzyszącą, patrzeli na trumnę... Jedynymi słowem robili to, co ludzie zwykli robić na pogrzebach. Jednak ja, choć z całych sił chciałam opłakiwać Camerona, bo jakby nie patrzeć, znaliśmy się, to ja nie mogłam. Odczuwałam tylko pustkę, jak od paru dni. Nic się nie zmieniło.
Mój wzrok automatycznie skierował się na Luka, który stał w pierwszym rzędzie, a w jego ramionach nie było mnie, tylko ktoś inny...
Ten widok nie zabolał jakoś mocno, ale zabolał. Bo może i przestałam czuć do niego cokolwiek to dalej widok kogoś innego wtulonego w jego klatkę piersiową, jakoś dziwnie mnie rujnował. Choć nie powinien.
Myślałam o tym jak się czuł z tym, że był właśnie na pogrzebie swojego przyjaciela, a nie ojca.
Rozmyślałam również nad tym, czyja strata zabolała by go bardziej.
A co najzabawniejsze, nie umiałam powstrzymać się przed myśleniem o tym, choć oddała bym za to wszystko. Nie chciałam mieć z tym człowiekiem już nic wspólnego.
A gdy usłyszałam przeraźliwy krzyk Claudii, a tuż za tym moje oczy zobaczyły widok przez, który moje serce rozerwało się ponownie. Rzuciła się jeszcze bardziej w jego ramiona głośno płacząc w jego koszule.
W tym momencie postanowiłam się wycofać, bo zrozumiałam, że ja już nie należę do ich wspaniałej grupki oraz zrozumiałam, że właśnie straciłam ostatnie mi bliskie osoby. A całe, calusieńkie moje życie właśnie ostatecznie legło w gruzach.
Luke zostawił mnie, bo już się nabawił. Rodzice nie żyli. Charlie mnie znienawidził, a Jasmin się mną znudziła. Z dnia na dzień mnie zostawił udawadniający, że nawet najdłuższa przyjaźń może się rozlecieć w każdej sekundzie. Doszły mnie nawet słuchy, że już od dawna ma kogoś na moje zastępstwo. I to o wiele lepszego, bo jest nim Kennedy Nelso, najpopularniejsza dziewczyna za czasów szkoły średniej. Jest w elicie Nowego Yorku, a dokładniej jej rodzice. Każdy ją kochał, miła, słodka i bez żadnej rysy na swojej duszy. Nie dziwiłam się Jas, że to na nią mnie wymieniła i że to z nią postanowiła zostać w święta, ale jakoś przykro mi się tego słuchało.
Zostałam sama, już nie miałam nikogo i wydawało mi się, że ta informacja do mnie jeszcze nie dotarła.
Po przekroczeniu progu domu, czułam się jeszcze bardziej pusta, niż wcześniej, co chyba nie świadczyło dobrze, lecz nie mnie było to oceniać.
Nie czułam się również sobą. Wydawało mi się, że nagle stałam się zupełnie inną osobą, której nie znałam, co mi się ani trochę nie podobało, lecz nie wiedziałam jak mam to niby zmienić. I nie wiedziałam czy miałam siłę i chęci by to zrobić.
Tak na prawdę, wszystko straciło dla mnie swój dawny błysk. Nie widziałam już kolorów w swoim życiu, była tylko czerń. Czułam się jakbym wpadła w czarną dziurę i nie umiała wydostać się z tej otchłani. Jakbym lewitowała gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią. Bo w końcu żyłam, ale jednocześnie dawno umarłam, a teraz nie pozostało po mnie już nic, co dało by się pozbierać i ułożyć od nowa, jak dawniej. I prawdopodobnie pogodziłam się już z tą myślą.
Luke Johnson był moją ulubioną osobą i nie łatwo będzie mi się pogodzić z jego odejściem, ale czasami tak już musi być. Zawdzięczam mu sporo życiowych lekcji, jednak nie dane mi będzie nauczyć się od niego więcej, ponieważ Luke Johnson stał się już przeszłością w moich oczach, stał się zamkniętym rozdziałem w moim życiu, który zamierzam zostawić daleko za sobą.
Wszystko, co pięknie kiedyś musi się kończyć, a my nie mogliśmy zostać na zawszę w tym pełnym znikającym rzeczy świecie.
Hejka!
Witam w nowym i jednocześnie ostatnim rozdziale! To już koniec, choć będzie jeszcze jedna część, to ta miała swój niepowtarzalny klimat. I dziękuję, każdej osobie, która czytała tę książkę od prologu do epilogu, jesteście moimi ulubionymi osobami i mam nadzieję, że gdy za parę lat wydam tę książkę, staniecie w empiku i powiecie "O, to tę książkę czytałem(am) na watt". Jest to chyba jedno z moich marzeń.
Do zobaczenia w następnym tomie!
CZYTASZ
Together we will even burn hell - Fire #1
RomansaOsiemnastoletnia Cora Evans przeprowadza się do Anglii na studia, gdzie nie ma nikogo bliskiego, jednak nie przeszkadza jej to aż tak bardzo jak powinno. Nienawidzi swoich rodziców, ponieważ odkąd pamięta, znęcano się nad nią, więc nie narzekam na t...