22.

700 19 6
                                    

KOCHAM TO ZDJECIE XDDDD

.

Niecałe dwadzieścia minut później byliśmy już na miejscu. Przez całą drogę słuchaliśmy wspólnej playlisty , która została zrobiona przez naszą trójkę. Mam na myśli siebie , Pabla i Pedriego. Chłopak uparł się że też chce ją z nami zrobić , dlatego i jest. Często jak gdziekolwiek razem jeździmy , to jest problem o to kto co puszcza.

Na szczęście gdy jeżdzę z Gavim to nie muszę słuchać marudzenia. Wbrew pozorom chłopak ma dość dobry gust muzyczny. Oczywiście nie aż tak jak mój , ale nie jest z nim jeszcze źle.

-ty długo będziesz tu siedzieć? Musze zamknąć samochód..-rzekł gdy przez chwilę nic nie zrobiłam , a on zdążył odpiąć pasy i zgasić światła.

-passager princess??-zaśmiałam się i kilka razy mrugnęłam.

-łapie-zaśmiał się i wysiadł z samochodu- proszę bardzo- powiedział gdy otworzył mi drzwi.

-wiesz że żartowałam?-spytałam siedząc jeszcze swobodnie na przednim siedzeniu.

-ja też-rzekł , zrobił swój standardowy uśmiech i zamknął mi drzwi przed nosem.

-jesteś niewiarygodny-prychnęłam wysiadając z samochodu.

-no nie przesadzaj , robie za twojego szofera i jeszcze mam ci drzwi otwierać?-też prychnął i zamknął tylne drzwi.

-nie ma nikogo?-spytałam zmieniając temat , bo zaraz byśmy się jeszcze pokłócili. W całym domu światła były zgaszone.

-brawo za spostrzegawczość - delikatnie zaklaskał i zaczął szukać kluczy.

-to gdzie jest Aurora?-zadałam kolejne pytanie i odsunęłam się robiąc mu miejsce przy drzwiach.

-nie wiem , pojechała gdzieś z rodzicami-odpowiedział mi i otworzył drzwi.

-dzięki-rzekłam wpychając się przed niego na wejściu.

-nie wierzę w ciebie-powiedział włączając światło.
Ja jedynie się odwróciłam i spojrzałam na niego.
-no co?-spytał

-nic , ja..-zaczęłam , nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć. Bo w prawdzie mogłam mu powierzyć wszystkie tajemnice , jednak to wywołało u mnie lekkie obawy. Nie chce go przez to stracić..

-tyy?-przeciągnął i ustał prosto przede mną.

-nie wiem jak mam ci to powiedzieć...-przyznałam - boje się że będziesz zły , albo co gorsza nie będziemy się już przyjaźnić. Boję się że to bardzo pogorszy naszą ,,relacje"-powiedziałam dodając cudzysłów przy ostatnim słowie.

-słuchaj Rosa , przeżyłem z tobą już tyle , że bardzo trudno by mi było od tak przestać się z tobą przyjaźnić. Poza tym przecież cie nie zostawię , jesteś dla mnie bardzo ważna , no i zbyt dużo o mnie wiesz. Żaden pożal się boże Carlos nie będzie decydował o tym , czy będziemy gadać i się przyjaźnić , czy nie.-powiedział i ruszył w głąb domu.

przyjaźnić...

-czekaj , ale skąd ty wiesz że to o niego chodzi?-zdziwiłam się i ruszyłam za nim.

-czytam ci w myślach-odwrócił się i puścił mi oczko - a tak serio to nie trudno się domyślić , przecież widzę jak na siebie patrzycie.

Westchnęłam , bo zdałam sobie sprawę że to co mówi jest prawdą.

-musimy coś ugotować , to znaczy ty musisz skoro ze mną przyjechałaś , ja nie umiem-rzekł gdy nastała pomiędzy nami dziwna cisza.

-dlaczego ja? Ja nie mam umiejętności kucharskich- spojrzałam na niego przerażona. Ledwo co płatki umiem zrobić , a on mi tu z takim czymś.

-no to we dwójkę , zróbmy pizze-zaproponował zadowolony.

-no dobra , ale masz składniki?-usiadłam na wysokim krześle przy stole w kuchni.

-właśnie w tym problem że nie-odpowiedział i podrapał się po głowie.

-no to zbieraj się Gavira-westchnęłam i wstałam z krzesła.-idziemy do sklepu

-dobra ale poczekaj chwilę-powiedział i pobiegł do góry. Stawiam że do swojego pokoju.

-po co ci dwie bluzy?-spytałam kiedy zauważyłam że zadowolony chłopak trzyma dwa ubrania w ręce. Co prawda było już kolo 20 więc było trochę zimno.

-no dla mnie i dla ciebie-stwierdził jak by to była najjaśniejsza rzecz na świecie.

-ale ja mam swoją tutaj , to znaczy w samochodzie- odpowiedziałam

-nie mam kluczyków od samochodu-udał smutnego i rzucił mi jedną z bluz.

Słodki..

-dobra Hernandéz ruszaj się-powiedział gdy byliśmy już w drodze do sklepu. Teoretycznie nie mieliśmy przed sobą jakiejś długiej drogi. Najbliższy sklep jest dosłownie dziesięć minut drogi spacerem z jego domu.

-a co ty mnie popędzasz-prychnęłam - zaraz to ty będziesz uciekał jak napadnie na ciebie grupa twoich dziesięcioletnich fanek. - zaśmiałam się.

-bardzo zabawne - przekręcił oczami - to o czym chciałaś mi powiedzieć?

-ja .. ja jestem z Carlosem..i nie wiem czy to dobrze że się zgodziłam..-powiedziałam i gdy wreszcie to z siebie zrzuciłam , zrobiło mi się jakoś lżej.

-no ja to za dobry w sprawach sercowych nie jestem , bo moje należy niezmiennie do jednej osoby- zrobił minę której nie potrafię opisać. - jeżeli go kochasz , to chyba dobrze że się zgodziłaś.

-tylko sęk w tym , że ja nie jestem pewna swoich uczuć-westchnęłam - ja już sama nie wiem co do niego czuję. Wydaje mi się że to nie jest odpowiednia osoba dla mnie. Albo odpowiednia osoba , ale nieodpowiedni czas. Jestem beznadziejna..

-nigdy tak o sobie nie mów-spojrzał na mnie - no to nie wiem co powinnaś zrobić. No poprostu jak nie będziesz się czuć w tym związku to zerwiesz i tyle. Nie bądź z nim na siłę.

Nie bądź z nim na siłę.
Nie bądź z nim na siłę.
Nie bądź z nim na siłę.

Rozbrzmiewało w mojej głowie.

-jesteśmy-powiedział zadowolony i wszedł do środka.

Dobrze wiedział gdzie czego ma szukać , więc bardzo ułatwił nam zadanie. Od razu skierował się po ser i sosy. Kiedy koszyk został zapełniony produktami , ruszyliśmy w stronę kasy. Młoda dziewczyna , na oko niecałe trzydzieści lat niemal zemdlała gdy zobaczyła Pabla. Nie widziałam jej tu wcześniej więc musi być nowa , nic dziwnego. W końcu nie codziennie sławny piłkarz kupuje u ciebie ser po 20 w nocy. W życiu nie ogarnę dlaczego te wszystkie dziewczyny się nim zachwycają...to znaczy jest ładny i w ogóle ...ale niektórzy przesadzają.
Sytuacja była strasznie niekomfortowa. Blondynka kasowała wszystko jakby specjalnie - wolno. Nienawidzę takich ludzi.
Cały czas szczerzyła się do Pabla , na co on lekko podniósł kąciki swoich ust i dal mi do ręki pieniądze , a sam odszedł gdzieś dalej odbierając telefon. Dziewczyna już szybciej nabijała rzeczy i po chwili skończyła. Zapłaciłam jej i gdy chciałam chwycić torbę , chłopak magicznie się zjawił i zrobił to za mnie.

-Pedri też przyjedzie , mam nadzieje że ci to nie przeszkadza-rzekł wychodząc ze sklepu.

-oczywiście że nie , mam z nim tyle ludzi do obgadania-teatralnie przewróciłam oczami i zaśmiałam się , a chłopak jedynie pokręcił głową..

~

Siemka wszystkim wstawiam wam dziś kolejny rozdział :0
Mam nadzieje że się podoba. Oczywiście dajcie znać:)
Zapraszam was również na mojego tiktoka : storybyweyy , bo to tam dodaje spojlery i to tam jestem znacznie częściej aktywna.

Jak tam u was? Jak szkoła? Dajecie rade?

Do nastepnego!!

18.10.2023
1077 słów

You're my everything | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz