33.

658 23 11
                                    

Boże jak mnie boli głowa-to było pierwsze co pomyślałam rano zaraz po obudzeniu. Rano , nie wiem nawet która była godzina , ale słońce było już bardzo wysoko.

Dlaczego mam na sobie piżamę skoro wieczorem się nie przebierałam-to było drugie o czym pomyślałam.
Próbowałam jakoś się ruszyć , by chociaż sprawdzić która jest godzina , ale czyjaś ręka mi to skutecznie uniemożliwiła.

Tak , to Pablo.

Spojrzałam na niego i uświadomiłam sobie jakie mam szczęście , mając go przy sobie.

Chłopak spał niewzruszony tym że słońce dosłownie nawalało nam prosto po twarzach.

Uśmiechnęłam się mimowolnie na jego widok. To znaczy , nie chciałam tak na niego reagować , ale widok śpiącego Pabla Gaviry był czymś najsłodszym na świecie. On był słodki.

Ostatnimi siłami złapałam telefon(prawie spadł z szafki , ale Rosita Hernandéz ma taki refleks, że niejeden by pozazdrościł)  Weszłam w aparat i zrobiłam mu zdjęcie. Tak na pamiątkę.

-jak już będziesz to gdzieś wstawiać , nie zapomnij mnie oznaczyć -powiedział zaspany Pablo wycierając sobie twarz.

Okej , jego głosu z rana to ja mogę słuchać codziennie.

-jasna sprawa-odpowiedziałam mu zarzucając swoje tłuste włosy do tyłu.

-już ci lepiej?-spytał patrząc na mnie tymi swoimi wielkimi brązowymi oczami.

Dosłownie najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam.

-nie wiem-odpowiedziałam i dopiero teraz ogarnęłam co się wczoraj stało. Wiedziałam że będę tego żałować.

-Rosie postąpiłaś bardzo dobrze -westchnął przybliżając się do mnie. -nie żebym od początku życzył wam źle , ale sama dobrze wiesz że to by nie wyszło.

-nie wiem Pablo , to wszystko działo się tak szybko. Ja sama nie wiem , a może serio to ona go pierwsza pocałowała? - odpowiedziałam kładąc się na plecy. Gwiazdki na suficie wydawały się bardzo ciekawe , tym bardziej w dzień.

-nie jesteś głupia , widziałaś to co widziałaś. No wiesz moim zdaniem nie wyglądał jak by serio tego żałował czy coś-odpowiedział. Nie wiedziałam co mam zrobić.

-no ale to wszystko wydaje się takie głupie , po co robił mi nadzieję-westchnęłam i spojrzałam na niego.

-nie wiem Rosie , nie będę cię zastawiał przeciwko niemu , ale moje zdanie znasz. On mi się od początku nie podobał. Jakiś dziwny był-wzruszył ramionami - a po tym co odwalił wczoraj , to już w ogóle utwierdził mnie w przekonaniu że jest śmieciem.

-wiesz że powiedziałam mu to samo?-zaśmiałam się.

-widać kto cię wychowywał - również się zaśmiał.

I mnie przytulił.

Nie tak normalnie , to znaczy może normalnie , ale dla mnie nie do końca. W sensie nie mam pojęcia jak to opisać. Przyciągnął mnie do siebie , a sam wtulił się w moje włosy. Początkowo się spięłam , ale wreszcie też się przytuliłam.

Potrzebowałam odpocząć.

A byłam pewna tego , że przy nim mogę.

~

Obudziłam się ponownie tego dnia , ale chłopaka już nie było. Łeb dalej mnie bolał , co nie ułatwiało w ogóle sytuacji. Miałam sucho w ustach , bolała mnie głowa , byłam cała spocona , nie było Pabla i do tego to pieprzone słońce. Zakryłam sobie twarz dłonią i głośno westchnęłam.

Nienawidzę niedzieli. Jutro poniedziałek i znowu zacznie się ten cyrk. Do tego będę musiała patrzeć na Carlosa. Wydaje mi się że ta Julia też chodzi z nami do szkoły. Bo o tyle co kompletnie nie miałam pamięci do matematyki czy dat , to akurat do zapamiętywania osób miałam.

Podniosłam się na łokciach żeby w ogóle rozejrzeć się po pokoju. Syf , no kto by się spodziewał. Chciałam poszukać gdzieś swojego telefonu , ale na marne. Moją uwagę przykuła jednak szklanka wody na szafce nocnej. Przysunęłam się bliżej i zauważyłam tabletkę oraz karteczkę.

Stwierdziłem że ci się przyda , bo patrząc na to że w ogóle się nie przebrałaś i nie zmyłaś makijażu , wnioskuje że pewnie piłaś. Poza tym śpiewałaś mi kilka razy w nocy. Swoją drogą bardzo ciekawe przeżycie. Pijana Rosie Hernandéz śpiewająca mi o piątej rano Heartless , wyzywając przy tym Carlosa we wszystkich możliwych językach świata. Jesteś poprostu niemożliwa.
Musiałem się już zbierać , bo mam za niedługo trening , ale obiecuję że później do ciebie przyjadę.
                                                                                  Pablo.

Jaki wstyd-powiedziałam sama do siebie.

Dlaczego ja tego nie pamiętam?

Ponownie westchnęłam wracając do swojego poprzedniego zajęcia. Kocham spać. Jeśli nie znajdę sobie idealnego kandydata na męża i ojca moich dzieci , to będę spać całe życie. Zdecydowanie.

~

Stwierdziłam że osiemnasta to odpowiednia godzina żeby wstać. Albo bardziej moja babcia stwierdziła , bo wpadła do mojego pokoju jak by się paliło i kazała mi szybko lecieć na dół. Myślałam że naprawdę się coś stało i z zawałem pobiegłam na dół. (Prawie spadając ze schodów) a tu się okazuje że w jej tureckim serialu wreszcie wszystko się ułożyło i są razem , a kogoś tam zamknęli do pudła.

Myślałam że zrobię skok przez okno , gdy dodała ,,ale skoro już wstałaś to się ubierz , no chyba że ci się nie opłaca" ze swoim uśmiechem.

Wróciłam do swojego pokoju załamana. Dotarło do mnie że nie mam chłopaka i jestem teraz sama. (Albo to poprostu przez spóźniający mi się okres).

Ubrałam się luźno. Dresy wydawały się wprost idealne. Włosy umyłam , a następnie wysuszyłam i związałam w warkocz. Usiadłam na krześle przy biurku i zaczęłam ogarniać lekcje na jutro. Nie było to ani trochę ciekawe. Dodatkowo dlatego , że była to matma.

-dalej opłakujesz tego idiotę?-spytał chłopak wchodząc do mojego pokoju. Szybko odwróciłam się w jego stronę.

-nie , aktualnie królowę nauk , a co?-zaśmiałam się przez łzy.

-ty serio jesteś jakaś specjalna-stwierdził przewracając oczami i mnie przytulił. - czego ty znowu dziecko drogie nie rozumiesz?

~

-a tak w ogóle to za tydzień mamy kolejny mecz , a wtedy już chyba dwa tygodnie przerwy od meczy.-rzekł w pewnym momencie. Leżeliśmy teraz na łóżku i graliśmy w simsy. To znaczy ja grałam , a on przyglądał się z zaciekawieniem. - chcesz gdzieś jutro wyjść?

-a gdzie?-spytałam zaciekawiona i podniosłam głowę żeby na niego spojrzeć.

-to zależy od ciebie , serio , klub czy spacer , twój wybór-odpowiedział mi wzruszając ramionami- choć chyba klubów to ty masz narazie dosyć.

-może być spacer-odpowiedziałam ignorując tę drugą część.

-okej więc przyjadę po ciebie pod szkołę-stwierdził.

-mina Carlosa i Alicii będzie bezcenna-posłałam mu swoją zadowoloną minę.

-mówiłem ci już kiedyś że jesteś niemożliwa?-spytał z rozbawieniem. Takim szczerym.

To właśnie takiego Pabla uwielbiałam.

~

Hejka wszystkim witam was ponownie. Ten rozdział wyszedł cały na takim spontanie jak nigdy , dosłownie pół godziny roboty. Pomimo to , mam nadzieję że wam się podoba. Nieco krótszy niż ostatni , ale chyba równie emocjonalny. Może nie równie , podobnie byłoby bardziej pasujące.

Jak tam u was? Jak się trzymacie tak w ogóle?

Ja jestem chora i mam jeszcze jeden dzień wolnego więc rak sobie myślę czy nie napiszę dzisiaj jeszcze jednego rozdziału.

Do następnego!
28.11.2023
1074 słów

You're my everything | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz