32.

683 23 32
                                    

Miesiąc później..

-Rosa długo jeszcze?-spytał mnie Carlos. Trzeci raz w ciągu dziesięciu minut.

-no daj mi chwilę , prostowanie włosów wcale nie jest takie łatwe- odpowiedziałam mu. W zasadzie  to bardziej odkrzyknelam bo byłam w innym pomieszczeniu.

-masz dziesięć minut i ani chwili dłużej bo się spóźnimy - rzekł widocznie niezadowolony. No nie moja wina że powiedział mi o imprezie godzinę przed nią. Niech się cieszy że miałam co ubrać bo byłby wielki problem.

-spoko , wystarczy mi osiem- odpowiedziałam wchodząc do pokoju.

-no i super-odpowiedział mi z irytacją w głosie.

-w sumie to jestem gotowa -powiedziałam i odwróciłam się do niego - możemy iść.

-wreszcie - powiedział i wstał , a następnie wyszliśmy z domu.

Carlos dzisiaj wyskoczył z propozycją imprezy po dość trudnym tygodniu w szkole. To znaczy mieliśmy wybrać się do klubu z jakimiś jego znajomymi. Zgodziłam się bo w sumie nie widziałam żadnych minusów w jego pomyśle. No dobra , może jeden. Kac jutro rano. Stwierdziłam jednak że jakoś przeżyję. Co prawda miałam się dzisiaj spotkać z Pablem , ale chłopak zrozumiał moją decyzje. Obiecałam mu że spotkamy się możliwie jak najszybciej.

-jaki to klub?-spytałam kiedy siedzielismy już w samochodzie.

-szczerze to nie wiem , będę w nim po raz pierwszy-rzekł patrząc prosto na drogę. Nigdy na mnie nie patrzył gdy kierował.

-a ci twoi znajomi? Polubię się z nimi?-spytałam i spojrzałam na niego.

-nie wiem , mam taką nadzieję bo jak nie to lipa. Będziecie musieli jakoś wytrzymać ten wieczór-odpowiedział mi i wzruszył ramionami.

- a kto tam tak właściwie będzie?-zapytałam ponownie.

-dwójka chłopaków , Luca i Harry oraz Julia-rzekł i skręcił żeby wyjechać na główną drogę.

-dzięki Bogu że będzie tam jakaś dziewczyna-załapałam się za serce. Serio dzięki Bogu. Chyba bym nie wytrzymała w towarzystwie trzech chłopaków. Sama z trójka chłopaków.

-akurat z Julią możesz się dogadać. Jest dość sympatyczna-stwierdził na co wzruszyłam ramionami.

-wiesz , niektórzy mi mówili że ta blond szmata - Isabella też jest miła-prychnęłam na co się zaśmiał.

-nie porównuj ich , są kompletnie inne-powiedział i ustał na światłach.

-mam nadzieję-powiedziałam i oparłam głowę o szybę.

~

No dobra muszę powiedzieć że ten klub był jednym z ładniejszych w których kiedykolwiek byłam. Serio , wszędzie ledy , ładny wystrój , ładnie dopasowane kolory , które idealnie ze wszystkim współgrały i muzyka. Naprawdę dobra muzyka.
Stoimy właśnie przed budynkiem i czekamy na tych jego znajomych od siedmiu boleści. To znaczy , nie chce być uprzedzona , ale mam takie przeczucie. A jak Rosita Hernandéz ma jakieś przeczucie , to tak jest.

-gdzie oni są-powiedział bardziej do siebie Carlos i przetarł twarz dłonią.

-może w środku?-spytałam. To by miało w sumie sens. Skoro nie odbierali , a mieli być tu pół godziny temu.

-powiedzieliby- prychnął na co poprostu się zamknęłam. Carlos miał na mnie bardzo zły wpływ. Zdecydowanie.

-dobra wchodzimy bo nie będziemy tak na nich czekać w nieskończoność-rzekł chwilę później i faktycznie weszliśmy. Od razu poczułam zapach papierosów , potu i alkoholu. Niemal nie straciłam równowagi w momencie w którym to poczułam. Na szczęście złapałam się barierki.

You're my everything | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz