28.

640 21 14
                                    

ale koty w tle

~

Generalnie to cały wieczór spędziłam bardzo przyjemnie. Aurora była jedną z niewielu osób którym możesz powiedzieć dosłownie wszystko bez obaw że komuś to powie. Jest to jedna z jej wielu zalet. Ona jest po prostu cudowna.

Aktualnie siedzę razem z dziewczyną na jej łożku i robimy sobie maseczki. Okazało się że ma nowe , takie których w życiu wcześniej nie widziałam.

Wcześniej zrobiłyśmy sobie wzajemnie paznokcie.
Przynajmniej próbowałyśmy bo wyszło to tragicznie. W jej towarzystwie czas płynął mi bardzo szybko i nawet nie zauważyłam kiedy z 17 zrobiła się 21.

-wiesz co Rose? Chyba pójdę po jakieś picie. Idziesz?-spytała odkładając telefon na łóżko.

-jasne-odpowiedziałam jej krótko i razem ruszyłyśmy schodami do kuchni. Dalej mając maseczki na twarzy.

-o boże-usłyszałam gdy wchodziłyśmy do pomieszczenia.

-no co-zaśmiała się Rora patrząc na swojego brata. - gdzie rodzice?

-pojechali do babci , podobno gorzej się poczuła i po prostu musieli jechać. Powiedzieli że najprawdopodobniej zostaną u niej na noc , także będziemy sami , a ty Rosie? Kiedy się zbierasz?

-Pablo nie wyganiaj moich przyjaciół-rzekła lekko oburzona i przytuliła mnie jedną ręką.

-ale ty jesteś głupia czasem-powiedział z niedowierzaniem - ona jest moją przyjaciółką.

-jesteś pewien?-spytała patrząc mu prosto w oczy.

-bardziej niż tego czy faktycznie jesteś
moją siostrą- zaśmiał się i wziął łyka wody.

-ale przypominam ci że to ja jestem starsza-zaczęła się śmiać.

Cyrk.

-co ja z wami mam-pokręciłam głową z niedowierzaniem- przecież przyjaźnię się z waszą dwójką.

-a no i nie chciałem jej wyganiać-zaczął się tłumaczyć- bardziej chodziło mi o to że mogę cię odwieść jeśli chcesz.

-tak właściwie to może chcesz zostać na noc?-spytała patrząc na mnie , a chłopak zrobił dokładnie ro samo.

- w sumie czemu nie-wzruszyłam ramionami- pod warunkiem że jakoś dostanę się do 18 do domu.

-po co?-spytał zdziwiony Pablo.

-no muszę się ogarnąć i..-zaczęłam mówić. Oczywiście chodziło mi o mecz. Był o 19.30.

-czekaj chwilę-przerwał mi i ruszył po coś na górę. Zapewne do swojego pokoju.

Odwróciłam się w stronę dziewczyny i posłałam jej pytające spojrzenie , ale ona jedynie wzruszyła ramionami.

-miałem ci ją dać jutro ale skoro zostajesz na noc to dam ci już dzisiaj-powiedział schodząc po schodach. W ręce trzymał koszulkę. Swoją koszulkę.

Jak miło.

-tak w zasadzie to miałam jutro ubrać koszulkę Pedriego i w ogóle wiec..-zaczęłam ale on znowu mi przerwał.

You're my everything | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz