25.

633 19 7
                                    

Na dole ubrałam szybko buty , pożegnałam się z babcią i wyszłam z budynku w towarzystwie bruneta. Przed domem stało jego auto , do którego od razu się skierowaliśmy. Bez czekania na niego otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka.

-opowiesz mi coś o niej?-spytałam gdy wsiadł do środka i zajął miejsce za kierownicą.

-co tu dużo opowiadać. Najbardziej irytująca osoba jaką możesz poznać. Poza tym puszczalska i atencyjna.-odpowiedział i prychnął pod nosem. Nie wiedziałam dlaczego tak zareagował.

-czemu tak mówisz?-spytałam patrząc na chłopaka , a on posłał mi niezrozumiałe spojrzenie- to znaczy , okej , może i jest atencyja i w ogóle , ale chyba musisz mieć jakiś powód żeby tak mówić conie? O ten powód mi chodzi-sprostowałam od razu.

-wiesz-westchnął - jesteś dziś jakaś strasznie rozgadana - zaśmiał się.

Jedynie przekręciłam oczami patrząc na niego , dając mu tym samym do zrozumienia , że wcale nie zamierzam odpuścić tematu.

-no ona jest poprostu jakaś inna-wzruszył ramionami- w tamtym roku się do mnie kleiła pomimo tego że dawałem jej naprawdę wiele znaków że nie jestem nią zainteresowany. Dosłownie wepchnęła nam się do grupki i zepsuła atmosferę. Co tydzień gadała nam o innym chłopaku , mówiąc że teraz to już napewno jej prawdziwa miłość , a końcowo i tak wracała do mnie , szczerze to nie wiem dlaczego. Chyba chciała sobie jakoś poprawić humor i liczyła na moje wsparcie. Często śmiała się w ten denerwujący sposób i w życiu nie odpuściła żadnej imprezy. No dobra , w sumie to ostatnie trochę niepotrzebnie , bo imprezy w naszym towarzystwie są zajebiste.-w tym momencie na mnie spojrzał i puścił oczko.-więc wiesz , w stosunku do ciebie może być miła , ale tak naprawdę gdzieś za plecami będzie ci w ten sam dzień obrabiać dupe z tą pustą rudą żmiją.

-kim jest pusta ruda żmija?-zapytałam z rozbawieniem.

-to Gabby , jej najbliższa i chyba jedyna przyjaciółka. Szczerze to wydaje mi się że jest chora , bo chyba w życiu nikt dobrowolnie nie trzymał się z Isabella. No albo ma na nią jakieś brudy. To całkiem w jej stylu.-odpowiedział mi i skręcił gdzieś w nieznane mi dotąd miejsce.

-wywozisz mnie?-zaśmiałam się nerwowo. To nie tak że mu nie ufałam , bo ufałam , jak nikomu innemu , ale jakoś tak niezręcznie było.

-spokojnie , gdzieś tu mamy zabrać Pedriego. Uprzedzając twoje pytanie , nie wiem co tu robi.-rzekł chyba czytając mi w myślach. -masz jakieś plany na przyszły weekend?

-teoretycznie to tak , ale nie wiem czy wypali , a co?-spytałam z zaciekawieniem.

-no nie wiem , pomyślałem że może pojedziesz ze mną do babci. Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniła. A no właśnie , prawie zapomniałem. Miałem cię od niej pozdrowić i przekazać że jesteś bardzo ładna. W sumie to dodała do tego coś jeszcze ale nie sądzę...-nie pozwoliłam mu dokończyć , bo wiedziałam że będzie próbował odbiegnąć od tematu.

typowe.

-co dodała-spojrzałam na niego , ale chłopak ani drgnął - no Pablo gadaj

-dodała że byśmy do siebie idealnie pasowali-rzekł i spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiedziałam że ktoś w dalszym ciągu tak myśli. Sądziłam że dali sobie z tym spokój.

-a co , ty tak nie myślisz?-zaśmiałam się żartując z tego , ale widząc reakcje chłopaka od razu uśmiech zszedł mi z twarzy.

Coś ewidentnie było nie tak.

-wiesz ja..-zaczął ale zjawił się Pedri. Dosłownie on to zawsze pojawia się w najlepszym momencie.

-Rossaaa słońce moje-nachylił się do przodu by mnie przytulić.

You're my everything | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz