42.

728 28 52
                                    

Pedri gotuje bananki 😦

~
Cały poniedziałek , wtorek i środa były strasznie nudne , a czwartek przespałam i nie poszłam do szkoły.Nie miałam nic do roboty poza ogarnianiem do końca ocen. Wyszło mi całkiem nieźle. Tak jak chciałam.

We wtorek spotkałam się z Alicia i Camila. Szczerze mówiąc to sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może poprostu brakowało mi jakiegoś towarzystwa? Nie wiem..wypiłyśmy kawę i trochę pogadałyśmy. Znaczy głównie to one mówiły , a ja słuchałam.

Olivia spotykała się z Pedrim prawie codziennie , przez co nie miała dla mnie czasu. Co prawda , kilka razy chciała żebym jechała z nią , ale nie chciałam im przeszkadzać.

Pablo w ogóle się do mnie nie odzywa. Nie wiem czemu i co zrobiłam. Bardzo bym chciała sobie z nim to wszystko wyjaśnić. Tylko problem w tym że nie wiem jak.

Dziś jest piątek i tak samo jak w poprzednie dni tego tygodnia - nie mam planów.

Zapewne będę czytać , słuchać muzyki lub spać.

~

Wstałam rano z średnim humorem. Niezbyt wiedziałam dlaczego. Poprostu jakoś tak się stało. Dzieje się tak coraz częściej , co zaczyna mnie nieco niepokoić.

Stwierdziłam że wyprostuje dziś swoje włosy i w końcu zrobię makijaż. Od poniedziałku wyglądam jak trup.

Dobrałam jakąś biżuterię i wybrałam fit , co wbrew pozorom wcale nie było takie łatwe i potem byłam już gotowa. Teoretycznie w szkole i tak przebiorę się na strój bardziej ,,galowy". Dziś zakończenie roku. Większość świętuje jednak z innej okazji. Rozpoczęcie wakacji...

Zeszłam na dół , gdzie zjadłam śniadanie , czyli ostatnio moją ulubioną owsiankę bananową i wyszłam z domu. Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo słoneczny , co trochę mnie pocieszało.

Szłam sobie spokojnie po chodniku i w pewnym momencie samochód obok się zatrzymał.

Carlos.

Spojrzałam zdezorientowana na blondyna i niezręcznie się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co on ode mnie chce i co mam zrobić.

-Rose-powiedział otwierając drzwi-spóźnisz się jeśli będziesz szła na pieszo. Pierwszy jest apel więc ja na twoim miejscu wolałbym być na czas.

Spojrzałam na ekran telefonu i faktycznie było już dosyć późno. Najprawdopodobniej dojdę do szkoły za jakieś dziesięć minut , a lekcje zaczynają się za niecałe sześć.

-bardzo możliwe-odpowiedziałam mu-więc jedź bo tylko mnie zagadujesz , a jak sam stwierdziłeś , mam mało czasu.

Chłopak pokręcił głową z rozbawieniem.

-wiesz , myślałem bardziej nad tym żeby zaproponować ci podwózkę do szkoły - odpowiedział rozbawiony.

-taa dzięki , chyba sobie poradzę- przekręciłam oczami. Wcale nie miałam ochoty z nim gadać , a tym bardziej gdziekolwiek jechać.

-jesteś pewna? Zostały ci tylko cztery minuty- rzekł i uniósł jedną brew do góry.

Westchnęłam i mimo własnej woli zajęłam miejsce w samochodzie obok chłopaka. Tyle wspomnień..

Blondyn ruszył ostrożnie samochodem i chwilę później byliśmy na głównej ulicy Barcelony. Nie miałam daleko do szkoły , jakieś pięć minut drogi na pieszo , ale nie z moim tempem. Mi zajmuje to dziesięć. Dziesięć jak się pospieszę.

-jak tam u ciebie?-spytał chłopak kiedy ustaliśmy na światłach i spojrzał mi prosto w oczy. Tego się obawiałam. Że przerwie ciszę i będziemy musieli gadać. Nie miałam zamiaru mu się spowiadać.

You're my everything | Pablo Gavi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz