Rozdział 27

228 22 128
                                    

Osamu nie mógł zasnąć przez jakiś czas więc nawet nie usłyszał budzika... Który dzwonił aby obudzić go rano iż Hoshi musiał iść do przedszkola...

Za to maluch słysząc dzwoniący ciągle budzić z drugiego pokoju, wstał z łóżka i poszedł sprawdzić co się Dzieje.
Hoshi wszedł niepewnie do środka po czym podszedł do Osamu.
- tato... - szepnąl i zaczął ostrożnie budzić Bruneta - tato.. wstawaj...

Osamu otworzył oczy i spojrzał na Hoshiego.
- co się Dzieje Hoshi..?

- musisz mnie zawieź do przedszkola ..

Osamu przetarł oczy i spojrzał na telefon.
Widząc godzinę aż poderwał się z łóżka.
- szlak ! Przepraszam cię słoneczko ! - odparł a następnie szybko pobiegł do szafy, wyjął pierwsze lepsze ubrania. Włożył je a następnie pobiegł z Hoshim do jego pokoju i przebrał go z piżamy po czym wziął na ręce i zbiegł na dół zabierając leki od malucha i inhalator.
Dazai szybko ubrał buciki, malcowi oraz kurteczkę i szybko pobiegł z nim do samochodu.

Hoshi smutno spojrzał na Dazaia a następnie nerwowo zaczął bawić się workiem w ręce.

Po chwili oboje dojechali na miejsce.
Osamu wziął Hoshiego za rękę po czym wszedł z nim do budynku i skierował się do przebieralni.

Hoshi usiadł na ławce i ściągnął buty po czym spojrzał na tatę.
- tato...? - zapytał cicho.

Osamu spojrzał na malucha.
- tak kochanie ? 

- coś się stało...? - zapytał smutno

Osamu kucnął przed Hoshim i złapał go za rączki.
- nie, wszystko jest dobrze... Nie przejmuj się Skarbie - odparł z uśmiechem a następnie pocałował go w policzek - przeraszam że to wszystko rano było tak szybko... Powiem pani żeby dała ci leki po śniadaniu... Dobrze ?

- okej... - odparł ze smutnym uśmiechem po czym przytulił Osamu.

Brunet zdziwił się nieco, mimo to przytulił synka i dał mu Buziaka. 
- idziemy ? - zapytał kiedy do szatni wszedł luka ze swoją mamą.

- Hoshi! - odparł po czym podbiegł do chłopaka i mocno go przytulił

Hoshim oddał przytulasa.
- Hej luka !

Osamu uśmiechnął się delikatnie a następnie wstał i spojrzał na kobietę.
- dzień dobry - odparł z delikatnym uśmiechem.

Kobieta spojrzała na Dazaia.
- dzień dobry... Czy mnie oczy nie mylą..? - zapytała z małym szokiem - pan Osamu tutaj ?

Brunet się zaśmiał.
- no tak jakoś wyszło .. widzę że nasi synowie się zaprzyjaźnili - powiedział patrząc na dwójkę.

Kobieta się usmchnela.
- tak, to dobrze... Luka nigdy nie mógł znaleźć sobie jednego prawdziwego przyjaciela...  - przystanela - ostatnio w mediach mówili że pan i pan Nakahara zaadoptowali dziecko.. nie myślałam że to prawda. Ale ciszę się że są państwo szczęśliwi.

- tak my też... Ale oczywiście zawsze znajdą się osoby którym się to nie podoba - westchnął - jednak staramy się tym nie przejmować... Bo gdybyśmy mieli przejmować się każdą błahostką już dawno nie jesteśmy razem.

- no rozumiem, ja ciszę się waszym szczęściem... No i mam w domu pełno pana książek, po prostu je uwielbiam

Osamu się uśmiechnął.
- miło mi to słyszeć - odparł z uśmiechem

Hoshi Spojrzał na dwójkę po czym podszedł z luka do ich rodziców i kaszlnął nieco

Osamu spojrzał na Hoshiego.
- chodź.. idziemy do sali co weźmiesz te lekarstwq...

Od muzyki do miłości/ Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz