Rozdział 33

209 21 59
                                    

Kiedy wybiła 6  chuuya przebudził się delikatnie a następnie wstał do siadu. 
Nizołek zerknął na Osamu który spał sobie słodko po czym wstał z łóżka i poszedł na dół.
Chuuya oparł się o blat kuchenny a następnie odkręcił zimną wodę i przemyl nią twarz..
Bolała go głowa od ciągłego płaczu... I zamartwiania się co dzieje się z Hoshim...
Nizołek stał patrzac się w zlew, a po jego policzku spłynęła łezka.

Osamu czując że chuuyi nie ma obok od razu wstał do siadu i rozejrzał się po pokoju. 
Brunet wstał szybko a następnie poszedł na dół .
Widząc Chuuyę, który stoi i płacze aż serduszko mu się złamało...  Brunet podszedł do niego, objął w tali i pocałował w ramie.
- kochanie...

- co jak oni zrobią mu krzywdę? - załkał starając otrzeć sobie łzy.

Brunet odwrócił Chuuyę w swoją stronę i ujął jego policzki
- nie mów tak słoneczko... Na pewno nic mu nie jest...

W tym czasie Joe zszedł do piwnicy z kanapką dla Hoshiego.
- masz bo jak cię ojciec zobaczy w takim stanie jeszcze będzie zły..

Hoshi drżącą ręką sięgnął po kanapkę a następnie wziął jej mały gryz..
- chce wrócić do domu...

Joe śmiechnął.
- już niedługo wrócisz - Mruknął a następnie wyjął telefon i zadzwonił do Chuuyi

Nizołek siedział przy stole, czekając aż Osamu zrobi mu kawę kiedy zobaczył że dzwoni jego telefon. Widząc numer Joego niechętnie odebrał
- Joe.. nie mam ochoty... - nie skończył kiedy ten mu przerwał

- mam Hoshiego, jeśli chcesz go zobaczyć całego i zdrowego widzimy się wieczorem przy lesie

Chuuya zamarł a do jego oczu napłynęły łzy.
- jak mogłeś... JAK MOGŁEŚ PORWAĆ MI DZIECKO ?!

Osamu na te słowa od razu się odwrócił i podszedł do Chuuyi przykładając ucho do telefonu.

- uspokój się nic mu nie jest... Właśnie je kanapkę - odparł patrząc na malucha po którego policzku spływały łezki. 

Po policzku Chuuyi spłynęła łezka.
- nawet nie waż robić się mu krzywdy.. - załkał

- no już... Nie płacz Chuuya, wszystko jest okej ! Chcesz pogadać z synkiem ? Proszę ! - odparł a następnie podał telefon Hoshiemu - masz pogadaj sobie z tatą.

Hoshi drżącą dłonią wziął telefon i przyłożył go do ucha.
- tata... ? -- zapytał niepewnie

Po policzku Chuuyi spłynęło jeszcze więcej łez.
- boże kochanie... Jesteś cały ? Nic ci nie jest ? Tak bardzo się martwiliśmy o ciebie...

Hoshi pociągnął nosem.
- wszystko dobrze... A-ale ja się boję... - załkał - chcę do domu !

Chuuya poczuł jak coś łapie go za serce.
- nie bój się kochanie... Wieczorem będziemy już razem obiecuję ci ... tylko nie płacz... Wszystko będzie dobrze..

Hoshi popłakał się jeszcze bardziej.
- zabierz mnie stąd.. proszę! - załkał kiedy Joe zabrał mu telefon.

- oj czas się skończył ! - odparł z uśmiechem

Chuuya wkurwił się jeszcze bardziej.
- jesteś podły ! PODŁY ROZUMIESZ ?!

- dobra ! Uspokój się ! Wieczorem o 21 przy lesie ! I spróbuj pisnąć chodźby słowo a Hoshi nie będzie w całości ! - odparł a następnie się rozłączył.

Chuuya spojrzał na telefon a następnie odłożył go i się rozpłakał

Osamu przytulił szybko Chuuyę.
- już kochanie... Pójdziemy tam i będzie dobrze... J-jeszcze dzisiaj będziemy oglądać bajki Wieczorem ! Zobaczysz !!

Od muzyki do miłości/ Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz