Rozdział 46

193 19 31
                                    

Tydzień później Hoshi dostał wypis ze szpitala. Czuł się dobrze a jego wyniki były już w porządku dla tego lekarze postanowili go już wypisać.
Osamu odwiedzał Hoshiego zmieniając się z Chuuyą aby ten mógł czasem też odpocząć.
Ich relacje były nieco lepsze mimo to chuuya dalej był zły za to co się stało...

Hoshi pakował akurat swoje rzeczy a chuuya był ogarnąć jeszcze formalności.
Chłopak rozejrzał się po sali.
- chyba mam wszystko.. - odparł po czym ubrał swoją czerwoną bluzę.

W tym czasie do sali wszedł chuuya.
- spakowany? - zapytał z uśmiechem.

- tak - odparł z uśmiechem - będę mógł iść do luki jak wrócimy ?

- pewnie - odparł z uśmiechem - mogę cię do niego odprowadzić przy okazji weźmiemy Tofika... Trzeba się nim zająć bo babcia ciągle się nim zajmuje

- pojedziemy jeszcze do babci ? - zapytał biorąc torbę

Chuuya zabrał torbę od Hoshiego.
- tak, ale najpierw do sklepu po coś na obiad .. bo w lodówce jest pusto - śmiechnął po czym objął Hoshiego jedną ręką a następnie wyszedł z nim z sali - potem do babci po pieska , zrobimy obiad i możesz iść do luki. Pasuje taki układ ?

Hoshi się zaśmiał.
- Tak jest panie kapitanie ! - śmiechnął a następnie także objął Chuuyę i wyszedł z nim na parkingu. Hoshi się rozejrzał po czym zaciągnął powietrza - jak dobrze wyjść na dwór...

Chuuya podszedł do samochodu a następnie otoworzyl bagażnik i wrzucił do niego torbę.
- ale dość zimno jest - odparł zamykając bagażnik.

- no jak na wiosnę trochę chłodno - odparł po czym usiadł sobie z przodu.

Nizołek usiadł sobie za kierownicą po czym spojrzał na Hoshiego i poczochrał mu włosy.
- Mam nadzieję że ta sytuacja cię czegoś nauczyła...

- tak... Zdecydowanie... Już nigdy nie tknę papierosów, narkotyków i alkoholu... - odparł a następnie spojrzał na chuuye - obiecuję .

Chuuya się uśmiechnął.
- cieszę się i trzymam cię za słowo - odparł a następnie odpalił samochód i pojechał to jakiegoś większego supermarketu aby zrobić zakupy.

Kiedy podjechali na parkingu wyszli z samochodu i po prostu udali się do środka biorąc wózek.

- ja chcę pchać ! - odparł Hoshi po czym zabrał wózek od chuuyi.

Nizołek się uśmiechnął a następnie poszedł obok Hoshiego.
- to na początek ... Ogórek, sałata, marchewka i worek ziemniaków no i papryka - odparł z uśmiechem

- to ja pójdę po ogórek i paprykę! - odparł z uśmiechem a następnie poszedł po warzywa.

Chuuya spojrzał za nim a następnie się uśmiechnął i poszedł po następne rzeczy.

W tym czasie Osamu pomagał kureno przy samochodzie.

- i jak tam sprawy z Chuuyą...? - mężczyzna spojrzał na Osamu

Dazai Westchnął ciężko.
- wiesz co... Ciężko... Znaczy.. chciałabym bardzo już do nich wrócić ale wiem że chuuya sobie tego jeszcze nie życzy ,więc chyba zacznę sobie szukać czegoś innego żeby nie wchodzić na głowie mamie..

Kureno posmutniał.
- kurde... To nie za ciekawie... Ale trzymam kciuki ,że jeszcze będzie wszystko w porządku...

- tak ja też mam taką nadzieję... - Westchnął a następnie schylił się po śrubokręt.

W tym czasie chuuya pakował rzeczy z Hoshim do reklamówek i toreb.

- napoje wezmę do ręki a resztę możesz spakować - odparł z uśmiechem

Od muzyki do miłości/ Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz