Rozdział 36

235 16 49
                                    

Kiedy nadeszła jesień przyszedł też dzień w którym chuuya i Osamu mieli się pobrać.
Dzisiejszy dzień był dla ich dwójki wyjątkowy w końcu był ich ślub. Od samego rana wszyscy w ich domu biegali w tam i spowrotem. Za to Hoshi siedział na kanapie nie wtrącając się i nie przeszkadzając.
Wszystko było by idealnie... Gdby nie to... Że już od kilku dni chłopiec zaczął częściej kaszleć.. dwójka myślała jednak, że jest to spowodowane tym, że maluch niedawno był chory, więc nie przejmowała się tym za bardzo , ale też nie do tego stopnia żeby ich to totalnie nie obchodziło..

Za to Hoshi starał się ukrywać to ,że przy każdym  kaszlnięciu bolało go w płucach. Nie chciał niszczyć rodzicą dnia... Czy też po prostu nie wtrącać przez ostanie kilka dni w przygotowania .. po prostu nie chciał im krzyżować planów... Mimo to wiedział, że źle się czuje..

Nizołek stał przed lustrem patrząc na swój biały garnitur do którego miał granatowy krawat.
Chuuya poprawił swoje włosy a jego mama wpinała mu do marynarki czerwony kwiatek

- pokaż no mi się - odparła a następnie obejrzała go dokładnie.
- idealnie.. wyglądasz pięknie - odparła a po jej policzku spłynęła łezka.

Chuuya uśmiechnął się po czym przytulił mamę.
- cieszę się że chociaż ty tu jesteś... - odparł wtulając się w kobietę.

Kobieta objęła syna jeszcze bardziej.
- jeszcze niedawno byłeś taki mały a teraz ..? Bierzesz ślub z miłością swojego życia i zakładasz z nim rodzinę...  Coś pięknego..

Chuuya się uśmiechnął a po jego policzku także spłynęła mała łezka.

W tym czasie Osamu stał w drugim pokoju, ubrany w granatowy garnitur aby pasował do krawatu Chuuyi.
Dazai przejrzał się w lustrze i się uśmiechnął.

Pani Misaki spojrzała na niego.
- jesteśmy z ciebie dumni - odparła z uśmiechem

Dazai spojrzał na nią i na jej partnera.
- cieszę się... Szkoda że taty tu nie ma ..

Kobieta złapał syna za dłonie
- Skarbie... Tata jest z tobą zawsze.. napewno ciszy się z tego że ma tak wspaniałego syna który ułożył życie w taki sposób... - odparła patrząc na Osamu po którego policzku spłynęła łezka - no już... Nie płacz... - odparła a następnie przytuliła Osamu

Dazai wtulił się w kobietę po czym odsunął się delikatnie.
- już jest okej... Wybacz.. - Westchnął a następnie delikatnie się uśmiechnął
- gdzie Hoshi ?

- na dole, siedzi grzecznie na kanapie.

Osamu uśmiechnął się a następnie wyszedł z pokoju i poszedł na dół razem z mamą i Kureno.
Brunet widząc malucha w czarnym garniturze usmiechnął się i podszedł do niego.
- kochanie wszystko okej? - zapytał zmartwiony widząc że Hoshi jest przybity.

Maluch zerknął na ojca.
- tak tato... Jest okej - odparł z małym uśmiechem a następnie zakaszlał

Osamu przeczesał mu włoski ręką
- masz okropny ten kaszel .. nie podoba mi się .. - odparł smutno.

- jest dobrze tato..  nie przejmuj się przecież to twój i taty szczęśliwy dzień...- powiedział z delikatnym uśmiechem.

Osamu Westchnął.
- tak ale gdyby coś się działo masz nam powiedzieć dobrze?

- dobrze

Osamu pogładził malucha po policzku kiedy ze schodów zszedł chuuya. Dazai widząc swojego partnera od razu wstał i dostał rumieńców na policzkach.

Nizołek także się zarumienił i podszedł do Dazaia z delikatnym uśmiechem.

Osamu przeskanował go wzrokiem.
- wyglądasz pięknie.. - odparł łapiąc go za rękę i przyciągając do siebie

Od muzyki do miłości/ Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz