Rozdział 9

386 33 46
                                    

Nastał ranek. Dazai przebudził się jako pierwszy po czym Podniósł się do siadu i spojrzał na chuuye. Osamu uśmiechnął się delikatnie. Widział, że chuuya dalej ma niedobory snu, więc po prostu zostawił go aby sobie po spał a sam ruszył w stronę drzwi i poszedł do kuchni zjeść śniadanie i zrobić też dla Chuuyi, iż jego mama była w pracy.

Nizołek obudził się dopiero po jakieś godzinie. Rudowłosy na ślepo szukał bruneta w łóżku po czym otworzył w końcu oczy. Kiedy jednak nigdzie indziej go nie zobaczył podniósł się do siadu, przeciągnął się i zszedł z łóżka.
Chuuya udał się na dół a widząc Osamu siedzącego przy stole podszedł do niego.
- hej króliczku - odparł z uśmiechem całując Osamu w policzek a następnie usiadł obok niego.

- dzień dobry lisku - powiedział odwzajemniając uśmiech - zrobiłem ci śniadanko

- jeju dziękuję, ale nie musiałeś - odparł ze słodkim uśmiechem.

Dazai poprawił się na krześle.
- ale kocham ci robić śniadania i w ogóle kocham ci gotować, więc to nie problem . Wyspałeś się?

- tak, ale o dziwo dalej czuję się zmęczony... - westchnął

Brunet zmarszczył brwi.
- to Pewnie przez to że masz  niedobry snu ... Sam mówiłeś że miałeś bezsenność, dalej ci dokucza ?

- odkąd tu jestem nie...pewnie potem wrócą... Będę mieć dużo na głowie i myśli będą mi krążyć jak głupie.. albo będę żyć koncertami... - westchnął - okropne uczucie...

Brunet posmutniał.
- biedaczyna .. ale jak na razie nie musisz się tym martwić i w spokoju odpocząć.

Chuuya zerknął na Osamu.
- no masz rację... Ale i tak kiedyś trzeba wrócić do smutnej rzeczywistości... - westchnął - teraz mi się przypomniało że idziemy z Nikolą się spotkać... Właściwie to może trafisz tam na jakiś celebrytów jeszcze - powedział z małym uśmiechem. 

Osamu niepewnie spojrzał na chuuye.
-... No nie wiem... Wiesz że nie lubię takich spotkań czy tłumów... - odparł torche zmieszany .

- wiem ale będzie spoko... Będę tam z tobą - powiedział z delikatnym uśmiechem.

Brunet westchnął cicho.
- no dobrze...

Chuuya uśmiechnął sie delikatnie
- będzie fajnie, zobaczysz - odaparł a następnie zaczął wcinać śniadanie.

Kiedy oboje skończyli chuuya pobiegł do domu szybko się przebrać gdy zatrzymała go jego mama.

- chuuya..? - kobieta spojrzała na nizołka.

Rudowłosy zatrzymał się i podszedł do mamy a jego wzrok skierował się na jej posiniały nadgarstek.
- CO CI SIĘ STAŁO?! - zapytał a następnie ujął dłoń kobiety.

- to nic ... Powiedz mi lepiej czy bierzesz leki..? - zapytała z małym uśmiechem.

- tak mamo biorę... Ale proszę cię... Powiedz mi co się stało... Ojciec ci to zrobił? Właściwie czy tu śpisz coś w ogóle...? Masz strasznie podkrążone oczy... - powiedział zmartwiony.

Pani Harumi wbiła spojrzenie w podłogę a jej oczy delikatnie się przeszkliły.
- on jest okropny synku... - odparła cicho i drżącym głosem - Mam go dosyć... - szepnęła a po jej policzku spłynęła łezka.

Chuuya przytulił kobietę.
- mamo proszę cię... Weź z nim rozwód... Może uda ci się wywalczyć prawa do mnie i weźmiesz ty mnie pod opiekę... Nie możesz tak się wiecznie męczyć...

Kobieta wtuliła się w syna.
- na stówę nie da mi rozwodu... A-ale mogę spróbować..

- jutro pomogę ci wszystko ogarnąć... - powiedział a następnie spojrzał na mamę - zobaczysz jeszcze będzie cudnie..

Od muzyki do miłości/ Soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz