Czy to normalne, że marzę o śmierci?

1.7K 27 28
                                    

Jest to moje pierwsze opowiadanie publikowane na wattpadzie i wiem, że kilka(a raczej kilkanaście) pierwszych rozdziałów są napisane językiem dość...potocznym. Dopiero co się uczę i  wiem, że nie jest to idealne i wkrada się tutaj dużo błędów logistycznych. 

UWAGA OSTRZEŻENIE:

 - BARDZO PROSZĘ O NIE ODBIERANIE TEGO JAKO CZEGOŚ W RODZAJU "PORADNIKA" , JEŚLI CHODZI O POMOC Z OSOBOM Z DEPRESJĄ, TO STRASZNA CHOROBA, KTÓRĄ KAŻDY CZŁOWIEK MOŻE PRZEŻYWAĆ INACZEJ, CZĘŚĆ OPOWIADANIA OPIERA SIĘ BARDZIEJ NA STEREOTYPACH DOTYCZĄCYCH DEPRESJI, NIŻELI FAKTYCZNIE REALIACH CHOROBY. POTRAKTUJCIE TEN FANDOM W CELACH REKREACYJNYCH. CAŁE OPOWIADANIE PRZEJDZIE WKRÓTCE BRUTALNĄ KOREKTĘ I POSTARAM SIĘ LEPIEJ ODDAĆ PROBLEM TEJ CHOROBY.

(28.08.24 - data dopisania notki o korekcie, będę zamieszczała informację o poprawie pod rozdziałami<333)

- KSIĄŻKA PISANA PRZEZ OSOBĘ, KTÓRA NIE JEST PROFESJONALNYM PSYCHOLOGIEM ANI PSYCHIATRĄ

- TW, ED, SH, ATAKI PANIKI, MOGĄ SIĘ POJAWIĆ DRASTYCZNE SCENY

Młodzieżowy telefon zaufania:

800 12 12 12

Antydepresyjny telefon dla młodzieży:

22 484 88 04

Młodzieżowy telefon zaufania:

800 12 12 12

Antydepresyjny telefon dla młodzieży:

22 484 88 04


Zamocz szklankę

i przejedź palcem po jej brzegu,

To ja jestem w tym roziskrzonym skrzypieniu; dźwięk szkła.

Ciśnij wazonem o podłogę

i posłuchaj jak się roztrzaskuje.

To ja jestem w tym świdrującym uszy huku; dźwięk szkła.

Rozbij lustro i patrz jak obraz się w nim rozłamuje i rozpryskuje.

To ja jestem w tym rozłamywaniu i rozpryskiwaniu; dźwięk szkła.

Niewiele ze mnie zostało.

Dlaczego nie cisza, w końcu to też dźwięk szkła?

Gdybym tylko mógł znaleźć

coś, co ma dla mnie jakieś znaczenie

i czego śmierć ze sobą nie zabierze.

Pov Will:

Gdy tylko rzuciłem okiem na swoje odbicie w lustrze, ujrzałem młodzieńca o cerze tak bladej, jakby cała krew opuściła jego ciało, z włosami splątanymi i wiotkimi, niczym żelazny bicz, który spadł z nieba, pozostawiając jedynie chaos. Niebiesko-szare oczy, które kiedyś lśniły promieniami radości, teraz przyjęły odcień smutku, ich blask zagasł na rzecz nieprzeniknionej rozpaczy, która, zupełnie jak ciernie, powoli oplatła jego  duszę. Wyglądałem tragicznie: fioletowe wory, koloru dojrzałych śliwek, rozpościerające się pod oczami. Byłem jedynie cichym świadkiem własnego upadku, zagubionym w labiryncie rozczarowań, pieprzonym wrakiem siebie z przeszłości.

Życie w cieniu starszego brata nigdy nie było czymś, do czego nie można było się przyzwyczaić, a jednak, mimo upływu lat, dalej cholernie bolało. Wyjątkowy, uzdolniony, przystojny i opanowany,  zawsze był lepszy – porównania z nim były nie do zniesienia. Jego sukcesy, ustawiały mnie w pozycji wiecznego przegranego. Czułem, jakbym stał na peryferiach rodziny, a moje potrzeby znikały w mrokach niedostrzeganych problemów. Pojawiające się myśli o własnej bezsilności, o tym, że nigdy nie dorównam jego osiągnięciom, były jak ciężkie mury, które nie pozostawiały mi drogi ucieczki. Vincent - jako mój najstarszy brat, od dzieciństwa mnie wspierał, a ja nigdy nie pozostawałem mu dłużny. Byliśmy dla siebie oparciem, najlepszymi przyjaciółmi, czułem się przy nim bezpiecznie, a on również wiedział, że przy mnie może być sobą. Gdy z rozbrykanych dzieciaków zmieniliśmy się w nastolatki, było widać między nami ogromną przepaść. Vince już w młodym wieku miał miliony adoratorek, a jego oryginalny, chłodny charakter, dodatkowo przyciągał do niego tłumy ludzi. Natomiast ja wciąż zachowywałem się jak małe, bezbronne dziecko. W liceum było mi bardzo cieżko, nie miałem ani popularności, ani przyjaciół. Nie miałem też już starszego brata, Vince się do mnie nie przyznawał, zbywał mnie za każdym razem, gdy próbowałem wejść z nim  w jakąkolwiek interakcję. A ja głupi wierzyłem, że się zmieni i wciąż kochałem go najmocniej na świecie, jednak - do pewnego momentu...

Will Monet, gdy świat się sypięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz