Obiecuję, że następny będzie wcześniej niż ten;(
Przedstawienie czas zacząć...
(Część z tego rozdziału pisałam na religii i czułam się dziwnie niewłaściwie...)
UWAGA OSTRZEŻENIE: W TYM ROZDZIALE MOŻE WYSTĘPOWAĆ SPORO ŻENADY, TZW. POTOCZNIE CRINGE'U, CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ<333
Nie, 18+ nie będzie...
Chyba nie muszę ostrzegać o krzywdzących zachowaniach? I tak wiecie...
2 tygodnie później:
Pov Vincent:
Ostatnie tygodnie były dla mnie istną katorgą, myślałem, że po wyjściu ze szpitala z Tony'm będzie tylko lepiej, jednak bardzo się myliłem. Mój najmłodszy brat był w katastrofalnym stanie. Nie można było go dotknąć bez ostrzeżenia, ani pozwolić mu na patrzenie w stronę jakiejkolwiek broni czy ostrych przedmiotów. Minęły dopieto dwa tygodnie, a Tony już próbował podciąć sobie żyły i skoczyć z mostu. Gdy zobaczyłem go, całego zakrwawionego, na jasnej podłodzę w łazience, nie potrafiłem racjonalnie myśleć, moje ciało przestało wykazywać zdolności do jakiego kolwiek ruchu. Pamiętam tylko krzyk. Swój własny krzyk. Już po chwili otoczyła mnie cała gromadka mojego przerażonego rodzeństwa. Will zadzwonił po karetkę i powiadomił ratowników medycznych o zaistniałej sytuacji. Jednocześnie próbował równocześnie uspokoić też mnie. Hailie tylko wtuliła się w Dylan'a płacząc, jednak on sam ledwo powstrzymywał łzy. Natomiast najodważniejszy okazał się Shane, zachowując zimną krew próbował dość nieudolnie zachamować rany bliźniaka, jednak dzięki temu uratował go przed całkowitym wykrwawieniem. Chciałem ukryć przed rodzeństwem fakt, jak bardzo źle jest z Tony'm, jednak po tamtej sytuacji odbyłem z całą rodziną jedną z najszczerszych rozmów w moim życiu.
Wytłumaczyłem, jak bardzo powinni uważać na na brata, aby unikać jakichkolwiek gwałtownych ruchów, zapewniać go o tym, że jest bezpieczny i nie pozwolić mu na to, aby czuł się samotny, ze względu na tortury, przez które musiał przejść. Porozmawiałem również sam na sam z każą osobą z mojego rodzęństwa. Hailie oszczędziłem brutalnych szczegółów, ale musiała poznać prawdę, a przynajmniej jej mocno okrojoną część. Nie kłamałem, odpowiedziałem na wszystkie jej pytania. Udało mi się ją również przeprosić za incydent z pobiciem, jednak wiedziałem, że minie trochę czasu, zanim faktycznie mi wybaczy. Była przerażona, ale wdzięczna za to, że niczego przed nią nie zataiłem. Dylan'owi i Shane'owi nie musiałem za dużo tłumaczyć, sami domyślili się większości. Rozmowa z Shane'em była zdecydowanie najtrudniejsza. Obwiniał się za to, że nie zauważył tego, jakie objawy wykazuję jego bliźniak, że nie zwrócił uwagi na jego dziwne zachowanie, że mógł być lepszym bratem, pamiętam łzy kręcące się w jego oczach. I to puste, pełne poczucia winy spojrzenie...Nie mogłem mu pozwolić na to, aby żył w przekonaniu, iż miał na to jakikolwiek wpływ. Depresji często nie da się tak łatwo zauważyć i musi minąć sporo czasu, zanim choroba stanie się widoczna. Natomiast Tony był doskonałym kłamcą, wręcz wybitnym. Chciał być silny i faktycznie taki był, jednak na pozór. Może zabrzmi to brutalnie, jednak, gdyby nie porwanie, prawdopodobnie sam nie zauważyłbym symptomów wyniszczającej go choroby. Zdiagnozował go psychiatra, jednak depresja nie jest jedyną rzeczą, o którą muszę się martwić. Poza nią Tony ma jeszcze zdiagnozowane OCD(nerwica natręctw) oraz PTSD(zespół stresu pourazowego). Wpłynęło to dość mocno na tryb życia całej rodziny, jednak nikt nie miał mu tego za złe. Nasz brat potrzebował wsparcia i wszyscy byliśmy wstanie poświęcić tyle ile było trzeba, żeby je otrzymał. Zaspisałem go na sesję terapeutyczne, prowadziłem długie, ciepłe rozmowy, starałem się zapewniać Tony'ego że wszyscy bardzo go kochamy, jednak to nie wystarczało...
CZYTASZ
Will Monet, gdy świat się sypię
Teen Fiction"Rodzina jest jak puzzle - kiedy brakuje jednego elementu, całe życie jest niekompletne." Idealna rodzina, której członkowie mają absolutnie wszystko - bogactwo, sławę, szacunek i firmę, będącą jedną z największych organizacji na świecie, ale gdyby...