Mógłbyś łaskawie opanować swoje chore zapędy?

307 17 26
                                    

Ostrzegam, to będzie mocno pokręcony rozdział;)

(Ciężko było mi się zabrać do napisania tego, ale dostałam losowo weny w nocy, także jest)

NIE SPRAWDZAŁAM I TERAZ WIDZĘ MILIARDY BŁĘDÓW, PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE:(



Pov Hailie:

Z ciężkim sercem weszłam powoli do sali Tony'ego, mimowolnie przymykając oczy, jakby bojąc się, że każda rana na jego ciele będzie dla mnie kolejnym ciosem...

Wszystko przez tą cholerną świadomość, że gdyby nie ja, to  nic by się nie stało

Westchnęłam cicho, powoli przenosząc swój wzrok ze szpitalnych kafi na łóżko mojego brata, a na moją spiętą do tego momentu twarz, wpełzł łagodny uśmiech. Widok rozpościerający się przede mną mógł roztopić nawet najbardziej lodowate serca, więc z moją emocjolnalnością nie było z tym żadnego problemu.

- Jakie słoooodziaaaaaki - przeciągnęłam specjalnie słowo, patrząc z bananem na twarzy na Tony'ego śpiącego w ramionach Vince'a. Will również się uśmiechnął, a Dylan wraz z Shane;em zaczęli chichotać, po czym kupa mięśni wyjęła telefon i pstryknęła im fotkę.

- Prześlij na grupę rodzinną- powiedział od razu Shane, a ja przytaknęłam energicznie głową.

- Koniecznie! - dodałam śmiejąc się  - Muszę to mieć na tapecie - stwierdziłam, ustawiając zdjęcie jako główną tapetę.

- Od tego momentu fotografia ta będzie nam przypominać ten jakże cudowny moment, w którym nasi dwaj najmniej skorzy do bliskości bracia, tulą się do siebie niczym Hailie z Will'em - stwierdził uroczystym tonem Dylan, mówiąc to z taką powagą i  czcią, jakby co najmniej był księdzem na weselu, podczas gdy para młodych składają przysięgę małżeńską.

- Od tego momentu fotografia ta będzie nam przypominać ten jakże cudowny moment, w którym nasi dwaj najmniej skorzy do bliskości bracia, tulą się do siebie niczym Hailie z Will'em - stwierdził uroczystym tonem Dylan, mówiąc to z taką powagą i  czc...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Skoro oboje śpią, to może ja skoczę po coś do jedzenia, a wy tutaj poczekacie i w razie czego mnie zawołacie, okej? - zapytał Dylan, próbując równocześnie namówić Shane'a, aby poszedł z nim, jednak ten chciał zostać z bliźniakiem i w  końcu kompletnie nic z tego nie wyszło. Jednak Dylan zaciągnął mnie ze sobą, tłumacząc się tym, że jak wybierze złe żarcie, to przynajmniej nie będzie na niego. Prychnęłam, ale koniec końców zgodziłam się na tą propozycję i udałam się wraz z bratem do legendarnej restauracji pod złotymi łukami. Dylan nie potrafił zupełnie zdecydować się na nic konkretnego, a ja raz po raz wznosiłam oczy do nieba, gdy ten dziesięć razy zamieniał zawartość koszyka.

- A mówią, że to kobiety są niezdecydowane - prychnęłam, a mój brat pstryknął mnie w nos.

- Moja głupia, malutka, dziewczynko, musisz zrozumieć, w kwestii jedzenia Magda Gessler w postaci Shane'a, nie zadowoli się byle czym - roześmiałam się na jego słowa, po chwili jednak przypominając sobie, jak mnie nazwał. Zadarłam więc dumnie nos i udawałam obrażoną, zaciskając ręce na piersi.

Will Monet, gdy świat się sypięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz