Polecam tą posłuchać piosenkę na początek rozdziału, szczególnie, jeśli znacie angielski na tyle, aby zrozumieć chociaż odrobinę sens tekstu<333
Muszę przystopować trochę ze smutnymi wydarzeniami, bo niedługo całkowicie się na nie uodpornicie...za dużo cierpienia w tej książce...właściwie to cały ten fandom opiera się na torturowaniu przeze mnie głównych bohaterów, no cóż...
Pov Tony:
Poczułem, jak do moich nozdrzy dociera nocne, rześkie powietrze, mieszające się równocześnie ze szpitalnym zaduchem. Otworzyłem powoli oczy, nie potrafiąc jednak nic zobaczyć pośród emanującej wokół ciemności, mrugnąłem więc kilka razy, aby przyzwyczaić oczy do panującego mroku. Gdy przyzwyczaiłem się już do niewielkiej ilości światła, dostrzegłem po przeciwległej stronie łóżka sylwetkę, domyślając się, że zapewne jest to sylwetka jednego z moich braci. Przybliżyłem się i ujrzałem orzechowe włosy Vince'a, poczułem z tego powodu roznoszące się w moim sercu ciepło. Czuwał przy mnie przez cały czas - pomyślałem - i zasnął...Przyglądałem się przez chwilę jego twarzy, wydawała się niespokojna, a wory znajdujące się pod jego oczami świadczyły o zmęczeniu i nieznacznej ilości snu. Przekręcał się co chwilę z boku na bok i zaciskał nerwowo ręce na kołdrze, przypadkowo łapiąc mnie za dłoń. Zadrżałem lekko, czując się bardzo niekomfortowo, jednak rozluźniłem się nieco, starając się powtarzać sobie, że Vince przecież mnie nie skrzywdzi i nie wyrwałem mojej ręki z uścisku. Mój brat wyglądał dość słodko gdy spał, chociaż zmartwiło mnie jego dziwne zachowanie, tym bardziej, że wydawało mi się, iż lekko się trzęsie. Z biegiem czasu moje początkowe obawy się potwierdziły, bowiem Vince zaczął cały drżeć i mamrotał cicho pod nosem, natomiast z jego czoła lały się kropelki potu. Zdziwiło mnie to dość mocno, bowiem mój najstarszy brat był przecież znany jako osoba niepokazująca emocji, tymczasem właśnie jestem świadkiem jego koszmaru...chyba koszmaru...Zrobiło mi się przykro, poczułem się winny, bowiem nigdy nie pytałem Vince'a jak się czuję, nie pomyślałem nawet o tym, że Vince również może mieć jakieś problemy...przecież tyle już przeżył, więc tak naprawdę nie powinno mnie to zdziwić. Powstrzymując się całą siłą woli od drżenia rąk potrząsnąłem lekko ramionami Vince'a, jednak to nie pomogło, a miałem wrażenie, że starszy z każdą sekundą trzęsie się bardziej.
- Vince, Vince! - powiedziałem na tyle głośno, na ile pozwalały mi na to szpitalne warunki w dodatku w samym środku nocy - Wszystko jest dobrze, to tylko koszmar, obudź się, proszę - dodałem już nieco błagalnie, martwiąc się coraz bardziej. Po jakimś czasie napotkałem spojrzenie przestraszonych, niebieskich, oczu Vince'a, który przylgnął do mnie drżąc, a ja spojrzałem na niego zestresowany, sam nie wiedząc, czy stresowałem się bardziej faktem, że ktoś mnie dotykał, czy tym, że Vince był na tyle przerażony, iż przytulił się do mnie z własnej woli. Co musiało mu się śnić, że tak zareagował? Chociaż jego oczy już po kilku sekundach zastąpiła obojętność, widziałem jak rozpaczliwie próbuje opanować drżenie ciała. Vince przerwał uścisk, patrząc na mnie przepraszająco i odwrócił się w drugą stronę, w taki sposób, że nie byłem wstanie zobaczyć jego twarzy. Wpatrywałem się wciąż w mojego brata do momentu, w którym usłyszałem z jego strony cichutkie pochlipywanie. Miałem wrażenie, że moje serce rozkruszyło się na kawałeczki, nigdy, przenigdy nie słyszałem płaczu Vince'a, kwilił cichuteńko, niemalże nie byłem wstanie tego usłyszeć. Podniosłem się z wolna z łóżka, zrzucając z siebie kołdrę i przeniosłem się na jego drugą stronę, chcąc znowu spojrzeć na brata. Łóżko było na tyle duże, że mogłem to zrobić bez większego problemu. Ułożyłem się koło Vince'a, patrząc ponownie na jego, twarz, z której lał się teraz cały strumień łez.
- Przepraszam, nie powinieneś być świadkiem mojego płaczu - wyszeptał tylko drżącym głosem, a ja niemal instynktownie objąłem jego drżące ciało. Chciałem wiedzieć dlaczego cierpiał, dlaczego dręczył go ten koszmar, ale nie chciałem naciskać...Nie czułem już strachu, ponieważ czułem, że Vince jest rozdarty, nie był zupełnie wstanie mnie skrzywdzić...
CZYTASZ
Will Monet, gdy świat się sypię
Teen Fiction"Rodzina jest jak puzzle - kiedy brakuje jednego elementu, całe życie jest niekompletne." Idealna rodzina, której członkowie mają absolutnie wszystko - bogactwo, sławę, szacunek i firmę, będącą jedną z największych organizacji na świecie, ale gdyby...