Tatsuma, dziarskim krokiem wmaszerowawszy na mostek „Dzikiego Włóczęgi", ze zdumieniem zorientował się, że nigdzie w pobliżu nie ma Megan, za to wszędzie pełno jest Shuna, który biegał od konsolety do konsolety, przyglądając się kolorowym guzikom i zadając niezwykle cierpliwym członkom załogi tysiące pytań. Na stanowisku dowodzenia chwilowo urzędował zrezygnowany Ikki, starając się jednocześnie śledzić informacje wyświetlane na ekranie trzymanego w dłoniach datapada oraz poczynania swojego młodszego brata. Mężczyzna zbliżył się do nastolatka.
— Cześć, młody! — zawołał wesoło. — A gdzie Megan? Doszło tu do jakiegoś zamachu stanu? Jeśli nie, lepiej zabierz stąd Shuna, bo jak Megan go tu znajdzie, urządzi wam prawdziwe piekło!
A mnie jeszcze większe, dodał w myślach. Ikki skrzywił się.
— To kapitanka go tu wpuściła — odrzekł. — Shun tak długo błagał ją, żeby pokazała mu, jak steruje się niszczycielem, że wreszcie poległa.
Tatsuma zamrugał z niedowierzaniem. Megan wpuściła Shuna na mostek? Sama? Przecież to ona zakazała przyprowadzania tam jakichkolwiek dzieci! Nawet Shun, którego cudem tolerowała, do tej pory nie dostawał w tym względzie taryfy ulgowej. Miał uwierzyć, że teraz naprawdę sama, z własnej woli, pozwoliła mu bawić się na mostku? Czy to jakiś żart, czy nagle obudził się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości? Tatsuma w zakłopotaniu podrapał się po głowie.
— Nic z tego nie rozumiem — mruknął — ale niech będzie... A gdzie ona w ogóle jest? — spytał.
Ikki spojrzał na niego spode łba.
— Przecież to twoja kobieta — burknął. — Mnie się pytasz, gdzie jest?
Tatsuma zaśmiał się nerwowo. Ikki miał w sobie coś takiego, że... Cóż, czasem odnosiło się przerażające wrażenie, że otacza go niemal ognista aura.
— Ten fakt lepiej niech zostanie między nami, bo jak Megan się o tym dowie, to się wścieknie... — powiedział, klepiąc chłopaka po ramieniu.
Ikki przewrócił oczami.
— Nie wyglądała za dobrze — burknął. — Była jakaś taka... Blada...
— Wróciła do swojej kwatery?
Ikki sapnął z irytacją.
— A czy ja wyglądam na jej niańkę?!
Tatsuma cofnął się o krok, unosząc ramiona w obronnym geście. Ikki, jak każdy nastolatek, zwykle bywał ponury, nie znosił wszystkiego i wszystkich, ale dziś po prostu przechodził samego siebie. Co tego chłopaka ugryzło, na Moc?
— Przepraszam... — odparł. — Przeszkodziłem ci w czymś?
Ikki ze złością odłożył datapad. Spojrzał na Tatsumę, a jego ciemne oczy ciskały błyskawice.
— Przychodzisz tu i gęba ci się nie zamyka, a ja próbuję jakoś ogarnąć całego tego molocha za kapitankę! Wiesz, ile jest z tym roboty, kapitanie? — sarknął. — Ty bawisz się w dobrego zbawcę galaktyki, od czasu do czasu machniesz blasterem, a to ona potem przez całe godziny ślęczy nad datapadem, załatwiając zaopatrzenie, wszystkie naprawy i jeszcze szukając żyjących członków rodzin osób, które mamy na pokładzie, a potem opracowując trasy, żebyśmy nie wpadli na Najwyższy Porządek!
Tatsuma spuścił wzrok. Dlaczego to on poczuł się nagle jak nastolatek, pouczany przez dorosłego? Wiedział, że Megan zajmuje się większością rzeczy na „Dzikim Włóczędze", ale jeśli było ich zbyt dużo, jak dla niej, jeśli czuła się przemęczona, dlaczego nigdy nie poprosiła go o pomoc? Skąd miał wiedzieć, że coś jest nie tak, skoro nigdy o niczym mu nie mówiła?
CZYTASZ
Star Wars - Dziki Włóczęga
FanficTatsuma, posiadający zdecydowanie więcej kredytów niż rozumu, może pozwolić sobie na podarowanie byłej dziewczynie gwiezdnego niszczyciela. A ona nadal tego nie docenia! Dlaczego?! Przemierzając odległą galaktykę (razem z tą niewdzięcznicą!), wspóln...