Rozdział V

37 9 4
                                    

Kiedy Shaka się spił, zachowywał się jeszcze gorzej niż Tatsuma. Megan nawet nie byłaby w stanie zliczyć ile razy groził jej pozbawieniem głowy, choć właściwie nie miała pojęcia, co takiego mu zrobiła. Mu przepraszał ją i błagał, żeby nie brała sobie do serca słów jego partnera, bo on wcale tak nie myśli i tak naprawdę nigdy nie zrobiłby jej krzywdy, ale kobieta nie była już tego taka pewna, jak wcześniej. Zaczęła się zastanawiać, czy na pewno dobrym pomysłem było pozwolić im zostać na pokładzie „Dzikiego Włóczęgi", ale wydawało jej się, że jednak dadzą radę jakoś się dogadać. Dlatego groźby pod jej adresem Shaka zdecydowanie mógłby sobie darować. Zwłaszcza, że pomogła go przetransportować z maszynowni do łóżka. Odczuła jako taką ulgę dopiero gdy Mu zabrał swojemu Jedi miecz świetlny. Dzięki temu mogła przynajmniej mieć pewność, że Shaka nie zacznie biegać po pijaku od kwatery do kwatery i mordować Mocy ducha winnych członków jej załogi. Gdy ten kryzys został już zażegnany, kobieta postanowiła wrócić do siebie. Sądziła, że Katsura będzie już spał, ale kiedy przekroczyła próg swej kwatery, okazało się, że był pełen energii i bawił się z Shunem. Ikki czytał coś, rozłożony na jej koi, od czasu do czasu zerkając na obu chłopców. Megan westchnęła ciężko. No tak, Katsura zdrzemnął się w ciągu dnia, więc teraz nie będzie chciał iść spać... Przez moment przyglądała się jego zabawie z Shunem, wypatrując jakichś podejrzanych czy groźnych zachowań ze strony malca, ale niczego takiego nie zauważyła. Zura nie pałał rządzą mordu, zachowywał się zupełnie normalnie, a gdy Shun zabrał mu jego pluszową banthę i uniósł wysoko w górę, żeby Zura nie mógł jej dosięgnąć, chłopiec nie zrobił nic strasznego, tylko klapnął na podłogę i rozpłakał się. Łkał rozdzierająco, dopóki Shun nie zwrócił mu zabawki. Wtedy płacz ustał jak ręką odjął. Megan znów naszły wyrzuty sumienia, że choć przez chwilę podejrzewała go o zniszczenie Nan. Przecież Katsura nikomu nie zrobiłby krzywdy. Nawet droidowi. Ale jeśli to nie on, to kto zniszczył biedną Nan? Od techników Megan dowiedziała się, że może minąć trochę czasu, zanim zdołają się przekopać przez wszystkie podzespoły i obwody Nan, który nie uległy zniszczeniu, więc przez co najmniej kilka dni sprawa nie zostanie rozwiązana. Megan nie znosiła takich sytuacji. Nigdy nie grzeszyła cierpliwością i gdy pojawiał się jakikolwiek problem, szukała natychmiastowego rozwiązania, na już, w tej sekundzie, ale czasami nie mogła zrobić nic. Tylko czekać...

Zura jeszcze przez chwilę bawił się z Shunem, ale ponieważ starszy z chłopców zrobił się senny, Ikki zarządził koniec zabawy i postanowił zabrać brata do ich kwatery. Wychodząc, Shun przytulił się do Megan, obejmując ją ramionami w pasie. Widząc to, Katsura natychmiast przylgnął do jej nogi, bo wyżej jeszcze nie sięgał. Przez moment kobieta nie miała pojęcia, co zrobić. Popatrzyła bezradnie na Ikkiego, ale on tylko wyszczerzył się do niej bezczelnie i wzruszył ramionami.

— Nie chciałabyś synka numer dwa? — zaproponował. — Odstąpię ci Shuna!

Megan rzuciła mu groźne spojrzenie spod zmarszczonych brwi.

— Ikki, teraz to ty sobie grabisz...

Shun drgnął, gdy dotarły do niego słowa starszego brata. Puścił Megan i podbiegł do Ikkiego, przytulając się do niego mocno.

— Jak to odstąpisz? — jęknął płaczliwie. — Ikki! Nie zostawiaj mnie!

Starszy chłopak z trudem wyplątał się z jego uścisku.

— Znowu zachowujesz się jak baba! — burknął. — Przestań beczeć!

Megan przewróciła oczami.

— Shun, nie martw się. Ikki tylko tak gada, bo ma paskudny charakter — powiedziała. — Ale bardzo cię kocha, i nikomu cię nie odda.

Star Wars - Dziki WłóczęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz