Rozdział VI

77 10 2
                                    

Tatsuma słyszał szloch Megan, ale ponieważ powiedziała, że zamierza wziąć kąpiel, nie ośmielił się jej przeszkadzać. Za tydzień mieli opuścić Ajiro. Może to przez emocje związane z wyjazdem? W końcu, Megan zostawi za sobą całe swe dotychczasowe życie. Mieli lecieć na Csillę, a stamtąd złapać jakiś transport na Naboo. Tatsuma zastanawiał się wprawdzie, czy nie zabrać Megan na Honjo, ale po tym, co zrobił, raczej nie miał tam po co wracać. Ojciec z pewnością nie będzie chciał go widzieć i nikt nie przywita go tam z otwartymi ramionami. Zwłaszcza, jeśli zjawi się w stolicy w towarzystwie kobiety. W dodatku, pochodzącej z innej planety. Może zresztą nikogo by to nie zdziwiło, już nieraz słyszał, że przynosi wstyd swemu nazwisku, ale po co miał narażać Megan na nieprzyjemności? Nawet, gdyby okazało się inaczej i nie wypędzono by go od razu, gdy tylko postawi stopy na Honjo, nie chciał, żeby Megan zdegradowano tam do roli służącej, albo, co gorsza, odebrano mu ją i oddano do domu uciech. Lubił Megan taką, jaką była, silną i niezależną. A Honjo prędzej czy później by ją złamało. Dlatego właśnie wybrał Csillę, ale może dziewczyna się rozmyśliła? Może stwierdziła, że jednak wcale nie chce opuszczać Ajiro? Była to jej rodzinna planeta, Tatsuma sam wiedział najlepiej, że nieważne, jak źle mogłoby na niej być, trzeba wykazać się ogromną siłą i odwagą, aby ją opuścić i udać się w nieznane. Poza tym, w galaktyce rzadko spotykało się kogokolwiek życzliwego. On przecież dostał za swoje. Megan wolałby tego raczej oszczędzić... Jeśli więc koniec końców zdecydowała się pozostać na Ajiro, to może... Może pozwoliłaby, aby i on pozostał z nią nieco dłużej...?

Kiedy Megan nieco się już uspokoiła i prędko uciekła do sypialni, aby Tatsuma nie zauważył śladów łez na jej policzkach, mężczyzna delikatnie zapukał do drzwi. Niepokoił się o nią.

— Megan, klejnociku... Wszystko w porządku? — spytał z troską.

Ku jego zdumieniu drzwi rozsunęły się z cichym sykiem.

— Już późno... — powiedziała cicho Megan. — Pomyślałam, że się położę...

Tatsuma na moment zagapił się na jej nieduże, ale za to krągłe i jędrne piersi, które nieco prześwitywały przez cieniutki materiał białej koszulki, w której zwykła sypiać. Z trudem przełknął ślinę. Ile by dał, aby móc ich dotknąć...

— Mogę położyć się z tobą? — wymamrotał. Megan znów spojrzała na niego nieco spłoszonym wzrokiem i do Tatsumy dotarło, że po raz kolejny najpierw gada, a dopiero potem myśli. — Razem będzie nam cieplej, bo dziś trochę zimno, nie? — Starał się dość nieudolnie tłumaczyć. — No i, ta kanapa jest trochę niewygodna... Miło byłoby raz na jakiś czas móc się wyprostować...

Roześmiał się, choć wcale nie było mu do śmiechu, ale to najwyraźniej sprawiło, że kąciki ust Megan uniosły się delikatnie ku górze. Odsunęła się od drzwi, aby wpuścić go do środka.

— Jesteś niepoprawny, wiesz? — rzuciła. — A w dodatku, szczerzysz się jak mynock!

Po krótkiej chwili zdumienia serce Tatsumy wypełniła tak ogromna radość, że mężczyzna miał wrażenie, że za chwilę eksploduje. Megan wsunęła się do łóżka i odrzuciła na bok pled, aby zrobić mu miejsce. Tatsuma w ekspresowym tempie zrzucił z siebie ubranie i położył się obok niej. Starał się jej nie dotykać, ale Megan nagle zaśmiała się z cicha, niepewnie kładąc dłoń na jego piersi.

— Miałeś rację — szepnęła. — Trochę dziś chłodno...

Tatsuma wcale nie odczuwał chłodu. Wręcz przeciwnie! Jej dotyk dosłownie palił jego skórę. Przełknął ślinę, delikatnie, samymi czubkami palców muskając jej policzek. Błękitne oczy Megan lśniły w ciemności. Wyciągnął ramiona, obejmując ją z czułością i pochylił ku niej twarz. Dziewczyna nie zaprotestowała. Ich nogi przeplotły się. Tatsuma czuł, jak mocno bije jej serce. Całe jej ciało drżało... Zbliżył usta do jej ust. Na wargach czuł ciepły oddech dziewczyny. Desperacko pragnął ją pocałować... W ostatniej chwili jednak powstrzymał się.

— Klejnociku... — szepnął.

Megan otoczyła jego szyję ramionami i nieco nieporadnie musnęła wargami jego usta, zupełnie jakby robiła to po raz pierwszy w życiu. Tatsuma uśmiechnął się. Jej gest potraktował jako zaproszenie. Wpił się ustami w jej wargi, całując ją pożądliwie. Megan jęknęła cicho, ledwo będąc w stanie złapać oddech. Dłoń Tatsumy przesunęła się po jej udzie, wsunęła pod cienki materiał koszulki i powędrowała dalej, w stronę jej piersi. Jego dłoń, o długich, smukłych palcach, była miękka i ciepła, a dotyk delikatny i pełen czułości. Kiedy zaczął pieścić jej pierś, Megan gwałtownie wciągnęła powietrze. Rozkosznie przymykała oczy, poddając się wszystkim jego zabiegom i pieszczotom. Tatsuma uśmiechnął się, powoli zsuwając z jej ramion ramiączka koszulki. Pragnął dać jej rozkosz, jakiej nie zaznała jeszcze nigdy wcześniej. Zsunął dłoń między jej uda, ale wtedy Megan gwałtownie drgnęła i chwyciła go za nadgarstek.

— Tatsuma... — wykrztusiła. — Nie... Dziś po prostu... Bądź ze mną, dobrze?

Mężczyzna zamrugał, nieco zdumiony jej reakcją, ale nie naciskał. Objął ją i przytulił z całych sił, chowając twarz w jej włosach.

— Dobrze, klejnociku — szepnął, całując czubek jej głowy. — Nic się nie bój. Będę tutaj, z tobą...

Tatsuma wyczuł, że Megan uśmiechnęła się. Schowała twarz na jego piersi i w końcu usnęła, utulona w kołysce jego ramion. Od tamtej pory każdą kolejną noc spędzała w jego ramionach, a podczas ich ostatniej wspólnej nocy na Ajiro oddała mu się całkowicie. Każdy jego dotyk, czy to dłoni, czy ust, rozpalał jej zmysły. Był jej pierwszym mężczyzną, ale tego... Cóż. Nie musiała mu mówić.

Star Wars - Dziki WłóczęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz