Tatsuma wariował z dzikiej, szalonej rozpaczy, która ogarnęła go, gdy płyty grodzi zatrzasnęły się, oddzielając go od mostka i od Megan. Walił w nie pięściami, wrzeszcząc i szlochając, ale nie chciały się rozsunąć. Panel sterowania nie działał.
— Megan! — wołał.
— Uspokój się! — warknął Shaka, chwytając go za poły płaszcza i potrząsając nim mocno. — Musimy iść!
Tatsuma odepchnął go z wściekłością.
— Zamknij się! — syknął. — Zostawiłeś ją tam!
Shaka, niewiele myśląc, trzasnął go pięścią w twarz. Sakamoto cofnął się o krok.
— Powiedziałem, że po nią wrócę!
Tatsuma rękawem płaszcza starł krew z pękniętej wargi. Zaśmiał się gorzko. W jego oczach błyszczały łzy.
— Masz mnie za idiotę?! — warknął głucho. — Pratt ją zabije! Wrócisz po trupa!
— Tatsuma, myśl też o maluszku... — poprosił cicho Mu. Katsura był tak przerażony, że potrafił jedynie tulić się do niego, płakać cichutko i chować twarzyczkę na jego ramieniu. Tatsuma posłał mu mordercze spojrzenie.
— Albo uciekniemy stąd we troje, ja, Megan i Katsura, albo wszyscy tutaj zginiemy! — oświadczył lodowato.
Mu gwałtownie wciągnął powietrze. Na widok miny Tatsumy cofnął się o kilka kroków, opiekuńczo otaczając chłopca ramieniem. Przez chwilę był przekonany, że Sakamoto byłby w stanie zastrzelić na miejscu Katsurę, a potem samego siebie...
— Oszalałeś?! — syknął Shaka. — Zura to jeszcze tylko dziecko!
— A jakie niby czeka go życie beze mnie i bez Megan?! Kto da mu dom?! Jeśli nas nie będzie, lepiej, żeby i on umarł, w naszych ramionach, niż żeby Porządek przeprowadzał na nim jakieś eksperymenty, na siłę wcielał go do armii, albo, żeby zginął z rąk jakichś fanatyków!
Shaka cały aż poczerwieniał na twarzy. Ponownie trzasnął Tatsumę pięścią w twarz, jakby w ten sposób pragnął go otrzeźwić. Sakamoto znów się cofnął, przykładając dłoń do powoli puchnącego policzka. Jego brwi zmarszczyły się. W akcie ostatecznej desperacji chwycił blaster, kierując jego lufę w stronę Katsury. Chłopiec mocniej wtulił się w Mu.
— Mama! — załkał.
Shaka pobladł. Wraz z Ikkim rzucili się, aby obezwładnić Tatsumę. Mężczyzna pociągnął za spust, broń wystrzeliła, ale na szczęście nie uczyniła nikomu żadnej krzywdy. Wystrzelony pocisk trafił w sufit korytarza. Shaka wyrwał blaster z dłoni Tatsumy i przeciął go na pół klingą swego miecza świetlnego. Nie było to być może najszczęśliwsze rozwiązanie, biorąc pod uwagę, że nie wiedzieli ilu ludzi Pratta jeszcze spotkają, zanim uda im się odnaleźć młodszego brata Ikkiego, ale nie zamierzał ryzykować, że Tatsumie znów odbije i spróbuje skrzywdzić Katsurę, albo samego siebie. Sakamoto, nagle bezbronny i osamotniony w swym szaleństwie, osunął się na pokład, łkając rozdzierająco. Wrzeszczał dziko, ile sił w płucach, głosem drżącym i zachrypniętym. Jego dusza właśnie rozpadła się na kawałki. Opłakiwał szczęśliwe chwile, które spędził u boku Megan oraz te, które miał nadzieję, nadejdą. Jednak z chwilą, gdy go z nią rozdzielono, te wszystkie przeczuwane chwile szczęścia zostały stracone, zanim jeszcze zdążyły się spełnić... Shaka rozumiał jego ból oraz rozpacz, ale Megan nadal żyła. Czuł to. Nie czas ją opłakiwać. Póki żyła, wciąż mogli ją ocalić. Najpierw jednak musieli odszukać Shuna, a potem wymyślić jakiś plan, JAK odbić Megan. Przecież obiecał jej, że po nią wróci. A on zawsze dotrzymywał obietnic. Chwycił Tatsumę za ramię i potrząsnął nim mocno.
CZYTASZ
Star Wars - Dziki Włóczęga
FanfictionTatsuma, posiadający zdecydowanie więcej kredytów niż rozumu, może pozwolić sobie na podarowanie byłej dziewczynie gwiezdnego niszczyciela. A ona nadal tego nie docenia! Dlaczego?! Przemierzając odległą galaktykę (razem z tą niewdzięcznicą!), wspóln...