Tatsuma zbudził się zdecydowanie zbyt szybko i zbyt gwałtownie. Uniósł się do pozycji siedzącej i pożałował tego niemal w tej samej chwili. Jego czaszkę przeszył ogromny ból. Tak wielki i łupiący, że przez moment miał nieprzyjemne wrażenie, że w jego głowie siedzą dwa złośliwe stworki, walące w jego mózg tępymi młotami. Co więcej, chyba cała lewa strona jego twarzy została nagle sparaliżowana. Kiedy spróbował unieść lewą powiekę, ledwo był w stanie cokolwiek zobaczyć. Zresztą, może to i lepiej? Drugie oko miał w miarę sprawne i wcale nie był pewien, czy podoba mu się to, co widzi. Znajdował się w miejscu, którego zupełnie nie znał. W pierwszej chwili nie pamiętał w ogóle, jak się tam znalazł. Mocno zdezorientowany, rozejrzał się wokół siebie. Ten pokój... Bo chyba był to pokój, prawda?, przypominał raczej ciasny składzik. Zorientował się, że siedział, a po bolącym, sztywnym karku sądząc także spał, na krótkiej, niewygodnej kanapie, która była tak stara, że nawet nie dopasowywała się kształtem do pozycji jego ciała. Rzucił mu się w oczy jakiś odtwarzacz holo starego typu, a także duraplastowe skrzynie, które pełniły funkcję innych mebli, w tym stolika oraz siedzisk. Na jednej z nich, szczotkując włosy, siedziała dziewczyna. Kiedy wzrok Tatsumy spoczął na niej, powoli zaczęły wracać do niego wydarzenia poprzedniego dnia. A może nocy? Zresztą, czy to ważne? Wypił trochę za dużo, oberwał od miejscowych, a młoda kobieta, która powoli przesuwała szczotką po pasmach długich, brązowych włosów, była tą samą, która ocaliła mu życie. Tatsumę na moment ogarnęła panika. Jakie nosiła imię? Do jego nieco jeszcze zaćmionego umysłu dotarło, że przecież chyba mu je wyjawiła... Kobieta nagle drgnęła, najwyraźniej wyczuwając, że Tatsuma się jej przygląda. Odwróciła się ku niemu, a jej urocza, owalna twarzyczka oblała się rumieńcem.
— Obudziłeś się już? — spytała.
Zamrugała błękitnymi oczami, najwyraźniej oczekując jakiejś odpowiedzi z jego strony. Tatsuma z trudem przełknął ślinę. Ależ ona była śliczna! Teraz, w świetle dnia, widział to niezwykle wyraźnie, nawet pomimo zapuchniętego i bolącego oka. Wyglądała bardzo młodo, z pewnością była co najmniej kilka lat młodsza od niego. I... Była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkał. Z tego, co powoli zaczynał sobie przypominać, wynikała, że ulitowała się nad nim i zabrała go do siebie. A więc tak wyglądało jej mieszkanie? Zdecydowanie niesprawiedliwe było to, że taka śliczna dziewczyna musiała mieszkać w tak obskurnej, ciasnej norze... Nie miała nikogo, kto by o nią zadbał? Biedactwo... Ciekawe, czym się zajmowała. Sądząc po wyglądzie jej mieszkania, prowadziła pewnie dość nędzne życie. Jeśli naprawdę była samotna, może nie byłoby jej przykro zostawić dotychczasowe życie za sobą? Mógłby zabrać ją ze sobą na Honjo, i... Mężczyzna skrzywił się boleśnie. Honjo... Przez to, co uczynił, nie miał tam już czego szukać. Przecież właśnie dlatego znalazł się na Ajiro. Dziewczyna musiała jednak mylnie zinterpretować jego niewyraźną minę. Podniosła się, odkładając na bok szczotkę. Tatsuma zauważył, ze miała na sobie uniform pracownicy portu kosmicznego.
— Poszukam czegoś przeciwbólowego — powiedziała. Zerknęła na niego przez ramię i skrzywiła się. — Rany, twoja twarz wygląda naprawdę okropnie...
Tatsuma uśmiechnął się szeroko, pomimo tego, że cała lewa strona jego twarzy była opuchnięta i obolała.
— Za to twoja jest śliczna, klejnociku...
Dziewczyna parsknęła cicho. Odwróciła się ku niemu, unosząc ku górze lewą brew.
— Nie pamiętasz, jak mam na imię, prawda?
Tatsuma zaśmiał się nerwowo. Potarł kark dłonią.
— Nie... — zaczął, starając się jakoś wybrnąć z tej sytuacji. — Po prostu... Klejnociku bardziej do ciebie pasuje! — stwierdził w końcu, uśmiechając się szeroko.
Bezczelny..., pomyślała kobieta.
— Megan — powiedziała cicho, machnąwszy ręką na jego nieudolne tłumaczenia. — Jestem Megan.
Po tych słowach zniknęła za drzwiami do jakiegoś niewielkiego pomieszczenia, a kiedy wróciła, trzymała w dłoni paczuszkę z medpakietem. Usiadła na duraplastowej skrzynce, zakładając nogę na nogę i rozerwała pakiet. Przez chwilę czegoś w nim szukała. W końcu wydobyła ze środka strzykawkę ze środkiem przeciwbólowym.
— Ostatnia — powiedziała, podając ją Tatsumie. — Przepraszam, nie mam więcej...
Mężczyzna zawahał się. Nie dość, że uratowała mu życie, to jeszcze dzieliła się z nim tym, co ma, choć przecież posiada tak niewiele... A co więcej, przecież praktycznie w ogóle go nie zna! W jego oczach zakręciły się łzy wzruszenia.
— Dziękuję, klejnociku! — wykrzyknął, chwytając ją w ramiona i tuląc do siebie z całych sił. Oczy dziewczyny rozszerzyły się. Tatsuma czuł, jak mocno bije jej serce. Niezgrabnie wyplątała się z jego ramion. Kiedy poprawiała włosy i wygładzała ubranie, Tatsuma zauważył, że trzęsły jej się ręce.
— Ja... — zająknęła się. — Muszę za chwilę iść do pracy...
Mężczyzna niemal automatycznie skinął głową. Wstrzyknął sobie w ramię środek przeciwbólowy, który mu podała, i niemal od razu poczuł ogromną ulgę.
— Dobrze — rzucił.
Megan zamrugała, wpatrując się w niego intensywnie. Z trudem przełknęła ślinę. Dobrze? Co to znaczy... Dobrze?
— Ty... — zaczęła. — Zamierzasz tutaj zostać? W moim mieszkaniu? Sam?
Tatsuma spojrzał na nią ze szczerym przerażeniem w oczach. Co też przyszło mu do głowy?! Oczywiście, to było jej mieszkanie! Nie miał prawa się tak zachowywać! Już wystarczająco jej się narzucał! Nie mógł tam zostać! Roześmiał się głośno, starając się ukryć swe zmieszanie i zawstydzenie.
— Nie, nie, klejnociku! — zawołał. — Skąd! Już mnie tu nie ma! Przecież już wystarczająco dla mnie zrobiłaś!
Wstał i zaczął niepewnie rozglądać się za jakimś wyjściem, żeby już dłużej nie zawracać jej głowy i nie kłopotać jej swą obecnością, ale wtedy kobieta powoli wypuściła powietrze z płuc i splotła ramiona na piersi.
— A masz w ogóle dokąd iść? — spytała.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
— Coś się znajdzie — odparł prędko.
— Albo ciebie znajdą — burknęła. — W rowie, zatłuczonego...
Tatsuma otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale widząc to, Megan prędko odwróciła się plecami do niego, tak, aby nie mógł zobaczyć jej twarzy – pełnej zawstydzenia i czerwonej niczym dojrzała zoochjagoda.
— Jeśli chcesz, może tutaj zostać — powiedziała szybko, udając, że niedbale związuje włosy w kucyk. W rzeczywistości jednak nasłuchiwała, czy Tatsuma ruszy do wyjścia, czy może nie. Gdy przez chwilę nie poruszył się, nie usłyszała bowiem jego kroków, uśmiechnęła się leciutko. — Wracając kupię coś do jedzenia! — rzuciła.
Tatsuma z powrotem opadł na kanapę, uśmiechając się szeroko. Właściwie to... To miejsce zaczynało mu się coraz bardziej podobać i miło byłoby zostać tam na dłużej...
— To na razie! — zawołała jeszcze Megan, nawet się nie odwracając i prędko wybiegła z mieszkania, zanim Tatsuma miał okazję, aby cokolwiek odpowiedzieć. Może obawiała się, że zmieniłby zdanie i postanowił jednak urządzić sobie wycieczkę krajoznawczą po Ajiro? Mężczyzna natomiast jeszcze przez długą chwilę z szerokim, rozanielonym uśmiechem na ustach wpatrywał się w drzwi, które z cichym sykiem zasunęły się za plecami jego wybawczyni. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że to sama Moc musiała maczać swe macki w ich spotkaniu.
CZYTASZ
Star Wars - Dziki Włóczęga
FanfictionTatsuma, posiadający zdecydowanie więcej kredytów niż rozumu, może pozwolić sobie na podarowanie byłej dziewczynie gwiezdnego niszczyciela. A ona nadal tego nie docenia! Dlaczego?! Przemierzając odległą galaktykę (razem z tą niewdzięcznicą!), wspóln...