Przez cały czas trwania podróży na Cefi, Tatsuma nie ruszył się nawet na krok spod kwatery, w której znajdowała się Megan. Warował pod drzwiami, wpatrując się w nie intensywnie i nawet nie wyobrażając sobie, że w tamtej chwili mógłby znaleźć się w jakimkolwiek innym miejscu. Bał się o Megan, ale po tym, jak Keerin wyrzuciła go za drzwi, nie miał odwagi ponownie spróbować tam wejść. Obawiał się najgorszego. Przerażeniem napawała go myśl, że mógłby wejść do pomieszczenia i zastać w środku pozbawione życia ciało Megan. Jej powłoka wciąż by tam była, ale ona – nie. Odeszłaby, zostawiwszy go zupełnie samego w przerażającej i zimnej pustce kosmosu. Wmówił więc sobie, że, chociaż jedynym, czego przez cały czas pragnął, było ujrzenie jej, to jeśli tego nie zrobi, jeśli nie wejdzie do środka, jeśli tylko wytrzyma – to Megan ocaleje. Wciąż jeszcze bolała go szczęka po tym, jak kobieta przywaliła mu, że wepchnąć go do kapsuły ratunkowej. Ledwo żyła, ale zdołała zebrać w sobie dość sił, aby go ocalić, choć przecież to on powinien był chronić ją! Ale okazał się tchórzem, zwykłym tchórzem. Gdyby nie Shaka, pewnie oboje już by nie żyli. Nawet Katsura chyba nie chciał go już znać. Wyrywał się z jego ramion i płakał straszliwie, wołając do mamy, aż w końcu, najwyraźniej zmęczony łkaniem, zasnął, opierając główkę na jego ramieniu. Shaka towarzyszył im przez cały czas, a potem dołączył do nich także Ikki. Chłopak chyba próbował oderwać Tatsumą od myśli o Megan, bo nieprzerwanie gadał o tym, czego jemu i Karze udało się dowiedzieć. Na szczęście nie byli jedynymi rozbitkami, którym udało się uciec z pokładu „Dzikiego Włóczęgi". Gdy Megan wydała rozkaz ewakuacji, każdy ratował się jak mógł. Chociaż sporo kapsuł i mniejszych statków zostało zestrzelonych z rozkazu Pratta, większości na szczęście udało się uciec i kierowały się w stronę najbliższych planet, aby tam szukać schronienia. Shaka podzielił się z Ikkim informacją o śmierci Oryou oraz Pratta. Zgon tego ostatniego oraz fakt, że Oryou odpaliła ładunki, które zostały rozmieszczone na pokładzie „Dzikiego Włóczęgi", sprawiły, że w szeregach łowców niewolników wybuchła panika i zażarta walka o władzę. Każdy pragnął ugrać jak najwięcej i w konsekwencji dawni towarzysze zaczęli mordować siebie nawzajem. Po śmierci Pratta jego organizacja rozpadła się sama, bez niczyjej pomocy, ale nie było żadnych wątpliwości, że na jego miejsce przyjdą kolejni... W końcu, handel żywym towarem nigdy nie przestanie się opłacać... Ale Tatsumy już to nie obchodziło. Zbyt długo narażał Megan na niebezpieczeństwo. Od tej chwili zrobi wszystko, aby zapewnić jej oraz Katsurze spokojne, bezpieczne i beztroskie życie. Jego klejnocik zasługiwał na wszystko, co najlepsze...
Choć droga na Cefi dłużyła mu się niemiłosiernie, kiedy wyczuł, że statek zwalnia, zbliżając się do celu swej podróży, serce podeszło mu do gardła, a cała krew nagle odpłynęła z twarzy. Zaczął się gwałtownie trząść. Znów rozdzielą go z Megan! Chociaż zdawał sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie dla jej dobra, tak długa rozłąka była czymś, czego nie potrafił znieść. Kiedy wylądowali na planecie, wszystkich ich zabrano do centrum medycznego. Tatsuma towarzyszył Megan tak długo, jak tylko było to możliwe, zanim znów zabrano ją sam nie wiedział, gdzie. Usłyszał jeszcze jak jeden z droidów medycznych dziwił się, że Megan wciąż żyje, skoro straciła tak wiele krwi. Mężczyzna podejrzewał, że za to także mógł podziękować Shace. W końcu, Shaka był Jedi. A Jedi znali różne dziwne sztuczki. Nawet, jak powstrzymać śmierć... Rozdzielono go nawet z Katsurą, ale obiecano mu, że chłopiec wróci do niego, gdy tylko zostanie zbadany i gdy rany Tatsumy zostaną opatrzone. Mężczyzna pozostał więc sam, macany i badany przez zimne chwytaki droida medycznego, który wstrzyknął mu coś, nawet nie mówiąc, co to takiego, a potem zajął się opatrywaniem rany na jego ramieniu. Następnie nakazano mu wziąć kąpiel, przyniesiono mu czyste ubrania, a potem położono go do łóżka. Sakamoto usiłował uzyskać od droida medycznego jakiekolwiek informacje odnośnie Megan i reszty, i dowiedział się, że dzieciakom nie grozi żadne niebezpieczeństwo, aktualnie przebywają pod opieką wykwalifikowanego personelu w innej części centrum, Kara oraz Keerin są całe i zdrowe, a Shaka i Mu także zostali już opatrzeni i powoli wracali do siebie, ale o Megan droid nie pisnął nawet słowa. Kazał Tatsumie odpocząć i obiecał, że może następnego dnia będzie w stanie powiedzieć mu coś więcej. Wyjaśnił mężczyźnie, jak będzie mógł się z nim skontaktować, gdyby czegoś potrzebował, a następnie opuścił salę. Światło w pomieszczeniu przygasło. Tatsuma ciężko opadł na poduszki. Starł z policzków łzy, które płynęły mu spod powiek, a potem zakrył oczy przedramieniem. Nie potrafił zasnąć i właściwie nawet nie próbował. Z każdej strony słyszał wyłącznie piski sprzętu medycznego, a choć ciasno otulił się pledem, czuł wyłącznie przejmujący chłód. Przypomniał sobie, jak Oryou postrzeliła go na pokładzie „Dzikiego Włóczęgi", jak wtedy został zabrany do ambulatorium i słyszał niemal identyczne odgłosy... Ale wtedy nie był sam. Megan spędzała przy nim każdą chwilę i trzymała go za rękę, dopóki nie odzyskał przytomności. Miał wrażenie, jakby to wszystko wydarzyło się dopiero wczoraj, choć od tamtych wydarzeń dzieliły go przecież długie miesiące. Powziął gorące postanowienie, że się zmieni, już nigdy, przenigdy nie narazi Megan na żadne niebezpieczeństwo, będzie z całych sił starał się być mniejszym idiotą, nich tylko Moc mu jej nie odbiera... Jeszcze nie teraz... Potrzebował jej! Tak cholernie jej potrzebował! Bez niej jego życie nie miało przecież najmniejszego sensu! Zrobi dla niej wszystko! Wszystko, żeby Megan była szczęśliwa! Na moment ukrył twarz w obu dłoniach. Miał ochotę zerwać się z łóżka i przeszukać całe to przeklęte centrum medyczne wzdłuż i wszerz, byle tylko odnaleźć Megan, ale zaraz przemknęło mu przez myśl, że w ten sposób mógłby sobie, a co najważniejsze, jej, tylko bardziej zaszkodzić. Wolał nie ryzykować, że rozwścieczy jakiegoś droida medycznego i zostanie zdezintegrowany, albo przypięty do koi pasami. Nie, od tej pory zacznie zachowywać się rozsądnie, jak na prawdziwego mężczyznę przystało! Tak, Megan, pomyślał. Stanę się rozsądny i odpowiedzialny, żebyś mogła być ze mnie dumna. Tylko nie zostawiaj mnie, błagam. Musisz być przy mnie, bo inaczej... Na co to wszystko? Zamiast więc szaleć bez pomyślunku, spróbował się uspokoić. Wziął kilka głębszych oddechów i dokładnie tak, jak wcześniej, skupił wszystkie swe myśli na Megan. Skoro naprawdę był wrażliwy na Moc i raz udało mu się dzięki niej dotrzeć do Megan, może i tym razem mu się powiedzie? Pragnął poczuć przy sobie jej ciepłą obecność, choć przez chwilę... Zamknął oczy, cały czas koncentrując się na myślach o niej. Przez moment nie działo się zupełnie nic. Tatsuma miał wrażenie, jakby zapadł się w bezdenną pustkę. Otaczały go ciemność oraz cisza. Ale wiedział, był przekonany, że Megan gdzieś tam jest. Wzywał ją do siebie coraz rozpaczliwiej, aż w końcu poczuł przy sobie jej delikatną, ciepłą obecność. Czuł się tak, jakby Megan usiadła przy nim, delikatnie rozwichrzyła dłonią jego włosy, a potem, czubkami palców pogładziła go po policzku.
— Odpocznij, Tatsuma — usłyszał w myślach jej głos. — Niczym się nie przejmuj... Wszystko się ułoży...
Jej słowa sprawiły, że poczuł bolesne ukłucie w sercu. To, co powiedziała, wcale go nie pocieszyło. Wręcz przeciwnie. Brzmiała, jakby przyszła tylko po to, żeby się z nim pożegnać...
— Megan... Nie odchodź... — powiedział w ciemność.
Przez chwilę panowała całkowita cisza, ale mężczyzna wciąż czuł dotyk dłoni Megan na policzku.
— Śpij — powiedziała w końcu kobieta. — Musisz odpocząć...
Dotyk jej ciepłej, miękkiej dłoni przesunął się na jego oczy.
— Megan... — Tatsuma wyciągnął ramiona, jakby chciał ją objąć, ale jej obecność wymykała mu się coraz bardziej, aż w końcu znikła, na powrót zostawiając go zupełnie samego. Mężczyzna rozszlochał się. Nie potrafił przestać. Zmęczony własnym łkaniem musiał jednak w końcu zapaść w krótki sen, ponieważ następną rzeczą, jaką pamiętał, były jasne promienie słońca padające przez okno prosto na jego łóżko. Bolała go głowa i oczy, które były tak zapuchnięte, że ledwo cokolwiek widział, poza tym, czuł się tak, jakby ktoś nasypał mu pod powieki garści piachu. Po dłuższej chwili Tatsuma zorientował się, że nie jest w pomieszczeniu sam. Doszedł do wniosku, że zbudzić musiał go dźwięk rozsuwanych drzwi, bo na stoliku obok posłania ktoś postawił tacę ze śniadaniem, a w nogach koi siedziała Keerin. Mężczyzna lekko uniósł się i oparł na łokciach, ujrzawszy ją.
— Co z Megan? — spytał natychmiast. — Czy ona...?
Kolejne słowa nie chciały przejść mu przez gardło, więc przerwał gwałtownie. Kobieta uśmiechnęła się do niego łagodnie.
— Spokojnie, Megan żyje — odparła. — Właśnie skończyli ją operować. Niestety, jeszcze przez jakiś czas nie będziemy mogli się z nią zobaczyć. Była w krytycznym stanie, gdy tu dotarliśmy. Czeka ją jeszcze długa kuracja bactą. Ale możesz odwiedzić Mu. Jeszcze kilka dni z pewnością przeleży w łóżku. Możesz także zobaczyć się z chłopcami. Zura ciągle dopytuje o ciebie i Megan. Dobrze byłoby, gdybyś był przy nim, żeby nie poczuł się porzucony. Ale najpierw zjedz coś. Przyniosłam ci śniadanie.
— Nie jestem głodny... — wymamrotał niechętnie Tatsuma. Nie byłby w stanie niczego przełknąć. Choć słowa Keerin nieco go uspokoiły, dopóki nie będzie mógł zobaczyć się z Megan, nie przestanie się o nią martwić...
Kobieta przewróciła oczami.
— Jak dziecko — odparła. — Jedz — powtórzyła. — Musisz przecież nabrać sił. Chyba nie chcesz niepotrzebnie martwić Megan, gdy ona już dojdzie do siebie, prawda?
Sakamoto skrzywił się. Jeśli chodziło o jego klejnocik... Nie chciał jej martwić. Oczywiście, że nie! Dlatego też, choć miał wrażenie, że za chwilę zwymiotuje, chwycił jakąś słodko pachnącą bułeczkę oraz kawałek soczystego, żółtego owocu, leżący na tacy przyniesionej przez Keerin. Wepchnął je do ust jedno po drugim, nawet nie zwracając uwagi na smak. Dla Megan zrobiłby wszystko. Zjedzenie śniadania nie było więc aż tak ogromnym poświęceniem.
CZYTASZ
Star Wars - Dziki Włóczęga
FanfictionTatsuma, posiadający zdecydowanie więcej kredytów niż rozumu, może pozwolić sobie na podarowanie byłej dziewczynie gwiezdnego niszczyciela. A ona nadal tego nie docenia! Dlaczego?! Przemierzając odległą galaktykę (razem z tą niewdzięcznicą!), wspóln...