Część V - Wynaturzenie - Rozdział I

30 8 0
                                    

Megan nie była pewna, co Tatsuma kładł Zurze do głowy, ale chłopiec, usadowiony wygodnie na jego kolanach, piszczał z podekscytowania i co chwilę wybuchał radosnym śmiechem. Kąciki jej ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. Na więcej sobie nie pozwoliła. Ostatnimi czasy załoga „Dzikiego Włóczęgi" nie była zbyt zadowolona, gdy Katsura pojawiał się wraz z nią na mostku. Udawała więc, że jego obecność tam w żadnym razie jej nie interesuje, aby nie dawać im powodów do gadania, że zaniedbuje swoje obowiązki jako kapitan gwiezdnego niszczyciela. Wystarczyło, że na „Dzikim Włóczędze" od pewnego czasu zaczęły krążyć dziwne plotki odnośnie Katsury, które starała się zdusić w zarodku, ale ludzie i tak gadali. Megan usłyszała, że z chłopcem jest coś nie tak, mówiono, że jest dziwny, nienormalny, a nawet, że jest demonem, który ją opętał. W jego obecności roboty oraz urządzenia miały odmawiać posłuszeństwa i psuć się, kilka razy obiło jej się nawet o uszy, że to Katsura zniszczył Nan (choć na początku sama miała takie podejrzenia, nie dzieliła się nimi z nikim oprócz Mu oraz Tatsumy, a szczerze wątpiła, aby to oni zaczęli rozpowiadać takie rzeczy o chłopcu) a także był odpowiedzialny za „zamachy" na jej życie. To ostatnie było już zupełnie niedorzeczne. Jak niby dwulatek miał podłożyć ładunki wybuchowe na pokładzie promu? Tego, kto wymyślał te bzdury naprawdę ponosiła fantazja. Najgorsze jednak było to, że gdy ludzie już raz podchwycili jakiś temat, wałkowali go ciągle i bez przerwy. Gdyby odesłała gdzieś Katsurę, plotki wreszcie by się skończyły, ale ponieważ chłopiec widywany był codziennie, wciąż pojawiały się nowe, a Megan tkwiła w martwym punkcie, nie mając pojęcia, co robić. Wszystkich, którzy wygadywali bzdury o Katsurze najchętniej wyrzuciłaby z pokładu „Dzikiego Włóczęgi", ale to w oczach innych z pewnością wyglądałoby niczym przyznanie się do winy. Ci, którzy nieprzychylnie wyrażali się o malcu, zostali oddaleni, a to znaczy, że mieli rację. Plotki znów zaczęłyby się mnożyć i bez ustanku tkwiłaby w tym błędnym kole. Tego, że Zura był zaledwie dzieckiem, które nie mogło się w żaden sposób obronić, nikt nie brał pod uwagę. Zaczęto go przedstawiać niemal jak potwora w skórze dziecka i Megan bała się, że nie skończy się wyłącznie na gadaniu. Jeśli sytuacja eskaluje, co było całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę napiętą atmosferę, która od pewnego czasu panowała na statku, czy zdoła ochronić Zurę? Co prawda pilnowała, aby znajdował się wciąż pod opieką jej lub Tatsumy, ewentualnie pod okiem Mu i Shaki, ale czym mogła kierować się osoba, która wymyślała tak wierutne kłamstwa na jego temat? I kto to mógł być? Ciężko było jej podejrzewać o podobne rzeczy któregokolwiek z członków załogi. Nawet Hivę, który choć czasem mocno dawał się jej we znaki, to jednak zawsze miał na względzie dobro dzieciaków, którymi się opiekował. Nabrała jedynie jakiejś dziwacznej niechęci do Oryou, ale podejrzewała, że to przez wzgląd na Tatsumę. Była o niego po prostu zazdrosna, dlatego nie lubiła, kiedy Oryou, młodsza i ładniejsza, kręciła się w pobliżu, choć dziewczyna starała się zawsze być ze wszech miar pomocną i nawet proponowała, że wyręczy Megan w opiece nad Zurą chociaż przez godzinę czy dwie dziennie. Kobieta jednak zawsze grzecznie odmawiała, pamiętając, jak zareagował Katsura, kiedy Oryou chciała wziąć go na ręce. Przy innych osobach aż tak gwałtownie nie protestował.

Megan zmarszczyła brwi, gdy nagle naszła ją nieprzyjemna myśl. Czy to przypadkiem nie Oryou rozpowiadała te wszystkie wstrętne rzeczy o Zurze? Może liczyła na to, że w ten sposób poróżni Megan z Tatsumą i w konsekwencji uda jej się uwieść mężczyznę? Nie, to niedorzeczne. Gdyby chodziło o faceta, Oryou raczej skupiłaby się na tym, żeby zniszczyć reputację Megan, a nie niewinnego dziecka. Z drugiej strony jednak... Katsura ewidentnie nie lubił tej dziewczyny. Może wyczuwał coś poprzez Moc i dobrze zrobiłaby, ufając jego instynktom? Zerknęła ukradkiem na niego i Tatsumę. Gdy chłopiec tak beztrosko i radośnie paplał o czymś do Tatsumy, wcale nie sprawiał wrażenia obdarzonego szczególnymi mocami. Był po prostu zwykłym dzieckiem, jak każde inne... Kolejny wybuch radosnego śmiechu malca sprawił, że kobieta zdumiała się nieco. Co im tak wesoło?, pomyślała. Nie, żeby było w tym coś złego, ale zauważyła, że Tatsuma rozsiadł się przy jednej z konsoli taktycznych. Strach pomyśleć, co mogło mu przyjść do głowy. Zbliżyła się do nich cicho i powoli, zerkając na ekran, na którym radośnie połyskiwały kolorowe światełka. Większość z nich jednak wcale nie oznaczała nic radosnego. Kolor każdego świetlnego punkcika oznaczał coś innego. Zielone symbolizowały towarzyszących okrętowi sojuszników. Białe odpowiadały kometom, satelitom oraz innym raczej niegroźnym zjawiskom. Żółte oznaczały pociski wystrzelone z wrogich statków. Niebieskie – okręty neutralne, a czerwone – statki wroga lub niezidentyfikowane obiekty. Ekran, który Tatsuma pokazywał Zurze, pełen był zielonych, białych oraz niebieskich kółek oraz kwadracików. Wszystkie poruszały się w najróżniejszych kierunkach i to tak uszczęśliwiało Katsurę, który usiłował je pochwycić. Każdy punkcik jednak wymykał się z jego rączek i odskakiwał na inną stronę ekranu. Megan uśmiechnęła się leciutko, kładąc dłoń na ramieniu Tatsumy. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę, posyłając jej szeroki uśmiech.

Star Wars - Dziki WłóczęgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz