Dobry wieczór!
Pov Cindy:
Powstrzymywałam chęć cofnięcia się i podsłuchania, o czym tak właściwie będą rozmawiać. Ściskając mocniej koszyk w dłoni, przekroczyłam próg sypialni Dragona. Przez moment zamarłam. Była zupełnie taka, jaką ją zapamiętałam.
Rozejrzawszy się dookoła, spostrzegłam to samo wielkie łóżko i lustro, w którym tak często zdołałam dostrzec swoje odbicie. Balkon, z którego uciekałam, i wejście do znienawidzonej przeze mnie do garderoby, przez którą trzeba było przejść, aby dostać się do łazienki.
Przełknęłam z trudem, podchodząc powoli do wymienionego wcześniej pomieszczenia. Poczułam skurcz w dłoni, gdy zacisnęłam ją jeszcze mocniej na uchwycie koszyka. Podmuch deja vu uderzyło w moją głowę, a zimny dreszcz zatrzymał się na dole kręgosłupa, wspinając się ponownie ku górze. Czułam zimny pot, lecz prócz tego ciężkie odmęty przeszłości.
Zapaliłam światło ledowe, które rozświetliło całą garderobę. Jej prawa strona tonęła w garniturach Dragona, natomiast lewa... lewa zdawała się być pusta.
Odstawiając koszyk na komodę, ruszyłam w głąb garderoby. Zamrugałam wielokrotnie, próbując przekonać siebie samą, że to nie sen, a rzeczywistość. Znów tu stałam, tyle że bez goniącego mnie Dragona, jak i Eleny starającej się wydostać nas obie z rąk potwora, którym zdawało się, że już nie był.
Bo tak właściwie już nic, nie było jak dawniej.
Fala zdenerwowania uderzała ze zdwojoną siłą, gdy chwyciłam za swoją dawną szufladę, i ją odsunęłam. Dawna bielizna wciąż się w niej znajdowała, jednak nie pamiętałam czy pozostała nietknięta. Moje oczy momentalnie zlustrowały róg szuflady, w której schowałam przeprosinowy prezent dla Dragona.
Przełknęłam z trudem, po czym drżącą dłonią odgarnęłam warstwę bielizny, by zobaczyć pod nią pudełeczko. Automatycznie kącik moich ust z lekka drgnął, gdy zrozumiałam, że nikt tu tak naprawdę nie zaglądał, nawet sam Dragon, co zdołało wprawić mnie w zaskoczenie.
Chwyciłam je w dłonie. Było niewielkich rozmiarów. Jego czarny kolor, ozdabiała złota wstążka, w którą został zapakowany. Pamiętałam wieczór, w którym powiedziałam Dragonowi zbyt dużo. Wiedziałam, że w głębi siebie, i na jakiś swój popaprany sposób kochał własną mamę, a ja tego wieczora poszłam o krok za daleko.
Choć nie powinnam, tak delikatny, jak i nostalgiczny uśmiech utrzymywał się na mojej twarzy, gdy przypomniałam sobie znaczenie tego prezentu. Fabio musiał się naprawdę wysilić, aby go znaleźć, i jeśli miałam być szczera, nie wiedziałam jak to zrobił.
Już chwytałam za wstążkę, aby odpakować zawartość, jednak wtem usłyszałam trzask drzwi od gabinetu Dragona. Drgnęłam w miejscu, i pospiesznie schowałam pudełko, ponownie zakopując je pod bielizną. Zamknęłam szufladę i popędziłam w stronę koszyka ze środkami czystości. Jeśli wejdzie tutaj Dragon, nie może wiedzieć, że gdziekolwiek szperałam, doskonale pamiętałam, iż tego nienawidził, z kolei jeśli chodziło o Rositę, nie chciałam aby wtykała nos w nieswoje sprawy.
Po zaledwie dwudziestu minutach wyszłam z sypialni Dragona, do której finalnie nikt nie przyszedł. Nie było zbyt wiele do sprzątania, gdyż należał on do tej grupy mężczyzn, którzy nienawidzili nieporządku.
Chcąc, czy też nie, zajrzałam do pokoju Rosity, u której jak się spodziewałam nie było zapchanego odpływu — a nawet gdyby był, nie ruszyłabym palcem aby cokolwiek z tym zrobić. Natomiast w przeciwieństwie do Dragona miała porozrzucane sukienki po podłodze, a na mojej dawnej toaletce pełno kosmetyków znanych marek, o których mogłam jedynie pomarzyć.